Zapis rozmowy Jacka Bańki z minister przedsiębiorczości i technologii, Jadwigą Emilewicz.

 

Co się stanie z cenami energii w roku 2020? Polska energetyka do tego czasu się nie zmieni.

- Nie zmieni się, ale wprowadziliśmy mechanizmy ograniczające ryzyko wzrostu cen. Wzrost nie jest zależny od kondycji systemu wytwarzania energii w Polsce. To jest związane z uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. To europejski podatek na tych, którzy produkują energię z węgla. My mamy bufor – opłatę przejściową zniesioną niemal do zera. My nie lubimy rachunków, ale jak państwo popatrzą na swój ostatni rachunek za prąd, zobaczą państwo taką pozycję. Ona standardowo w gospodarstwie domowych w ubiegłym roku wynosiła 17-20 złotych. Teraz to będzie 0,05% złotego. Druga sprawa to obniżenie akcyzy z 20 do 5 złotych. To europejskie minimum. My do tego zeszliśmy.

 

Pytam o model energetyczny. 30% węgla w miksie jest do osiągnięcia? W jakiej perspektywie?

- Tak, ale w długiej perspektywie. W strategii ten moment dojścia mamy, ale on w Polsce nie wydarzy się w dwa lata. Mieliśmy gospodarkę opartą w 100% na węglu. My to już zredukowaliśmy o 30%. Mamy inwestycje offshorowe. Wiatraki na morzu się zaczynają. 2019 rok upłynie pod hasłem prosumentów. Będziemy to z Porozumieniem promować. Wprowadzimy niezbędne zmiany legislacyjne i instrumenty finansowe. Polakom będzie się opłacało produkować prąd na własne potrzeby. Przedsiębiorcom będzie się opłacało stawiać farmy fotowoltaiczne. To opłacalne, koszty spadają.

 

Czyli głównym filarem programu Energia Plus będzie energetyka prosumencka?

- Energetyka rozproszona, prosumencka. To jest możliwość postawienia własnego źródła energii odnawialnej. Nadmiar można sprzedać do sieci energetycznych. Opłaca się to nam, bo mamy tanią energię. Dodatkowo możemy na tym zarobić.

 

Jaka to może być perspektywa, biorąc pod uwagę upowszechnienie tego projektu energetyki prosumenckiej?

- Rozmawiam z wieloma firmami. Tego rozwiązania oczekują nie tylko osoby indywidualne, ale też samorządy i przedsiębiorcy. Stawianie takiej instalacji to kilka miesięcy. Na budynkach nie trzeba wielu pozwoleń. Musi się zmienić możliwość przypinania się indywidualnych instalacji do sieci, która dzisiaj jest ustawowo możliwa, ale nie dzieje się, bo nie ma takiej praktyki. Drugi wątek to instrumenty finansowe. Przedsiębiorcy nie czekają na granty. Im wystarczy pożyczka. Taka inwestycja zwróci się w 3-4 lata. 2019 rok to będzie rok prosumentów.

 

Powinniśmy się zdecydować na zakup energii elektrycznej? Mówiła pani o tym w Katowicach.

- Myślę, że dzisiaj, kiedy patrzymy jak drożeje energia produkowana z węgla, trzeba o tym myśleć. Około 4% energii dzisiaj kupujemy ze Szwecji i z Niemiec. Dzisiaj energia w Polsce jest jedną z najdroższych w Europie. Przemysł płaci najwięcej za energię w UE. My musimy szukać takich rozwiązań. Budujemy nowe moce. Będziemy ich potrzebować. Chodzi o ilość bloków energetycznych. My musimy inwestować we własne źródła, ale trzeba też się zastanowić nad uchyleniem granicy i zbudowaniem możliwości. Trzeba zbudować sieci przesyłowe, żeby kupować energię zieloną na przykład ze Szwecji.

