Dzień Nauczyciela powinien być o kwiatach i o wdzięczności, a nie o problemach. Niestety cyberprzestępcy nie znają kalendarza. To nie jest tak, że szkoła nagle stała się łatwym celem, bo nauczyciele nie potrafią klikać. Potrafią.
Prawda jest jednak brutalna. Placówki oświatowe są atakowane celowo, a skala zjawiska jest dramatyczna. W zeszłym roku mieliśmy sto kilkadziesiąt incydentów w oświacie obsłużonych przez CSIRT-NASK, a w tym do września zbliżyliśmy się do dziewięciuset. To jest wzrost, który powinien wszystkich postawić do pionu.
Czemu to robią? Nie dlatego, że hakerzy chcą poprawić sobie ocenę z matematyki, tylko dlatego, że szkoły mają coś bardzo cennego. W szkołach i na uczelniach jest wszystko - dane osobowe uczniów, wrażliwe badania naukowe, własność intelektualna i co najgorsze zdarzają się także luki w zabezpieczeniach.
Więcej podcastów z cyklu Prawda czy fake
Główne dania w tej hakerskiej szkolnej stołówce to przede wszystkim phishing na rodzica i dziecko. Oszuści wykorzystują dzieci jako przekaźnik danych, wyłudzają hasła, udają szkolną administrację albo co gorsza używają też dzieci jako elementu ataku na portfel rodziców. Ostatnio było głośno o takim numerze na zgubiony telefon dziecka.
Rodzic dostaje SMS - mamo to mój nowy numer, straciłem telefon, pilnie przelej kasę i pieniądze lądują u oszustów. Do tego dochodzi też wykorzystywanie profili dzieci w czatach klasowych.
Krążą linki supergier czy challenge'ów, które infekują telefon albo komputer, albo wycieki danych z dzienników elektronicznych typu Librus. To jest prawdziwa kopalnia informacji. Drugie danie na tej hakerskiej szkolnej stołówce to ransomware, czyli taki cyfrowy porywacz. To szyfrowanie danych szkoły, żądanie okupu. Jeśli placówka nie ma kopii zapasowych, może dosłownie utracić oceny, plany lekcji, materiały bezpowrotnie. W ciągu dwóch lat liczba takich ataków się podwoiła.
Więc droga rado pedagogiczna i rodzice - fake to wiara, że to tylko problem administratora. Prawda jest taka, że rosnąca liczba zgłoszeń incydentów, o której mówią eksperci, świadczy o jednym -rośnie nasza świadomość. To jest najlepsza broń. Coraz więcej placówek zgłasza incydenty i uczy dzieci, jak nie dać się złapać. To pierwszy krok do tego, żeby z cyfrowego pola minowego stworzyć bezpieczny szkolny korytarz.
Niech to będzie nasz prezent dla nauczycieli.