Zacznijmy od pytania o pierwszy telefon nowego selekcjonera. Kogo Jan Urban powinien wybrać na pierwszy kontakt?
Marcin Ryszka: Robert Lewandowski – bez wątpienia. Urban musi sobie z tym poradzić od razu. Analizując jego wcześniejsze kluby – Legia Warszawa, Lech Poznań, ostatnio Górnik Zabrze – widać, że ma doświadczenie, ale teraz czeka go rozmowa z piłkarzem światowego formatu. Przypomnę sytuację z Michałem Probierzem: odebranie opaski kapitana Lewandowskiemu zakończyło się bojkotem z jego strony i szybkim końcem Probierza. Urban wydaje się człowiekiem otwartym i pogodnym, co było widać na konferencji prasowej. Ma ten „hiszpański luz”, wynikający także z jego kariery zawodniczej – pamiętamy jego hat-trick przeciwko Realowi Madryt.
Osasuna Pampeluna szybko pogratulowała Urbanowi. Ale dlaczego wybór nowego selekcjonera trwał aż miesiąc?
Rzeczywiście, trwało to długo. Prezes Cezary Kulesza usprawiedliwiał się, że inne federacje – jak brazylijska czy angielska – szukały trenera jeszcze dłużej. Ale moim zdaniem to była bardziej zasłona dymna. Urban był faworytem od początku, więc tym bardziej dziwi mnie ta zwłoka. Pierwszym zadaniem nowego selekcjonera będzie rozmowa z Lewandowskim. Urban na konferencji nie zdradził, jak to rozwiąże – czy wybór kapitana odda drużynie, czy zdecyduje sam. Dodam, że Lewandowski nie miał wtedy wielkiego poparcia kolegów – nikt otwarcie nie stanął w jego obronie. To perfekcjonista, który dużo wymaga od siebie i innych, co czasami peszy młodszych piłkarzy. Jestem ciekaw, jak Urban to poukłada, bo ma doświadczenie – w Górniku Zabrze radził sobie przecież z Lukasem Podolskim.
Zauważyłem, że na konferencji Cezary Kulesza dość chłodno powitał Urbana.
Kulesza nie czuje się dobrze w publicznych wystąpieniach – woli rozmowy zakulisowe. Może to była decyzja działu PR, by ograniczyć jego rolę. Sytuacja wokół PZPN jest trudna: Urban to już piąty selekcjoner w ciągu czterech lat kadencji Kuleszy. Brakuje strategii – Niemcy np. mają dokładny plan, profil selekcjonera, którego szukają. U nas najpierw pojawia się nazwisko, potem próbuje się do niego „dobrać koncepcję”.
Urban był faworytem od początku. Innych kandydatów chyba nie było wielu?
Dokładnie. Jerzy Brzęczek wydawał się mało realny, biorąc pod uwagę, jak skończyła się jego poprzednia kadencja. Ewentualnie Jacek Magiera, który zresztą znalazł się w sztabie Urbana. Ten sztab wygląda mocno – trenerem bramkarzy został Józef Młynarczyk. Nie podoba mi się natomiast gra z dziennikarzami – wypuszczanie nazwisk zagranicznych trenerów, które wcale nie były realne. Urban słusznie powiedział na konferencji: będzie się bronił wynikami, a jego zadanie nie będzie łatwe – zaczyna od meczów z Holandią i Finlandią.
Urban podkreślał też, że kadra pozostanie w podobnym składzie personalnym. Wspominał Kamila Grosickiego.
To ciekawe, bo ledwie kilka tygodni temu oficjalnie żegnaliśmy Grosickiego na Stadionie Śląskim, a dziś selekcjoner mówi, że „Grosik” mógłby mu się przydać. To pokazuje pewien chaos w organizacji. Kamil Glik, np., nie miał meczu pożegnalnego i nikomu to nie przeszkadzało. Natomiast decyzja o powołaniu Adriana Mierzejewskiego na dyrektora reprezentacji to dobry ruch. To ktoś, kto może być łącznikiem między drużyną a sztabem, jak kiedyś Tomasz Iwan u Adama Nawałki.
W jednym z artykułów przeczytałem, że „kibice liczą, że kadra będzie grała na odpowiednim poziomie”. Tylko jaki to poziom – gdzie jest nasze miejsce w piłkarskiej Europie?
Jesteśmy średniakiem europejskim. Powinniśmy kąsać mocniejszych, grać mądrze, zdyscyplinowanie – jak w 2015 roku w meczu z Niemcami w Warszawie (2:0). To nie była dominacja, tylko świetna organizacja. Natomiast z rywalami pokroju Finlandii czy Litwy musimy dominować i narzucać swój styl. W meczu w Helsinkach wyglądało to dramatycznie i nie możemy sobie na to pozwalać.