Zapis rozmowy Sławomira Wrony z burmistrzem Starego Sącza, Jackiem Lelkiem.
Mieszkańcy Starego Sącza mogą już kupować węgiel w niższych cenach w ramach rządowego programu?
- Kupować jeszcze nie. Zbieramy już jednak zapotrzebowanie na docelowych drukach. Można je składać w urzędzie i przez internet. Gmina Stary Sącz zdecydowała się na uczestniczenie w tym programie. Mamy wstępne porozumienie z sześcioma składami na terenie gminy, które będą dostarczały węgiel mieszkańcom. Mamy już 300 wniosków złożonych papierowo.
Jak dużo to jest w porównaniu z ewidencją palenisk?
- Jakbyśmy porównali, mieliśmy ponad 3000 wniosków o zasiłek węglowy. Jeszcze możemy się spodziewać wielu wniosków zatem. Część ludzi jednak kupiła węgiel wcześniej. To ludzie zapobiegliwi. Problem jest taki, że ciągle czekamy na węgiel, na ten magiczny link, który pozwoli nam się zalogować w systemie.
Są zapowiedzi, kiedy to może się wydarzyć?
- Sama informacja jest taka, że link powinniśmy otrzymać najpóźniej dziś. Kiedy będzie węgiel? Takich informacji nie mam. Mamy czekać. Jak tylko będzie informacja o odbiorze, wysyłamy transport. Wtedy zacznie się dystrybucja. Musimy na razie czekać.
Temperatura spada. Mieszkańcy się niecierpliwią?
- Generalnie sama ilość wniosków złożonych w dwa dni – ponad 300 – pokazuje, że mieszkańcy się niepokoją. Jest walka z czasem.
Wójt Łącka w rozmowie z Radiem Kraków mówił, że także jego dotyczy ten kłopot. Żadna data nie padała. Tam jednak jest inny model. Tam gmina wzięła na siebie organizację dystrybucji węgla na terenie gminy. Tam też był problem braku daty i wskazania miejsca, skąd węgiel można pobrać. Pan mówi o samym problemie. Czyli gminy, które współpracują ze składami węgla, mają ten sam problem?
- Nie ma różnicy. U nas nie ma po prostu miejsca na składowanie węgla. Dlatego będą to wykonywały w naszym imieniu składy. Musimy jednak składom wskazać, skąd węgiel wziąć. Reszta idzie na tej samej zasadzie.
Ale jest kolejne ogniwo w łańcuchu handlowym. Wiadomo już, ile będzie kosztował węgiel w Starym Sączu?
- Na pewno poniżej 2000 złotych. Pewnie 1900 złotych. Ostatecznie dowiemy się, w jakiej cenie dostaniemy węgiel. Maksymalnie będzie to 1500 złotych, ale może być mniej. Może cena jeszcze spadnie.
Wielu mieszkańców gmin zwraca uwagę teraz na oczekiwanie na dostęp do paliwa. Cena wydaje się drugorzędna. Mieszkańcy wyczuwają w powietrzu, że węgla brakuje. W Starym Sączu będziecie próbowali dyscyplinować mieszkańców, by cokolwiek nie trafiało do palenisk?
- Nic się nie zmieniło. Od lat istnieją przepisy związane z tym, czym wolno palić. To się nie zmienia. Sejmik wydłużył czas na likwidację kopciuchów, ale to nie znaczy, że można palić czymkolwiek. Są przepisy. Prowadzimy kontrole, czasem są ekointerwencje. Reagujemy na to i dyscyplinujemy osoby, które palą rzeczami zabronionymi.
Co w sytuacji gdy strażnik gminny wejdzie do chłodnego mieszkania, a w piecu będzie płyta wiórowa? Mieszkaniec powie, że ma dzieci i nie ma czym ogrzać mieszkania.
- Takich sytuacji jeszcze nie było. Nie było jeszcze tak zimno. Mam nadzieję, że dostarczymy węgiel na czas i takie sytuacje nie będą konieczne. Wiem, że na pewno ważniejsze jest ciepło niż wysoka jakość powietrza. Nie wolno jednak przesadzić. Przepisy cały czas obowiązują. Nie ma taryfy ulgowej. Będziemy starali się w takiej sytuacji pomóc, nie karać. Przestrzegam jednak ludzi, którzy myślą, że będzie taryfa ulgowa. Kaloryczność tych różnych wynalazków i śmieci jest też wątpliwa. Uzysk ciepła jest słaby.
