Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.

Rząd mrozi ceny energii elektrycznej między innymi dla samorządów, ale jednocześnie zobowiązuje je do oszczędzania. Kraków wylicza, że miasto może zapłacić około 250 milionów złotych więcej za prąd i gaz. Gdzie Kraków będzie szukał oszczędności? Słyszymy o rezygnacji z sylwestra, chłodniej ma też być w pojazdach komunikacji miejskiej.

- To kwestia taka, że na razie jesteśmy w trakcie zbierania propozycji, gdzie można coś zaoszczędzić. Co będzie i ile będzie oszczędności? Zdecyduje budżet. Wtedy wykażemy wszystko. Sylwestra nie będzie? Będzie zimniej w pojazdach? Jest to w propozycjach, ale decyzji nie ma.

Jakie są pomysły?

- Różnego typu. Premier mówił, żeby nie gotować całego czajnika wody. Co dziesiąty pokój można wyłączyć z oświetlenia. To cała masa pomysłów mniej lub bardziej śmiesznych. Niektóre są jednak rzetelne. Zobaczymy, jak się to zbierze i przemieli, wtedy będzie decyzja.

Z jakich poważnych pomysłów będzie chciał skorzystać Kraków?

- Pan teraz ode mnie wymaga pomysłów. Nie wiem. Najbardziej logiczny pomysł jest taki, że jak była pandemia i nie można było wychodzić, wyłączenie świateł w nocy spotkało się z takim hejtem… Nie można było wychodzić, bo inne przepisy zabraniały. Nie chcę teraz wypuszczać takich rzeczy. Jak będzie decyzja, podamy to.

Świąteczna iluminacja?

- Na pewno będzie krócej świeciła. Nie ma konkretów. Jak nie ma konkretnych rozwiązań, trudno o nich mówić.

Rząd zobowiązuje samorządy do oszczędzenia 10% energii.

- Wiemy. Będziemy tak robić.

Samorządowcy podkreślają, że zamrożona cena powinna sięgać 500-600 złotych za megawatogodzinę. W zeszłym tygodniu był protest samorządów. Pan zachęcał do udziału, ale Krakowa w medialnych przekazach nie widziałem.

- Ja informowałem o proteście, żeby każdy chętny mógł pojechać. Z Krakowa oficjalnie było chyba 6 osób.

Są planowane jakieś negocjacje ws. obniżenia tego zamrożonego pułapu?

- Z tego, co wiem, dziś lub wczoraj była komisja wspólna rządu i samorządu. Mieli na ten temat rozmawiać.

W zeszłym tygodniu spekulowano w Krakowie, że z powodu różnicy zdań między panem a wiceprezydentem Kuligiem, zastępca nie wróci już z urlopu i straci stanowisko. Słyszymy, że dziś jest w pracy...

- Dziś jest w pracy. Nie byłem jeszcze w urzędzie, ale dziś ma być.

Wiemy, że przedwczoraj była rozmowa między panami. Krakowianie poznają te ustalenia?

- Ja rozumiem, że każdy prezydent, który będzie szedł na urlop, a muszą je wykorzystywać, będzie pokazywany jako osoba skonfliktowana. Bez przesady. Miał iść na urlop, miał go wykorzystać… Umówiłem się z nim, że teraz tworzymy budżet, jest zamknięcie roku. Nie można wszystkiego zrzucać na resztę kolegów. On wrócił, przerwał urlop.

Pozostanie zastępcą prezydenta Krakowa do końca kadencji?

- Nigdy nie wiadomo. Nie wiem, czy ja będę do końca kadencji. Na razie nic się nie zmienia.

Różnica zdań między panami miał dotyczyć między innymi spółki Kraków 5020. Była konferencja prasowa, ale w cieniu skandalu z powodu niewpuszczonego dziennikarza. Jak dziś realna wydaje się panu zapłata ponad dwóch milionów złotych podatku VAT w związku z przekazaniem majątku KBF do spółki Kraków 5020?

- Po pierwsze to taka kwestia, że 2,7 miliona to kwota wyssana z palca przez prasę. Takie kwoty tu nie chodzą. Około 600 tysięcy będzie VAT. Instytucja kultury odzyskuje jednak VAT w 100%. To zmiana sytuacji. Pieniądze nie są stracone. Nie ma afery.

