Proponowana przez Gowina zmiana ustawy przewiduje legalizację rozgrywek pokerowych i ułatwienia dla firm bukmacherskich. Część z płaconych przez nie podatków byłaby przeznaczona na promocję sportu i walkę z uzależnieniem od hazardu.

 

 



Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicepremierem i ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, Jarosławem Gowinem.

 

Pan grywa w pokera czy bywa pan tylko pokerzystą politycznym?

- W wymiarze politycznym bywam pokerzystą. W karty ostatni raz grałem chyba w szkole podstawowej.

 

Co się stało? Kilka lat temu głosował pan za ustawą hazardową a teraz chce pan ją zmieniać.

- Od lat wiadomo, że ta ustawa była chybiona. Pamiętamy w jakich okolicznościach ona powstała. To była reakcja na niesławne rozmowy na cmentarzach i stacjach benzynowych. Ona przynosi stratę budżetowi i sportowi. Legalne firmy wpycha w szarą strefę. Dla tych, którzy lubią grać w pokera lub obstawiać, jest niepotrzebnym utrudnieniem.

 

Chodzi przede wszystkim o pieniądze?

- Rynek tych zakładów i gier szacuje się na 5 miliardów. Z tego do budżetu trafia około 25 milionów. Wiadomo jak duża jest strata dla budżetu. Po wprowadzeniu w życie tej ustawy zakłady bukmacherskie wycofały się ze sponsorowania sportu w Polsce. Wszędzie na świecie to one należą do głównych sponsorów imprez czy klubów. Trzeba tę sprawę gier hazardowych postawić na nogi. Musi być normalność. Trzeba oddzielić twardy hazard – jednorękich bandytów czy kasyna - i wobec niego zachować rygorystyczne przepisy, ale zliberalizować zakłady bukmacherskie czy poker.

 

Dlaczego to tak długo trwało? Wszyscy zdajemy sobie sprawę z fikcyjności części zapisów tej ustawy.

- Trwało to latami ze strachu przed zarzutami o promowanie czegoś niemoralnego. Wiele osób uważa, że w tym jest element niemoralny. Ja nie jestem takim purystą moralnym. Jak ktoś ma zastrzeżenia do takich rozrywek to jakbyśmy chcieli być konsekwentni to zakażmy sprzedaży alkoholu. Musi być zdrowy rozsądek.

 

To propozycja Polski Razem czy cały obóz rządzący się pod tym podpisze?

- To propozycja mojej partii. Uprzedziliśmy PiS, że to przedstawimy. Sprawę analizuje ministerstwo finansów. Może wkrótce kluby sportowe i osoby lubiące zakłady będą mogły usłyszeć dobrą wiadomość.

 

Opozycja proponuje spotkanie ws. TK. Najpierw miał to być 18 maja, ale nie jest to dobry termin dla Jarosława Kaczyńskiego. Stąd jest deklaracja innej daty. Jednocześnie od marszałka Kuchcińskiego słyszymy, że to spotkanie proponowane przez niego na ten tydzień, byłoby przesunięte. Dojdzie do rozmów ws. TK?

- To przeciąganie liny przez opozycję. Marszałek już 2 tygodnie temu zaprosił wszystkich na kolejne spotkanie. Liderzy opozycji, poza Pawłem Kukizem, odrzucili propozycję a teraz sami zapraszają. Oni zapraszają szefów klubów parlamentarnych, czyli zawężają grono osób. Marszałek Kuchciński zaprosił liderów partyjnych. To grono szersze.

 

Ta formuła zaproponowana przez opozycję jest nie do przyjęcia?

- Wszyscy wiemy, że to element gry pod publiczkę. Mam nadzieję, że liderzy opozycji pojawią się na spotkaniu u marszałka. Wtedy rząd zastanowi się czy warto przyjmować zaproszenie organizowane przez opozycję.

 

Na razie nie ma daty tego spotkania proponowanego przez marszałka.

