"Przez całe życie się uczymy i to od nas zależy, ile będziemy w życiu wiedzieć. To nasze eksperymentowanie ma być tylko pomocą. Ken Robinson powiedział - "Dzieci są jak roślinki, a my bądźmy tylko dobrymi ogrodnikami"" - dodają członkowie Kuźni. To miejsce, w którym organizowane są warsztaty dla dzieci i dorosłych. Najmłodsi uczą się doświadczeń fizycznych, chemicznych, matematycznych, czy muzycznych, dorośli zaś w tym samym czasie dowiadują się, jak okazywać dziecku satysfakcję, czy radzić sobie z dziecięcą złością.
Gdy brakuje doświadczeń i eksperymentowania na lekcjach i w domu, to z pomocą przychodzi Kuźnia Wiedzy. O nauczaniu przez doświadczenie rozmawiamy w "Przed hejnałem" z naszymi gośćmi: Agnieszką Sochą - Żyznowską – menager Kuźni Wiedzy w Wieliczce, Iloną Dąbrową - psycholog prowadzącą zajęcia dla rodziców w Kuźni Wiedzy, autorką bloga psycholognamacierzynskim i Stanisławem Bobulą - psychologiem, edukatorem, coachem z Ery Edukacji, który pracował 8 lat w Gimnazjum nr 48 w Krakowie.
Goście programu
- Dla większości z nas nauka i zabawa to dwa odrębne światy, a tymczasem dla dzieci to jest jedno. Mam wrażenie, że Kuźnia Wiedzy to wykorzystuje.
Agnieszka Socha-Żyznowska - Kuźnia Wiedzy postawiła sobie za cel przedstawianie nauki w taki sposób, by była atrakcyjna dla dziecka. Pomagamy dziecku zrozumieć otaczający nas świat.
- Podglądaliście to, co jest w Centrum Kopernika w Warszawie?
Agnieszka Socha-Żyznowska - Oczywiście, byliśmy też w innych miejscach na świecie. Natomiast nasze warsztaty przyjmują trochę inną formę. W procesie edukacji bardzo ważne jest dziecko, ale niemniej ważny jest rodzic. Warsztaty dla rodziców są prowadzone równolegle do warsztatów dla dzieci.
- Zajęcia dla dzieci odbywają się w trzech modułach wiekowych.
Agnieszka Socha-Żyznowska - Tak, to grupy: inspiracje, odkrywcy i eksperyment. Niezależnie od tego prowadzimy zajęcia dla szkół i klas, widowiska naukowe oraz naukowe przyjęcia urodzinowe. Cieszą się one sporą popularnością i to nam pokazuje, że dzieci chcą bawić się nauką. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się warsztaty dla klas. Dzieci, przyjeżdżając do nas, mogą badać konkretny temat.
- A nie mogą tego robić na lekcjach fizyki, chemii?
Agnieszka Socha-Żyznowska - Nie zawsze mogą, bo szkoły nie mają takich możliwości. Czasami też nauczyciele boją się eksperymentowania.
- W Krakowie mamy uniwersytety dla dzieci, które się cieszą olbrzymim zainteresowaniem. Kuźnia Wiedzy to coś podobnego?
Agnieszka Socha-Żyznowska - Nasz warsztat trwa 90 minut i równolegle spotykamy się z rodzicami. Uniwersytety dziecięce mają trochę inną formułę. Tam są wykłady dla dzieci, a dla rodziców zdarzają się rzadko.
- Dlaczego w naszej szkole brakuje doświadczeń?
Stanisław Bobula - Odeszliśmy od klasopracowni między innymi z powodu źle rozumianego bezpieczeństwa, czasami z powodu nieprzemyślanych kroków przy tworzeniu podstawy programowej. Musimy pamiętać, że dziecko musi też wyjść ze szkoły, bo to pozwala na multisensoryczne uczenie się. Jeśli się uczymy tylko teoretycznie, to nie zawsze to do nas przemawia, ponieważ tylko część osób uczy się przez teorię. Ja jestem osobą, która uczy się przez doświadczenie. Dla takich osób wyjście ze szkoły jest punktem do tego, by coś zrozumieć.
- Kuźnia Wiedzy bazuje na słowach Konfucjusza - "Powiedz mi, a zapomnę. Pokaż mi, a zapamiętam. Pozwól mi zrobić, a zrozumiem". Rzeczywiście te doświadczenia fizyczne pomagają dzieciom zrozumieć świat?
Agnieszka Socha-Żyznowska - Oczywiście. Dzieci dotykają wtedy nauki. W tym doświadczaniu w dzieciach wyzwala się w naturalny sposób niesłychana ilość emocji. Mają świadomość, że świetnie się bawią, a część naukowa jest dodatkiem do tego procesu. Na warsztatach z muzyki jednocześnie doświadczamy fali dźwiękowej. Jeśli chcemy wytłumaczyć dziecku, jak można zobaczyć dźwięk, to trzeba mu go pokazać. Jak chcemy, by poczuło ten dźwięk, to musi poczuć, co dzieje się z jego ciałem podczas odczuwania tego dźwięku. Dziecko za każdym razem doświadcza, a my przemycamy mu naukę.
- Fizyka, chemia, matematyka to są te przedmioty, z którymi młodzież ma problemy, dlatego że przyjęto zły model nauczania?
Stanisław Bobula - Straszy się tymi przedmiotami, a chemia jest obecna wszędzie, nawet w kuchni. Bardzo ważna jest rola rodziców. Ważne, by od samego początku dziecko było wdrażane w świat nauki. Skąd bierze się lód, co to jest para wodna, jak produkty zmieniają stan skupienia, gdy się łączą - można z dzieckiem o tym rozmawiać, a wtedy te przedmioty ścisłe nie będą straszne.
