-
Miasta sprzedają mieszkania komunalne ze znacznymi bonifikatami, co prowadzi do utraty miliardów złotych i uszczuplania zasobu mieszkań.
-
Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski zapowiada ograniczenie bonifikat, ale decyzje wciąż należą do Rady Miasta.
-
Zdaniem prof. Bartłomieja Marony sprzedaż powinna być elementem szerszej strategii, a środki z niej uzyskane muszą wracać w formie inwestycji mieszkaniowych.
-
W praktyce środki te są przeznaczane na łatanie dziury budżetowej, a nie na budowę nowych lokali.
-
Pomoc mieszkaniowa powinna trafiać do najbardziej potrzebujących, a nie do osób zamożnych czy posiadających inne nieruchomości.
Bonifikaty pod lupą – czy to się jeszcze opłaca?
Jak ujawnił prezydent Krakowa Aleksander Miszalski na antenie Radia Kraków, sprawa bonifikat stała się „zbyt daleko posunięta”. Przykłady z przeszłości, gdzie mieszkania były sprzedawane nawet za 10% wartości, budzą wątpliwości co do tego, czy miejska polityka gospodarowania nieruchomościami jest skuteczna i sprawiedliwa.
Ekspert: zamiast wyprzedawać, trzeba odbudowywać zasób mieszkaniowy
Prof. Bartłomiej Marona z Uniwersytetu Ekonomicznego wskazał, że miasta nie powinny kontynuować masowej prywatyzacji mieszkań komunalnych:
- Mamy coraz mniej tego majątku, a potrzeby rosną. To polityka krótkowzroczna - wskazywał ekspert.
W ciągu ostatnich 15 lat Kraków sprzedał ponad 8 tys. mieszkań za 220 mln zł. Zdaniem radnych Lewicy, nie udzielając bonifikat miasto mogłoby uzyskać nawet 2 mld zł. W zasobie miasta wciąż pozostaje około 15 tys. lokali komunalnych.
Zamknięty obieg zamiast łatania budżetu
W idealnym modelu sprzedaż mieszkań powinna służyć tworzeniu nowych lokali, lecz – jak zauważa profesor – teoria, nie tylko w przypadku Krakowa, rozmija się z rzeczywistością.
- Środki ze sprzedaży zamiast trafiać na inwestycje mieszkaniowe, są przeznaczane na łatanie dziury budżetowej – wyjaśnia gość Radia Kraków.
Pomoc musi trafiać do tych, którzy naprawdę jej potrzebują
Prof. Marona podkreślił potrzebę lepszego adresowania pomocy.
- Polityka mieszkaniowa i instrumenty polityki mieszkaniowej powinny być dedykowane tym gospodarstwom domowym, które nie są w stanie zaspokoić własnych potrzeb mieszkaniowych np. na rynku – wyjaśnia.
Dodawał, że jeśli wsparcie trafia do osób, które mogą sobie pozwolić na kredyt, to publiczne pieniądze są marnowane. Zwrócił też uwagę na problem tzw. luki czynszowej – osoby zbyt zamożne na mieszkania komunalne, ale zbyt biedne na kredyt. To głównie młodzi, z których ponad połowa wciąż mieszka z rodzicami.
Potrzebna zmiana systemowa
Ekspert podkreślił też, że rozdrobnienie instytucjonalne i brak skoordynowanej strategii sprawiają, że polityka mieszkaniowa w Polsce jest nieskuteczna. Programy takie jak TBS-y czy SIM-y to krok w dobrą stronę, ale wymagają wsparcia systemowego i lepszego zarządzania.