- Na początek zmieniona zostanie ustawa o zamówieniach publicznych, która teraz blokuje inwestycje - mówiła Emilewicz w porannej rozmowie Radia Kraków. Zapowiedziała, że szczegóły planu poznamy wczesną jesienią.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, Jadwigą Emilewicz.
Po raz pierwszy jest pani w Radiu Kraków w tej roli. Mocna reprezentacja Małopolski w rządzie i ministerstwach to duża nadzieja dla nas wszystkich.
- Mam nadzieję, że efekty naszej obecności już państwo odrobinę widzą. Ta niedowartościowana przez ostatnie lata Małopolska znajduje odpowiednie miejsce w planach rządu.
Mało konkretny i pozbawiony szczegółów – tak o planie Morawieckiego mówi część komentatorów. Dopracowanie tak gigantycznych założeń na 25 lat jest możliwe do końca roku?
- To założenia, tak jak pan powiedział. Pokazaliśmy odrobinę a konferencja i tak była długa. Materiał dostępny w sieci jest bardziej szczegółowy. Dopracowanie tego trwa. Jest zespół strategiczny, który ma scalić dokumenty, które w państwie leżą. Pierwszym zadaniem jest zebranie tych klocków strategicznych i złączenie ich. To się dzieje. Taki mamy cel, żeby wczesną jesienią pokazać ten plan. Pan powiedział, że jest zbyt ogólny. Prześledziłam komentarze i takie były, ale ogólnie plan jest dobrze przyjęty, nawet przez elektorat innych partii. To bardzo dobre przyjęcie.
Co poznamy do końca roku? Plan wskaże konkretne innowacyjne branże, które będą wspierane?
- Tak. Część branż poznamy w ciągu miesiąca. O części z nich rozmawiamy i wyłaniamy branże kluczowe. To programy pierwszej prędkości, w które chcemy inwestować pieniądze z UE i krajowe. Te kilkanaście programów poznają państwo przed strategicznym programem.
Przymiotnik „innowacyjne” to ulubiony przymiotnik każdej władzy. On jest odmieniany przez wszystkie przypadki. Innowacyjny w Krakowie i Małopolsce jest jaki przemysł? Jaka branża?
- Może nie jaka branża, ale jak łatwiej zrobić. Ustawa o zamówieniach publicznych blokuje dzisiaj innowacyjność. Każdy się zastanawia zanim zamówi coś nowego, bo boi się NIK. Woli wpisać w opis szczegółowy zamówienia podmiot, który zrealizował przedsięwzięcia za miliony złotych i ma co najmniej 10 lat. Mała nowelizacja będzie pod koniec kwietnia. To otworzy rynek na nowe. To pierwsza rzecz, która ułatwi nowym podmiotom to, żeby znalazły się w gospodarce. Drugi element, który będzie dopełnieniem to specjalne rozporządzenie ministra infrastruktury i budownictwa, w którym zapiszemy konieczny udział w największych przetargach infrastrukturalnych, żeby ci, którzy je wygrywają, byli reprezentantami nowych technologii. Inwentaryzujemy technologie wdrożone z grantów z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w sektorze dotyczący technologii budowlanych, które już są w Polsce. Mamy kilka przedsiębiorstw produkujących nanobeton, beton z włóknami szklanymi, który już gdzieś jest stosowany, ale nie u nas. Nie widzę powodu dlaczego taki zapis nie powinien się znaleźć na poziomie rozporządzenia ministra, żeby te firmy mogły się rozwijać a te nowe technologie zasilały polską gospodarkę. Pochylimy się nad sektorem przemysłu lotniczego. Spółki spinoffowe działające wokół AGH współpracują z podkarpacką doliną lotniczą. Jak mówimy o takiej branży, z której wydaje się, że u nas jest tylko Muzeum Lotnictwa to i tutaj mamy przewagę.
Można zadekretować innowacyjność? Jak będziemy się trzymać przykładów krakowskich to nikt nie zapisał, że gigantem w Krakowskim Parku Technologicznym będą gry komputerowe.