Ilona Dąbrowa - Dzieci zapraszają nas, byśmy poznawali z nimi ten świat. Pytanie, czy wyruszymy na wspólne poszukiwania, postaramy się włączyć w ten świat dziecka? Internet jest dużym sprzymierzeńcem rodziców. Nie musimy się bardzo wysilać, by te informacje znaleźć.
Stanisław Bobula - Nie możemy się bać, że stracimy autorytet. Jeśli rodzic powie, że nie wie, to jest to świetny wstęp do nauki. Pokazujemy dziecku w ten sposób, że nie wiedzieć, to znaczy zadawać pytania. Ważne jest, by pytać dzieci - czego się dzisiaj nauczyłeś? Wtedy dzieci będą miały refleksję, co było dla nich nowego. Taki człowiek w przyszłości poradzi sobie w sytuacjach wymagających uczenia się. Rodzice zamiast pytania - co było dzisiaj w szkole - mogą spytać - czego dziś się nauczyłeś, co było dla ciebie ciekawe.
- W ubiegłym roku blisko 2 tys. uczestników mieliście. To świadczy o tym, że rodzice są tak zapobiegawczy i dbają o edukację swoich dzieci, bo wiedzą, że szkoła im tego nie da?
Agnieszka Socha-Żyznowska - Są zdecydowanie bardziej świadomi niż byli kilka lat temu. Mając możliwości korzystania z różnych rzeczy, chcą je przekazywać dzieciom.
- Sami mogliśmy mieć problem z chemią, fizyką, matematyką w szkole, a teraz wysyłamy na nie swoje dzieci.
Agnieszka Socha-Żyznowska - Ale dzieci chcą na nie przyjść. Teraz rodzic w naturalny sposób może puścić dziecko na różnego rodzaju zajęcia. Ważne, by w tym procesie wypychania dzieci na dodatkowe zajęcia, wsłuchać się w potrzebę dziecka. By nie zatracić tego, czego dziecko potrzebuje.
Stanisław Bobula - Ważne, by nie przesadzić, by znaleźć czas na wspólne spędzanie czasu.
- W czasie, kiedy dzieci wykonują różne doświadczenia, rodzice mają własne warsztaty. Rodzice sami się zgłaszają z tematami, czy macie program przewidziany na cały rok?
Ilona Dąbrowa - Tematy są ustalane odgórnie, natomiast często te zajęcia wędrują w stronę problemów rodziców. Zdarza się, że na zajęciach poruszamy trudne tematy, np. rozmawiamy o wychowywaniu bez nagród i kar, jak wspierać dziecko w budowaniu odpowiedzialności za siebie, o budowaniu więzi z dzieckiem, o przywództwie w rodzinie.
- Czym jest przywództwo w rodzinie?
Ilona Dąbrowa - Rodzice często zapominają, że to oni mają władzę w rodzinie. Chcemy traktować dzieci partnersko, ale to rodzice ponoszą odpowiedzialność za jakość życia w rodzinie. Dzieci mają wpływ na życie rodziny, natomiast to rodzice decydują o klimacie życia rodziny.
Stanisław Bobula - Jest też u dzieci duża potrzeba bezpieczeństwa, że jest ktoś, kto wie lepiej. To wiąże się z byciem pod kontrolą rodziców.
- Jestem dorosłą osobą i cieszę się, że mogę w każdej chwili zadzwonić do mamy. To mama daje poczucie bezpieczeństwa.
Ilona Dąbrowa - Zwróćmy uwagę na to, czego szukamy u rodziców, gdy jesteśmy dorośli. Szukamy wsparcia. Nie liczy się kontrola, ale dbanie o to, by dzieci wiedziały, że mogą się zgłosić w każdej sytuacji do rodziców.
- A jak to jest z tymi nagrodami i karami? Ja już jakiś czas temu zostałam zarażona ideą, by nie mówić dzieciom - to jest twoja kara, ale taka jest konsekwencja twojego zachowania.
Ilona Dąbrowa - Ważne, by były to naturalne konsekwencje. Jeśli dziecko zbije szklankę, to potłuczona szklanka będzie naturalną konsekwencją. Jeśli dziecko uderzy rodzica, to naturalną konsekwencją będzie mina rodzica. Kara w postaci zakazu jedzenia ciastek - nie jest naturalną konsekwencją.
- Mamy rodzeństwo i ono się pobije - co wtedy?
Ilona Dąbrowa - Ważne, by nauczyć dzieci rozwiązywania problemów w momencie, gdy są w konflikcie. Bywa, że rodzic musi interweniować. To jest tak zwane ochronne użycie siły.
- Na tych warsztatach jest dyskusja, czy pani prowadzi wykład?
Ilona Dąbrowa - Rodzą się dyskusje, ale najważniejsze jest nie to, co ja im mówię, ale to, co oni odnajdują w swoich doświadczeniach.
- Co najbardziej lubicie w Kuźni Wiedzy?
Agnieszka Socha-Żyznowska - Najbardziej lubimy zarażać nauką. Uważamy, że każdy jest kowalem swojego umysłu. Przez całe życie się uczymy i to od nas zależy, ile będziemy w życiu wiedzieć. To nasze eksperymentowanie ma być tylko pomocą. Ken Robinson powiedział - "Dzieci są jak roślinki, a my bądźmy tylko dobrymi ogrodnikami".