Gośćmi programu "Przed hejnałem" były:
Alicja Sznuc-Jędrzejowska - dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych nr 3,
Małgorzata Brzeska - dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych nr 2,
Agata Koźmińska - rodzic ucznia II klasy gimnazjum.
Fragment rozmowy:
- Dzieci, które trafiają do szpitala na długotrwałe leczenie, powinny mieć zapewnioną możliwość kontynuacji edukacji, by nie traciły roku. Do tej pory ta edukacja była zapewniona do 16. roku życia. A co potem?
Alicja Sznuc - Jędrzejowska - A potem był wielki problem. W związku z licznymi prośbami lekarzy, rodziców, a przede wszystkim uczniów postanowiłam zwrócić się do Wydziału Edukacji z prośbą utworzenia liceum. Prośbę tę poparli radni miasta Krakowa oraz Zarząd Rady Dzielnicy XII. W wyniku naszych wspólnych działań jesteśmy na etapie procedowania uchwały, którą mam nadzieję radni podpiszą niebawem i od 1 września 2016 będzie w szpitalu Prokocimiu funkcjonować liceum.
- Pani syn uczy się w szkole przyszpitalnej od września. Czym ona różni się od tej, do której chodził wcześniej?
Agata Koźmińska - Różnica jest duża. Lekcje odbywają się na sali przy łóżku lub na świetlicy - w zależności od stanu pacjenta. Nauczyciel przychodzi kilka razy do ucznia rano lub popołudniu i pyta o jego stan zdrowia. Jeśli pacjent dobrze się czuje, to lekcje się odbywają.
- Zdarza się dzieciakom wykorzystywać to, że są uprzywilejowane?
Alicja Sznuc - Jędrzejowska - Bardzo rzadko. Uczniowie, którzy są przewlekle chorzy, chcą się uczyć. Dla nich nauka jest formą terapii.
- Czy nauczyciele, którzy pracują w szkołach przyszpitalnych, to są typowi nauczyciele, którzy pracują w zwykłych szkołach, czy są to specjalnie przygotowani nauczyciele do pracy z uczniami - pacjentami?
Alicja Sznuc - Jędrzejowska - Trzeba mieć specjalne przygotowanie. Są to ludzie kończący studia z zakresu rewalidacji dzieci przewlekle chorych i kalekich. Studia te uczą rozmów z uczniem. Jest to nauka o chorobach, o specyficznym podejściu do ucznia, gdyż każda choroba wzmaga odpowiednie zachowanie, do którego trzeba się dostosować.
- W placówce nr 2 jest nieco inaczej.
Małgorzata Brzeska - Jesteśmy Zespołem Szkół Specjalnych, ale jesteśmy specjalni inaczej, czyli realizujemy podstawę programową w bardzo specjalnych warunkach szpitalnych. Zespół jest zorganizowany przy dwóch szpitalach, czyli przy Klinice Psychiatrii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie i Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym św. Ludwika. Pracujemy w czterech budynkach, czyli jesteśmy uzależnieni od właściwości lokalowych i podlegamy organizacji szpitala. Przy ulicy Kopernika na oddziale stacjonarnym mamy dwa oddziały klasy liceum i gimnazjum, a na oddziale dziennym przy ul. Śniadeckich mamy 6 oddziałów klasowych. W Szpitalu św. Ludwika mamy oddział klasy podstawowej, przedszkole i jedną klasę gimnazjum. Nasze oddziały to oddziały psychiatryczne. Uczymy ponad stu uczniów z problemami psychicznymi.
- Jak traktują was lekarze? Jako część zespołu, który leczy pacjenta?
Alicja Sznuc - Jędrzejowska - Współpraca ze służbą zdrowia jest bardzo ważna, bo wspomagamy leczenie.
- Syn od września korzysta z edukacji przyszpitalnej, jednak są okresy, kiedy jest w domu. Wtedy korzysta z indywidualnego toku nauczania, który prowadzony jest przez nauczycieli szkoły macierzystej. Jak połączyć to wszystko, by realizować program w sposób spójny?
Agata Koźmińska - To jest okres trudny dla całej rodziny i dla niego na pewno też. Syn radzi sobie dobrze. Nauczyciele ze szkoły macierzystej i przyszpitalnej są bardzo elastyczni i dostosowują się do ucznia. Są ze sobą w kontakcie. Jeśli chodzi o klasyfikacje, egzaminy, konkursy, to nauczyciele są w kontakcie bezpośrednim lub za pośrednictwem mojej osoby.
Alicja Sznuc - Jędrzejowska - To jest konieczność. Z pozycji dyrektora kontaktuję się z dyrektorami szkół macierzystych ucznia w kwestii kontynuowania programu nauczania, klasyfikowania ucznia, egzaminów. W naszej szkole odbywają się egzaminy i jeśli będzie potrzeba, to będą także matury. Bardzo często nauczyciele, przyjeżdżając do nas w odwiedziny, rozmawiają na temat problemów uczniów.
- Ale są też uczniowie problemowi.
Alicja Sznuc - Jędrzejowska - Dlatego kontaktujemy się również z pedagogami szkolnymi i rozwiązujemy problemy o charakterze społecznym.
- Czy bywa, że choroba zmienia podejście do nauki?
Alicja Sznuc - Jędrzejowska - Zdecydowanie zmienia podejście do szkoły, do celów życiowych. Pobyt w szpitalu zawsze jest traumą dla dziecka, niezależnie od tego jak długo trwa. Jest ogromna potrzeba pomocy ze strony nauczycieli i rozmów na temat sytuacji, w której znaleźli się pacjenci, dlatego u nas zawsze lekcje zaczynają się rozmową terapeutyczną. Uczniowie mogą też liczyć na pomoc wychowawców, którzy prowadzą zajęcia terapeutyczne. Są to zajęcia o charakterze arteterapii, bajkoterapii, muzykoterapii. Odbywają się one w salach zabaw, które obecnie są w remoncie.
- W Zespole Szkół Specjalnych nr 2 dzieci dłużej korzystają z edukacji przyszpitalnej.
Małgorzata Brzeska - Wynika to z przyczyn, z jakich te dzieci znalazły się w szpitalu. Są to różnorakie zaburzenia psychiczne. To są dzieci, które są dłużej razem w klasie. Mamy uczniów, którzy są z nami już trzeci rok. Są tacy, którzy wracają do szkół macierzystych i po braku adaptacji, wracają do nas na oddział. W ramach zajęć szkolnych prowadzimy również socjalne zadania opiekuńczo-wychowawcze, w ramach których rozwijamy ich inaczej. Prowadzimy m.in. innowacje pedagogiczne, które realizuje się przy współpracy z instytucjami zewnętrznymi. Uczniowie mają możliwość uczestniczenia w kulturze, czyli oddziałujemy terapeutycznie. Wzrastając w tej kulturze zewnętrznej uczniowie mogą poznawać siebie. To pomaga im w chorobie.