Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłem PiS, Janem Dudą.
Dziś w Brukseli swoją wizytę zaczyna minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk. Tematem rozmów mają być pieniądze dla Polski z KPO i funduszu spójności. Wczoraj w medialnych zapowiedziach pojawił się głos, że Polska nie jedzie do Brukseli ogłaszać kapitulację, ale walczyć o swoje. Mamy ciągle szansę na pieniądze z KPO i funduszu spójności?
- Ja myślę, że w Komisji Europejskiej nastąpi otrzeźwienie i normalne podejście do Polski, jako członka łańcucha państw w UE. Urzędnicy nie będą świadomie osłabiać jednego z ogniw.
Widzi pan sygnał, który by sugerował takie stanowisko?
- Ja tych sygnałów negatywnych słyszałem wiele. Jakbym przywiązywał do tego wagę, to bym powiedział, że urzędnicy UE to najbardziej niedemokratyczny twór. Zagłodzić Polskę, pokazać jej miejsce w szeregu. To ich wypowiedzi. To nie napawa optymizmem, jeśli chodzi o całość Unii.
Z drugiej strony są głosy polskiej opozycji i części urzędników z Brukseli, którzy mówią, że musimy być twardzi, bo chodzi o stanie na straży wartości, praworządności.
- Jakich wartości? Wartością ma być to, że reformując sądownictwo mamy doprowadzić do takiej sytuacji, że sędzia może kwestionować wybór innego sędziego? To anarchia. Nie wiem, jak mógł się zrodzić taki pomysł w umysłach urzędników UE, żeby prerogatywy prezydenta były kwestionowane przez sędziego powołanego przez prezydenta. Nie można iść w tym kierunku.
Jak dużym problemem dla Polski może być zablokowanie KPO i funduszy spójności?
- Dokładanie do tego jeszcze funduszu spójności, który nam się należy z mocy porozumień… My się ze swoich zobowiązań wywiązaliśmy. Mówimy o funduszu spójności. Otwarliśmy rynek.
Część kamieni milowych jest zapisanych w dokumentach. Podpisali się pod tym przedstawiciele polskiego rządu.
- Tak. Ja się pytam, o co chodzi? Chodzi o ideologię. Ja to znam z autopsji. Pamiętam, co robiłem jako młody człowiek. Walczyłem o demokrację. Jak zaczyna się ideologia, kończy się rozum. Tak to wygląda teraz w UE.
Czyli jaką linię powinno przyjąć przedstawicielstwo Polski podczas rozmów w Brukseli? Negocjować, przekonywać, czy - jak sugeruje Janusz Saryusz-Wolski – twardo zagrozić wetem w kluczowych sprawach i wykorzystać swój głos?
- Zawsze powinno się rozmawiać. Dopóki rozmawiamy, wszystko jest możliwe. Jak podstawowe wartości demokratyczne są zagrożone, musimy być też twardzi. O demokratyczną Polskę walczyliśmy latami. Nie można na szali kłaść demokracji w Polsce. Wolna Polska może być tylko demokratyczna. Nie można kłaść na wadze miski soczewicy.
Czyli jednak wartości wzniosłe, a nie wartości materialne.
– To podstawowe wartości.
Te wartości materialne mają znaczenie dla inwestycji. Myślę na przykład o Sądeczance. Niedawno odbyło się posiedzenie parlamentarnego zespołu, na którym uspokajano, że jest ciągle możliwy termin przed rokiem 2030, choć wcześniej GDDKiA sugerowała, że mogą to być lata 2029-2032. Brał pan udział w tym posiedzeniu. Zapowiedział pan, że wystąpi do GDDKiA, żeby upublicznić harmonogram działań w tej sprawie. Dlaczego jest to ważne?
- Mamy pewne zastrzeżenia po spotkaniu i do dotychczasowych działań GDDKiA, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Zwróciłem się o przedstawienie harmonogramu działania od momentu złożenia przez projektanta dokumentacji projektowej.
Opieszałość urzędnicza opóźnia tę inwestycję?