Po spotkaniu parlamentarnego zespołu ds. inwestycji strategicznych sądeccy parlamentarzyści jeszcze raz podkreślili, że ciągle jest szansa, że Sądeczanka powstanie przed rokiem 2030. Były to komentarze do komunikatu GDDKiA, w którym ta inwestycja wymieniona została jako zaplanowana na lata 2029-2032. To jest ważne, żeby ta droga powstała jak najszybciej? Padła deklaracja o dużym nacisku na GDDKiA, żeby ta inwestycja powstała do 2029 roku.
- To niezwykle ważna inwestycja. Wiele o tym mówimy. Nie ulega wątpliwości, że stopień zaawansowania tej inwestycji jest mały.
To jest etap wydawania decyzji środowiskowej. Wniosek został złożony.
- Dokładnie. Jak decyzja zostanie wydana, będzie to krok milowy, jak uda się ją jeszcze obronić. Pewnie będzie cały proces odwoławczy. Jak to się uda, będzie to wielki krok w kierunku realizacji tej inwestycji.
Jeśli spełniona będzie zapowiedź GDDKiA, która informuje dziś, że planuje uzyskać tę decyzję w przyszłym roku, optymistyczny scenariusz będzie możliwy?
- Tak. Jakby decyzja środowiskowa prawomocna była w przyszłym roku, powstanie Sądeczanki przed 2030 rokiem byłoby możliwe. Jest jednak kwestia wielkiego finansowania. Musi być lobbing polityczny. To trasa, która nie ma wielkiego znaczenia tranzytowego. Ona jest ważna dla Sądecczyzny. To 300 tysięcy ludzi i 1,5 miliona turystów. To bardzo ważna trasa. Jednak z punktu widzenia Warszawy to trasa marginalna. Lobbing jest bardzo konieczny. Musi on się skupiać na każdym etapie realizacji tej inwestycji.
Jak bardzo samorządy dziś niepokoi perspektywa zablokowania funduszu spójności UE? Od kilku dni słyszymy, że nie tylko KPO, ale także fundusze spójności mogą zostać zablokowane.
- Mam wrażenie, że do samorządów to nawet nie dociera. Nie wyobrażamy sobie życia bez tych środków. Patrzymy z niedowierzaniem.
Czego w Starym Sączu by nie było, jakby te środki zostały zablokowane?
- Trudno powiedzieć. To co się udało zrobić, to już wielka rzecz. To drogi, most św. Kingi, kanalizacja zbudowana w całości z udziałem środków UE. To też przebudowa rynku, modernizacja szkół, budowa centrum kultury i sztuki, bobrowisko. To wszystko inwestycje ze środków unijnych.
Ale to wszystko już jest.
- Tak. Jednak nie chcemy stać w miejscu. Chcemy iść do przodu. Potrzebna jest transformacja energetyczna, modernizacja transportu. To rzeczy rozwojowe. Trudno sobie wyobrazić, żeby nie można było tego realizować. Mieszkańcom marzy się basen, rekreacja. To kolejne etapy. Do tego dalsza kanalizacja gminy. Mieszkańcy na to czekają. Wiele rzeczy zrealizowaliśmy też ze środków krajowych, ale niewątpliwie dostępność środków z budżetu państwa byłaby mniejsza, jakbyśmy podstaw nie zrealizowali ze środków unijnych.
Powraca szeroka dyskusja o dostępności do alkoholu. Za kilka dni w Chrzanowie zacznie obowiązywać nocna prohibicja. W Nowym Sączu jest to testowane od kilku lat. Są głosy, żeby z tego zrezygnować, bo efekt jest prawie żaden. W Starym Sączu myśli się o takim rozwiązaniu?
- U nas takiej dyskusji raczej nie ma. Ten temat ostatnio nie był poruszany. Problem alkoholizmu jest. Stary Sącz nie jest od tego wolny. My mamy mało placówek czynnych przez całą dobę. Wiem, że tak jest na osiedlach miejskich.
Czyli mieszkańcy by nie zauważyli prohibicji?
- Tak. Jedynymi punktami, które sprzedają alkohol w nocy, to stacje benzynowe. One są jednak dalej od osiedli.