Zapis rozmowy Jacka Bańki z ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, Jarosławem Gowinem.
Ogłosił pan konkurs na projekt nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Jakie mają być kryteria, które wskażą ten najlepszy? Mówimy o projektach środowiska akademickiego.
- To mają być 3 konkurencyjne projekty napisane przez przedstawicieli środowiska, nie przez zagraniczne firmy doradcze. Tak było do tej pory. Mnie zależy, żeby nowa ustawa powstała nie zza biurka ministra, ale żeby była pisana z udziałem środowiska akademickiego. Zespoły, które otrzymają solidne granty, będą musiały przeprowadzić wokół swoich projektów jak najszersze konsultacje. Chcemy osiągnąć dwa cele – mieć 3 projekty nowej ustawy a z drugiej strony chcemy zainicjować debatę, która będzie miała ciąg dalszy w przyszłym roku. Wtedy będzie cykl debat w ramach Narodowego Kongresu Nauki.
Pan już wie co powinno się zmienić w tej ustawie?
- Ministerstwo przygotowało ramowe wskazówki. Powinniśmy się zastanowić czy dotychczasową ścieżkę kariery naukowej nie powinniśmy uzupełnić o ścieżkę wdrożeniową, żeby doktoraty, habilitację i tytuł profesora można było osiągnąć za jakieś innowacyjne badania. Warto też się zastanowić nad ścieżką stricte dydaktyczną. Byłem stypendystą Cambridge. Tam na tym uniwersytecie wybitni dydaktycy byli cenieni równie wysoko jak laureaci nagrody Nobla.
Skoro pan mówi o ścieżce wdrożeniowej to wśród pana priorytetów jest ścisła współpraca nauki i biznesu. O tym słyszymy od lat. Może pan podać modelowy przykład takiego współistnienia?
- Są dobre wzorce zagraniczne, w Finlandii czy w Niemczech. Tam ich szukamy. Przykładem jest wdrożeniowa ścieżka kariery naukowej. To rozstrzygające lata jak chodzi o kształt naszej gospodarki i nauki. Mamy do 2020 roku ponad 50 miliardów złotych z UE na badania innowacyjne. Pytanie czy te pieniądze zostaną wykorzystane sensownie czy zostaną zmarnowane? W poprzednich latach też wydawaliśmy dziesiątki miliardów na innowacje a w rankingu innowacyjności Polska spadła w Europie do najniższej kategorii. Co jest szansą dla środowiska? Ścisła współpraca ministerstwa nauki z ministerstwem rozwoju. Premier Morawiecki przedstawił plan przekształcenia modelu rozwoju polskiej gospodarki, żeby nie była imitacyjna, ale innowacyjna. To się może powieść jak równolegle będziemy podnosić poziom nauki, żeby innowacyjna gospodarka była w jak największym stopniu oparta na dorobku polskich uczonych.
Wspomniał pan Plan Morawieckiego. Słyszymy niepokój wśród samorządów wojewódzkich, że programy operacyjne mogą zostać wzięte od samorządów i przekazane wojewodom.
- Premier Morawiecki już to dementował. Nie ma takich planów. Zależy nam, żeby to co się dzieje w Sejmikach, było skorelowane z naszymi planami ogólnokrajowymi. To wymaga dobrego przepływu informacji i woli współpracy z obu stron. Nie chcę kogoś obarczać odpowiedzialnością, chcę zadeklarować wolę współpracy. Jak są priorytety gospodarcze, że są obszary gospodarki, które mają największy wzrost, my powinniśmy odpowiednio finansować skorelowane z tym obszary nauki. Ważne jest, żeby się nie dublować. To co robimy w ministerstwie nauki musi być sprzężone z tym co robi marszałek Małopolski.
Zapowiada pan także nowelizację ustawy o innowacji. Jakie ułatwienia powinny się znaleźć w tych zapisach?
- Ten projekt jest na stronie ministerstwa. Można go przeczytać. Generalnie chcemy stworzyć system realnych zachęt dla przedsiębiorców, żeby inwestować w badania nad zwiększeniem innowacyjności gospodarki. Najważniejszym elementem są ulgi podatkowe. Szczegóły są skomplikowane, ale naukowcy i przedsiębiorcy tego oczekiwali.
Z drugiej strony jest zapowiedź „białej księgi” innowacyjności, która by miała co pokazywać? Problemy z wprowadzaniem rozwiązań innowacyjnych?
- Bariery jak chodzi o innowacyjność nie są tylko na poziomie prawnym. Te bariery rozsiane są w administracji państwowej, instytucjach kontrolnych. Najbliższe miesiące poświęcimy na skatalogowanie tych barier. Na podstawie tej księgi przygotujemy nową ustawę o innowacyjności, którą nowelizujemy w tej chwili. To był dobry krok poprzedniego parlamentu, ale trzeba to pogłębić. Trzeba też myśleć o takiej ustawie na miarę Planu Morawieckiego.