- Wiem, że dzisiaj marszałek wystosuje zaproszenie.

 

Po audycie rządów PO-PSL mamy zapowiedź komisji śledczej ws. afery Amber Gold. Opozycja mówi, że pan, jako były szef resortu sprawiedliwości, powinien stanąć jako pierwszy przed komisją. Pan mówi, że zrobi to z radością. Co pan ma do powiedzenia?

- Chętnie podzielę się z opinią publiczną swoją wiedzą. Część państwa pamięta mój spór z sędziami, odwołanie prezesa sądu w Gdańsku, który pod wpływem rzekomego telefonu od urzędnika z kancelarii premiera Tuska, a w rzeczywistości dziennikarza, proponował swoje usługi w zamieceniu sprawy pod dywan. Pamiętają państwo moje słowa, że mam w nosie literę prawa tam, gdzie ona jest sprzeczna z duchem. To też chodziło o Amber Gold i próbę utrudnienia wyjaśnienia tych zagadek towarzyszących karierze biznesowej Marcina P. Trzeba do tego wrócić.

 

To co usłyszymy, o ile pan stanie przed komisją, to będą nowe fakty?

- To nie będą fakty tego typu, że są dowody na to, że konkretni politycy byli uzależnieni od Marcina P. czy od tych, którzy za nim stali. To oczywiste, że Marcin P. to słup. Całą aferą sterowała mafia. Do wyjaśnienia jest skomplikowany splot relacji między częścią wymiaru sprawiedliwości, częścią świata biznesu, częścią polityków i mafią w Trójmieście. Te powiązania trwają od lat 70. Warto, żeby służby przyjrzały się temu.

 

Pan dokonując audytu resortu nauki podkreślał, że Polska spadła na ostatnie miejsce w UE pod względem innowacyjności. Jak to się ma do sukcesów krakowskich start-upowców? Dzisiaj bierze pan udział w takiej imprezie w Krakowie.

- Do najniższej kategorii. To przykre. Świetnie, że młodzi start-upowcy osiągają sukcesy. Chcę ich poprzeć i powiedzieć o funduszach, ale to pierwsze jaskółki, które wiosny jeszcze nie czynią. Przebudowie gospodarki służy plan Morawieckiego. Będziemy go realizować, ale to plan zakrojony na wiele lat. Nawet jakby obóz prawicy utracił władzę to nasi następcy będą ten plan kontynuować. Mam taką nadzieję.

 

Mamy sytuację związaną z przygotowaniami do ŚDM. Małopolska policja pukała do drzwi studentów zagranicznych z pytaniami czy znają terrorystów. Ambasada Turcji już zareagowała na te zajścia. Ministerstwo zajmie oficjalne stanowisko w tej sprawie?

- Nie dotarł do mnie żaden protest ambasady. Mamy do czynienia z delikatną sytuacją Podchodziłbym ze zrozumieniem do działań policji. Chodzi o bezpieczeństwo nas i pielgrzymów. Tu warto podejmować działania niestandardowe, nawet jak one nie są przyjemne.

 

Dzisiaj do kancelarii premiera trafi raport ws. zabezpieczeń. ŚDM. Co pan będzie chciał w nim znaleźć?

- Mam nadzieję, że znajdziemy potwierdzenie, że zrobiono wszystko, żeby było bezpiecznie. Rząd zgłaszał wątpliwości co do lokalizacji wydarzeń. Skoro strona kościelna podjęła decyzję to my zrobimy wszystko, żeby to miejsce było zabezpieczone.

 

Pan jest spokojny o Brzegi?

- Jestem spokojny o to, że nasze państwo zrobi wszystko co w jest w mocy. To teren podmokły. Jesteśmy też uzależnieni od psikusów natury.

 

Czyli ta lokalizacja, choć już oficjalna, nadal nastręcza sporo problemów?

- Nie jesteśmy szczęśliwi z powodu tej lokalizacji. Mówię to otwarcie.