Izba Kontroli Nadzwyczajnej Spraw Publicznych Sądu Najwyższego orzekła wczoraj o ważności wyborów prezydenckich. Rozwiała w ten sposób jakiekolwiek pana wątpliwości?
- Ja uważam, że pogłębiła. Słuchałem zdań odrębnych. Miałem okazję wysłuchać argumentacji tych trzech sędziów, którzy uznali, że te zastrzeżenia... Dwie sprawy były podkreślone. Nie do końca zostały wyjaśnione wszystkie protesty. Po drugie, wątpliwości co do funkcjonowania tej Izby w ocenie prawodawstwa i ocenie unijnych sądów powodują, że niektórzy uważają, że tego orzeczenia nie można traktować jako wydanego przez odpowiedni sąd.
Odwołując się do słów Marszałka Sejmu, nie ma pan wątpliwości, kogo Polacy wybrali?
- Jest pewne nieporozumienie. Wszyscy mówią, że 360 tysięcy głosów. To w sumie 180 tysięcy. Jakby zostały zaliczone jednemu kandydatowi, nie drugiemu, różnica jest taka. Szymon Hołownia jasno powiedział, że jeżeli zostanie wydane orzeczenie sądu o prawomocności tych wyborów, to zwoła na 6 sierpnia Zgromadzenie Narodowe, żeby przyjąć zaprzysiężenie nowego prezydenta. Można się zastanowić, czy nie powinno przymusić się I prezes Sądu Najwyższego, żeby ona zmieniła skład orzekający, aby nikt nie miał wątpliwości, że orzeczenie jest prawidłowe.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej po raz kolejny orzeka o ważności wyboru. Może w końcu trzeba uznać, że jest jednak sądem?
- Tak, ale jak sami sędziowie tej Izby mówią, że nie do końca powinni orzekać i są wątpliwości, budzi to kolejne wątpliwości. Wybory w 2023 roku były inne. Tam nie było wskazanych tylu nieprawidłowości. Tutaj PKW sama powiedziała, że były nieprawidłowości. W 2023 roku było domniemanie prawidłowości wyborów. Nawet jakby to orzeczenie nie zostało wydane przez tę Izbę, trzeba by uznać, że wybory były zgodnie z prawem.
Jeszcze raz przypomnę tutaj słowa Marszałka Sejmu, który mówi, że nie ma wątpliwości, kogo wybrali Polacy, ma wątpliwości co do Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Pan nie ma wątpliwości dotyczących tego, kogo wybrali Polacy?
- Przewaga faktycznie była spora. Trudno to podważać. Zastrzeżenia dotyczyły pewnie mniejszej ilości głosów.
Z czym zostajemy po tym całym procesie wyborczym? Wątpliwości dotyczą nie tylko Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, ale tego co znalazło się w kilkudziesięciu tysiącach procesów wyborczych oraz tego co działo się w komisjach, w których zamieniono głosy.
- Dobrze, że minister Bodnar działa. To działanie dla prokuratury. Jeśli niektóre nieprawidłowości były wynikiem świadomego działania, jest odpowiedzialność karna. Jest zespół prokuratorski, trzeba to wyjaśnić. Państwo zadziałało, struktury zadziałały. Polacy nie powinni stracić zaufania do instytucji państwa. Ludzie nie mogą się zniechęcić do chodzenia na wybory. Nie może być tak, że ktoś oddał głos i nie jest pewny, że został zaliczony temu kandydatowi.
No to co powinno się zmienić? Co w pracy komisji, przy liczeniu głosów? Jakie są wnioski?
- My powinniśmy zrobić tak, żeby w każdej komisji wyborczej mieć przedstawicieli, ale też, żeby byli mężowie zaufania. Poprzednim razem ilość wolontariuszy była wielka. W tym przypadku trzeba się zastanowić, czy osoby reprezentujące komitety wyborcze, które nie zarejestrowały kandydatów, powinny brać udział w losowaniu miejsc w komisjach. Nie wiemy, kto tam trafia. Komitet może być zawiązany tylko po to, żeby znajomi mogli sobie dorobić. To nie jest właściwe. Te osoby nie powinny być losowane. Komisje powinny składać się tylko z przedstawicieli tych komitetów, które mają zarejestrowania kandydata.
No to przed wyborami parlamentarnymi w 2027 roku zmiany sÄ… obowiÄ…zkowe?
- Tak. Zaczynamy od jutra.
Pan wie, co się dzieje na granicy polsko-niemieckiej? Jak pan ocenia w ogóle skalę problemu związanego z cofaniem imigrantów?