Spoglądamy na naukę i szkolnictwo wyższe z perspektywy akademickiej. Jak popatrzymy z perspektywy studenta to co się zmieni? Były dyskusje o egzaminach wstępnych, 5-letnich studiach.
- To dwie rożne perspektywy. O ile naukowcy i profesorowie wiedzą czego się spodziewać i przyjmują to z aprobatą, o tyle studenci naszych planów dokładnie nie znają. Chcę powiedzieć, że wysiłki, które podejmujemy, służą podniesieniu jakości dydaktyki. W sensie umasowienia nadrobiliśmy zaległości z czasów komunizmu. Jednak kształcąc szeroko, bo w ostatnim roku na studia poszło ponad 50% maturzystów, zaniedbaliśmy jakość. Studenci oczekują jak najlepszego wykształcenia, które przygotuje do przyszłej pracy w biznesie czy w pracy naukowej. Pod tym względem jest wiele do zrobienia. Studenci też powinni z aprobatą odnosić się do naszych planów. Już są działania, które ułatwią życie studentom, na przykład jak chodzi o kredyty studenckie.
Takich formalnych zmian nie należy się spodziewać?
- Jak chodzi o egzaminy wstępne to ustawa dopuszcza taką możliwość. Uczelnia może się zwrócić z wnioskiem do ministra. Ja będę takich zgód na egzaminy wstępne udzielał. Wprowadzimy prawdopodobnie taką możliwość, żeby te wydziały, które mają uprawnienia do nadawania habilitacji, czyli wydziały o dużym potencjale, miały prawo samodzielnie rozstrzygać czy chcą prowadzić studia w systemie 3+2 czy w formie jednolitych studiów magisterskich.
Zapowiadał pan badania nad dziedzictwem polskiej humanistyki. W Krakowie poeta Bronisław Maj został przesłuchany po doniesieniu, że jego „Neomonachomachia” może obrażać uczucia religijne i patriotyczne. Boję się o te refleksje nad współczesną poezją i nad tradycją.
- Od pana się o tym dowiedziałem. Cenię Bronisława Maja. Nie wiem co takiego zawiera ten spektakl.
Jest autorem tekstu.
- Nie wiem o co chodzi, że spowodowało to protesty społeczne. Żyjemy w wolnym kraju. Jedni mają prawo pisać takie satyry, inni mogą odwoływać się do prokuratury z powodu obrazy ich uczuć. Wierzę, że Bronisławowi Majowi włos z głowy nie spadnie.
Jest pan byłym ministrem sprawiedliwości. Od północy Zbigniew Ziobro jest szefem resortu i prokuratorem generalnym. Czeka nas upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości?
- Nie. Popieram tę zmianę. Wolałbym co prawda, żeby usprawnienie prokuratury szło w innym kierunku. Polska Razem opowiada się za wyborem prokuratora generalnego w wyborach powszechnych, przeprowadzanych przy okazji wyborów prezydenckich. To byłby śmiały eksperyment. Nie mamy na razie partnerów, żeby to przeprowadzić. Jak tego nie możemy zrobić to popieramy to drugie rozwiązanie, które też jest dobre. Na pewno dotychczasowy model rozdziału się nie sprawdził. Mówię to jako były minister sprawiedliwości. Minister Ziobro dobrze wykorzysta szansę na usprawnienie pracy prokuratury. Nie wierzę w upolitycznienie działań prokuratury.
Opozycja podnosi dwie sprawy. Raz to unia personalna. Po drugie chodzi o samą osobę Zbigniewa Ziobry. Pan jak ocenia doświadczenia ministra Ziobry jako ministra i prokuratora generalnego w latach 2005-2007?
- Co do samego modelu to do 2010 roku była ta unia personalna. Nie sądzę, że funkcjonowało to gorzej. Funkcjonowało lepiej niż ostatnio. Co do Zbigniewa Ziobro w latach 2005-2007 byliśmy w sporze politycznym. Po 10 latach to jest inny polityk. Jestem przekonany, że tę szansę i odpowiedzialność będzie umiał wykorzystać.
Czyli ta ocena lat 2005-2007 z pana perspektywy nie jest najlepsza, ale dziś to jest inny człowiek?
- Byliśmy wtedy w sporze. Ja krytycznie oceniałem część działań ówczesnego ministra Ziobro. Przez te 10 lat okrzepł, przemyślał swoje pierwsze doświadczenia. Dzisiaj jest jednym z najaktywniejszych ministrów.