Jak to jest, że spółka została powołana rok temu, ale to dziś wokół niej są dyskusje ws. wysokości podatku VAT? Czemu to nie zostało wyjaśnione na początku?

- Te pieniądze za VAT to prawa niematerialne. To kwestia wycenienia wszystkich umów dotyczących artystów, idei, logotypów. To płynne. Trzeba fachowców do wyceny. Tego idzie w dziesiątki tysięcy. To dziesiątki tysięcy umów.

Wrócę do listopada ubiegłego roku. Na poziomie procedowania tej uchwały nie można było zasięgnąć opinii skarbówki, czy trzeba będzie zapłacić?

- Opinia jest. Wiadomo, że trzeba zapłacić. Nie ma problemu. To zostanie jednak zwrócone.

Skoro pracownik składa zawiadomienie do prokuratury, żeby wykluczyć działanie w złej wierze, to coś jest nie tak...

- Coś jest nie tak. Zdziwiłem się. Nawet prawnicy tej pracowniczki odradzali jej takie działanie. Ona się uparła. Teraz jest taka sytuacja we wszystkich samorządach. Wszyscy się asekurują na dziesiątą stronę. Prokurator powiedział, że wszystko jest w porządku po tym zawiadomieniu. Wszyscy się jednak asekurują ze wszystkich stron.

Ile będzie musiał zapłacić Kraków i jak odzyska te pieniądze?

- Nie wiemy dokładnie. Liczone jest około 600 tysięcy. To przez KBF, jako instytucję kultury, jest do odzyskania.

Jest decyzja o kontroli w Teatrze Groteska po medialnych doniesieniach o przypadkach mobbingu. Jaki zakres będzie miała kontrola?

- Kontrola będzie różna. Będzie PIP, nasz wydział kontroli wewnętrznej. Będą szkolenia antymobbingowe. To różne działania, żeby pokazać, że jest w porządku lub nie.

Szkolenia antymobbingowe przerabialiśmy przy okazji Bagateli.

- Tak. Tam był taki program. Teraz chodzi o to… Mam pretensje do dyrektora. Powinno to się inaczej odbyć, nie danie papierka do podpisu.

Czyli te zalecenia antymobbingowe nie były należycie wprowadzone po przypadku Bagateli?

- Nie wiem. Tutaj nie ma zgłoszenia o mobbing. Jest mówienie, że tam się źle dzieje.

Po medialnych doniesieniach mówił pan, że ma zaufanie do dyrektora. Teraz decyduje się pan na kontrolę. Coś się zmieniło?

- Jeśli jest taka sytuacja, trzeba to wyjaśnić. Albo jest źle, albo dobrze.

Kraków będzie apelował do rządu o dodatkowe pieniądze na inwestycje związane z Igrzyskami Europejskimi, w związku z problemami z przetargami?

- Jest pewna umowa podpisana z ministerstwem infrastruktury, ministerstwem sportu. My się staramy to zrobić. Jest tu wina strony rządowej. Jakby dwa lata temu była specustawa, byłoby inaczej. Teraz wykonawcy sądzą, że jesteśmy pod ścianą i żądają wielkich cen, bo myślą, że się na wszystko zgodzimy. Nie zgodzimy się. Znamy ceny, ile co ma kosztować. Będziemy się trzymać. Jak się to nie uda, nie zrobimy tego. Musiku nie ma. Stadion jest, może przyjąć widzów. Nie ma problemu.

Czyli jak nie zrobimy, to pieniądze zwrócimy?

- Zobaczymy. To kwestia dogadania się. Na stadionie Wisły jest kwestia trzech przetargów. Któreś wyjdą.

Jest decyzja ws. dokapitalizowania Agencji Rozwoju Miasta ws. budowy Centrum Muzyki. Różnica między zakładanymi kosztami a najtańszą ofertą wynosi 6 milionów.

- Mam nadzieję, że będzie.

Decyzja miała być na pierwszej sesji październikowej. To dziś.

- Ona jest dziś. Nie zaczęła się. Nie mogę mówić za radnych. Sądzę, że radni dziś będą głosować.

Czyli dziś dodatkowe pieniądze na budowę Centrum Muzyki będą w jednym czytaniu?

- Tak. Powiem, że to pierwsze pieniądze na budowę z gminy miejskiej. Reszta jest z Polskiego Ładu i darowizn.

Czyli dziś ta sprawa powinna znaleźć swój finał?
- Tak.