- Zaprogramowanie nie jest możliwe. Element wolnorynkowości jest możliwy. Naszą rolą jest poławianie pereł. Tam gdzie zabłysną, należy ja wyciągnąć i pozwolić urosnąć. Gry urosły. Tutaj chwała politykom regionalnym, którzy tworzą przestrzeń do rozwoju w postaci KPT, który wspiera te małe firmy i organizują duże przedsięwzięcia. Musimy to wspierać. Jak nasi duzi chcą się otworzyć to jest to element interwencji. Duże spółki skarbu państwa chcemy otworzyć na najmniejszych i ich wprowadzić. Być może dzięki temu najwięksi będą mogli uruchomić zupełnie nowy dział, na przykład gier komputerowych.
Chciałem zapytać o sprawę, która pojawia się w kuluarach. W związku z planem Morawieckiego są plany odebrania programów regionalnym samorządom wojewódzkim i przekazania ich wojewodom?
- Nie. To jakieś fakty medialne a nie realne. Mamy ustój samorządowy. Samorządy dysponują znaczną pulą środków z UE. Te instytucje z poziomu centralnego często nie widzą się nawzajem. Mówimy, że na coś brakuje środków. Często te środki są w 5 rożnych miejscach. Jakby one się skoncentrowały to dałyby lepszy efekt. Podobną sytuację mamy na poziomie regionalnym. Ja wielokrotnie powtarzałam to z perspektywy radnej wojewódzkiej. Na poziom regionalny mamy wskazane stworzenie systemów informacji medycznej. Ja nie wyjdę z ministerstwa jeśli na koniec dnia będziemy mieć 16 zamówień publicznych na bardzo duże pieniądze, które na koniec nie zepną się ze sobą. Jak pan rozchoruje się na Helu to szpital we Władysławowie nie będzie znał pana historii choroby, bo system z północy nie będzie kompatybilny z tym z południa. Tak jest dzisiaj. W wielu obszarach mamy taki poziom decentralizacji polityki, która sprawia, że ta polityka będzie dysfunkcjonalna. My nie chcemy zmieniać ustroju, ale chcemy zmieniać miękkie elementy. Musi być koordynacja między programami krajowymi a regionalnymi. W przyszłym tygodniu w ministerstwie rozwoju, przy udziale ministra infrastruktury zaprosiliśmy marszałków, żeby pokazać te flagowe projekty. Tu musimy spotkać się wszyscy – marszałkowie ze sobą i marszałkowie z administracją centralną. Jak nam się to uda to będzie to sukces.
Nie odbierając programów operacyjnych?
Nie odbierając ich marszałkom. Chcemy się widzieć nawzajem i będziemy tworzyć funkcjonalny jeden system, który zadziała w całej Polsce.
To pytanie do byłej szefowej muzeum PRL w Krakowie. Policja i IPN w mieszkaniu Kiszczaków. Tam zostały zabezpieczone dokumenty związane z TW Bolkiem. Czego się pani spodziewa?
- Pewnie będzie znowu duża debata z zakresu polityki historycznej. To zamknięcie rozdziałów. Te rzeczy dawno powinny być skatalogowane. To jest spektakularne. Zapewne szafy generała Kiszczaka są bogate. Te rzeczy muszą być zabezpieczone i przebadane. Byłoby dobrze jakby to się odbywało bez emocji. To wymaga badania. Każdy okres historyczny wymaga domknięcia. Znajomość tych dokumentów jest konieczna. Na początku lat 90. nie zamknęliśmy przeszłości. Nie chodzi o zamykanie ludzi i piętnowanie, ale trzeba opowiadać o tym co się wydarzyło w Polsce. Niektóre życiorysy były jednoznacznie heroiczne a niektóre były łamane. To opowieść o systemie a nie o osobach. Głównie po to, żeby podobna historia nam się już nigdy nie przytrafiła.