- Może nadmierne przywiązywanie wagi do szczegółów, a nie szukanie rozwiązań. Przykładem był przebieg Sądeczanki w okolicach Łososiny, gdzie okazało się, że szlak wystarczy przesunąć o 200 metrów i nie ma kolizji z Naturą 2000. To się okazało dopiero na spotkaniu. Chciałbym zobaczyć, co od momentu złożenia projektu zrobiła GDDKiA, jakie były kroki, jakie były działania RDOŚ.
Do czego tę wiedzę zamierza pan wykorzystać?
- Do analizy tego, czy pracują urzędnicy rzetelnie z otwartym umysłem. Nie tylko trzeba przestrzegać punkcików, które trzymają nas w miejscu.
Ostatnie badania preferencji wyborczych wskazują, że rośnie poparcie dla opozycji, spada dla obozu rządzącego. Na Sądecczyźnie, jak obliczyli specjaliści, PiS z ośmiu mandatów w wyborach traci dwa. Jesteście pogodzeni z tą rzeczywistością, że sądecki obóz PiS w Warszawie stopnieje?
- Nie. Politycy nie mogą się z tym godzić, oni muszą zmieniać rzeczywistość, przekonywać wyborców do siebie.
Dlaczego w mateczniku PiS spada wam poparcie?
- Sondaże są różne. Problemów, jakie ma rząd Zjednoczonej Prawicy, jest wiele. Żaden rząd nie miał atmosfery wojennej, inflacji, problemów z energią. Z tym żaden rząd się do tej pory nie mierzył. To trudne. Jak sobie poradzimy z zaopatrzeniem mieszkańców w nośniki energii, sytuacja będzie inna. Wyborcy zobaczą, że rząd mimo trudnej sytuacji na świecie, sobie radzi. Wtedy będzie odzwierciedlenie w wynikach wyborów.
Przywołał pan sprawę węgla. Sądeckie gminy mówią, że ciągle nie mogą się doczekać na informację, kiedy i ska ten węgiel będzie można pobrać. Mieszkańcy pukają do drzwi urzędów z pytaniami...
- Do tej pory miałem dwa sygnały sprzed dwóch tygodni, że gminy nie wiedzą, do kogo się zwrócić. Wysyłałem informacje.
Ostatnie dwa dni i moje rozmowy. Gminy ciągle czekają. Wybrano zasady, wszystko jest przygotowane, brakuje wskazania składu, skąd węgiel pobrać.
- Węgiel będzie od importerów, czyli spółek państwowych. To wiadomo. Sam wysyłałem linki, gdzie należy się zwrócić i z kim się kontaktować. To nie jest problem. Problemem będzie logistyka. Węgiel mamy na północy, bo go importujemy. Trzeba z nim dotrzeć na południe.
Rozmawiałem w gminie Łącko. Wójt Dziedzina mówił, że ma podpisane porozumienie z firmą transportową, ciężarówki mogą jechać, ale nie ma informacji, gdzie węgiel można pobrać.
- Wczoraj spotkałem się z wójtem Łącka i nic mi takiego nie mówił. Pytałem o sytuację. Takiej informacji nie miałem.
PiS ma już kandydata na prezydenta Nowego Sącza? Może PiS abdykuje i nie stanie do tej walki?
- Nie sądzę, żeby PiS abdykował. Pamiętajmy, że zgodnie z decyzjami Sejmu, wybory do samorządu będą w 2024 roku. Czasu jeszcze nieco mamy, żeby pokazać dobrego kandydata. Będzie to solidny gospodarz. Taki kandydat będzie.
W ogóle jeszcze o tym nie myślicie?
- Myślimy. Ja jednak bardziej zajmuję się szeroką Sądecczyzną. Problemów jest wiele. Miasto jest naturalnie obszarem, gdzie miejski PiS ma pole do zagospodarowania. Powinni nam pokazać kandydata. Ja mam swoje typy, ale to jeszcze nie ten czas.
Patryk Wicher jest na tej liście?
- Patryk Wicher na pewno byłby dobrym kandydatem. Myślę, że pokazał się z dobrej strony jako samorządowiec kiedyś, teraz poseł.
Jest na tej liście?
- Jakiej liście?
Pańskiej i partyjnej.
- Moja lista to tylko moje przemyślenia. Jest to jeden z kandydatów, który mógłby z powodzeniem startować w wyborach.