 

Wróćmy do przyjętej ustawy o cenach energii. Jak ta ustawa ma funkcjonować, biorąc pod uwagę samorządy? Tarnów mówi, że zapłaci o 60-70% więcej za energię elektryczną. Teraz mają wypowiedzieć te umowy, zasiąść do stołu i negocjować?

- Z tego co wiem, prezesi spółek energetycznych, na podstawie tej ustawy, sami zwrócą się do swoich klientów i zaproszą do rozmów. Zmieniły się warunki, na których oni mogą przedstawić nową ofertę. Samorządy mogą czekać na informacje od spółek energetycznych. Ta sytuacja nie jest prosta dla samorządów i firm. Ani samorządy, ani firmy nie kupują energii po taryfach. Oni kupują w przetargach, umowach wieloletnich. Słyszymy o podwyżkach 60-100%. Często te samorządy podpisywały umowy 4 lata temu. Kończy się kontrakt, cena idzie do góry. Przezorniejsze samorządy, jak zobaczyły tendencję wzrostową na początku roku, kupiły prąd w I kwartale i nie czują podwyżek. Nawet ci, którzy to zrobili, dostaną zaproszenie od firm do renegocjacji.

 

Czyli będą negocjacje, nie automatyczny powrót do taryfy z 30 czerwca 2018 roku?

- W ustawie mamy zapisane. To umowy podpisane na podstawie prawa zamówień publicznych. Z automatu będzie dla gospodarstw domowych. Samorządy i przedsiębiorcy też będą miały pozytywny sutek. Do tego będzie system wsparcia. To wymaga spotkania się przy stole i renegocjacji.

 

Co będzie jeśli Komisja Europejska zakwestionuje zapis o rekompensatach dla spółek energetycznych, jako niedozwoloną pomoc publiczną?

- Ministerstwo Energii pewnie już prowadzi takie rozmowy z Komisją. Przypomnę sukces ministra sprzed świąt. Polski rynek mocy będzie mógł otrzymać pomoc publiczną. Tam emisja dwutlenku węgla jest powyżej 450 kg/tonę. Już są pewnie rozmowy. Będziemy wtedy ewentualnie musieli wprowadzić mechanizm, który zaakceptuje Komisja Europejska. Komisja akceptuje generalnie mechanizm pomocy publicznej dla inwestycji w produkcję energii.

 

Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii będzie karać producentów kotłów pozaklasowych? Zakaże ich importu?

- Nie ministerstwo, ale Inspekcja Handlowa. UOKiK wyposażyliśmy w instrumenty, które mają im pozwolić na wycofanie takich towarów z rynku. Tę drobną lukę w rozporządzeniu skorygowaliśmy. 17 stycznia zakończy się notyfikacja. Będą tak zaostrzone przepisy, że tych kotłów nie będzie można wprowadzać do obrotu nawet na portalach. Producenci są zadowoleni z tego obostrzenia. Oni się dostosowali, ale nie chcą grać w nierówną grę. Uszczelnienie będzie. Przed nami nowelizacja prawa ochrony środowiska. To jest zgłoszone. Niedługo będzie domknięcie ws. kotłów. Będziemy mieć wtedy najwcześniej zaimplementowaną dyrektywę UE.

 

Jest pani krakowianką. Jak ocenia pani to, co dzieje się wokół Wisły Kraków?

- To bolesna historia. Kiedyś śledziłam historię najstarszych klubów. 1906 rok, Józef Piłsudski, fotografie z piłkarzami. To smutna historia. Dwa krakowskie kluby to krwiobieg tego miasta. Źle jest, jeśli miasto nie ma instrumentów, które by nam pozwoliły ocenić wiarygodność inwestora. Wczoraj śledziłam historię choroby i trudności komunikacyjnych. Nie wchodźmy w to. Mam nadzieję, że Wisła w Krakowie grać będzie i Świętą Wojnę zobaczą moi synowie i wnuki. Niefortunna jest ta historia. Ktoś powinien ponieść konsekwencje. Rozmawiajmy, jakim cudem jest możliwe, że taki inwestor został wzięty na poważnie.