- Histeria, jaka jest wywołana przez PiS, jest niewyobrażalna. PiS zobaczył, że wybory na prezydenta okazały się skuteczne, używając tematu nielegalnych migrantów. To działa. Ta narracja pewnie doprowadziła do wygranej Karola Nawrockiego. Teraz ciągną ten temat.
Ale to premier wprowadza kontrolÄ™ na granicy niemieckiej i litewskiej.
- Tak, żeby pokazać, że państwo działa. Słuchałem wypowiedzi mieszkańców Zgorzelca o działaniach tych bezprawnych grup. Prywatna osoba nie może zatrzymać samochodu i sprawdzać, co jest w bagażniku. Dobrze, że jest zapowiedź tych kontroli. Obowiązkiem rządu jest poinformowanie Komisji Europejskiej i Europy, że coś takiego wprowadzamy. To spowoduje, że te działania grup samozwańczych będą bezzasadne. To się skończy.
Mówi pan o grupach, ale to Robert Bąkiewicz okazał się tutaj najskuteczniejszy. Doprowadził do tego, że kontrole...
- Robert Bąkiewicz widzi, że te nastroje są takie. On to wykorzystuje. Próbował się dostać do parlamentu, nie udało mu się. On gra na nutach PiS, żeby w kolejnych wyborach zafunkcjonować.
No i odpowiada premier wprowadzajÄ…c kontrole.
- Tak. Skandalem jest, że jeszcze niezaprzysiężony prezydent chwali działania przestępcy Bąkiewicza. On ma zarzuty...
Zarzuty ma, ale nie można mówić, że jest przestępcą.
- Oczywiście. Ma zarzuty poważne. Wychwalanie publiczne takich osób… Nie wiem, jak prezydent mógł się tak wyrazić.
Ma zarzuty, nie można mówić, że jest przestępcą.
- Ok. Nie jest przestępcą. Mam nadzieję, że zostanie uznany jako przestępca. Zarzuty są poważne.
Dziś ważna sesja Rady Miasta Krakowa. Dlaczego nie ma woli politycznej do tego, by umożliwić takim miastom jak Kraków pobieranie opłaty turystycznej? Pan ostatnio ten temat podnosił i nic się nie dzieje.
- Tak. Było spotkanie krakowskiego zespołu parlamentarnego. Słuchaliśmy apeli radnych Krakowa. Dyskusja była interesująca. Ministerstwo ociąga się z przygotowaniem ustawy, która może to wprowadzić.
Ministerstwo Sportu?
- Ministerstwo Sportu powinno to przygotować z akceptacją Ministerstwa Finansów. Teraz jest sugestia, że Kraków mógłby pobierać opłaty na bazie ustawy o opłatach lokalnych. Jest tam zastrzeżenie, że opłata powinna się wiązać z opłatą klimatyczną. Kraków z tego zrezygnował, bo był duży smog. Nie pobierał opłat, bo niektóre osoby wygrywały przed sądami. Zlikwidowanie warunku klimatycznego w opłatach lokalnych spowoduje, że Kraków mógłby od razu wprowadzić opłaty. Nie jest to jednak w smak rządowi. On liczył, że część pieniędzy będzie na promowanie turystyki.
Tak to zostanie w samorzÄ…dzie?
- Tak. Samorząd będzie decydował, gdzie to skierować. Opłaty choćby za utrzymanie czystości w Krakowie są wysokie.
Czyli hamulcowym jest w pana ocenie Ministerstwo Sportu, nie Finansów?
- Nie powiem, kto jest hamulcowym. Prace powinny być przyspieszone, przejściowo można umożliwić pobieranie opłat na takich zasadach.
Ile powinni krakowianie płacić za odbiór odpadów? Płacą 27 zł, władze miasta chcą 35 zł od osoby.
- Nikt nie lubi podwyżek, ale koszty rosną. To też koszty osobowe. MPO ma dużą liczbę pracowników. Najniższe wynagrodzenie rośnie. Wiemy, że płace wszędzie rosną.
Ale z drugiej strony mamy pełny system gospodarki odpadami, ze spalarnią odpadów.
- Mamy, ale żeby ta selektywna zbiórka była skuteczna, wymaga większych nakładów. Każdy woli płacić mniej. Nie chcę wchodzić w buty radnych, którzy zdecydują. Mam nadzieję, że tak to skalkulują, żeby to nie dało dodatkowych pieniędzy dla firm. Trzeba brać pod uwagę, że to dodatkowe obciążenie dla krakowian.