Początki w brydżu
Jak wspomina Michał Baniak, jego przygoda z brydżem zaczęła się na studiach – co jest typowe dla wielu graczy. Choć zna takich, którzy zaczęli już w liceum, on sam wcześniej nie miał kontaktu z tą grą. Zajmował się głównie szachami, trenując i startując w zawodach, a o brydżu jedynie słyszał.
Pamiętam swój pierwszy wykład z algebry. Wykładowca, zapalony brydżysta, którego znam do dziś, zapytał kto umie grać w brydża, bo organizuje kółko brydżowe i zaprasza wszystkich chętnych. Kilka osób podniosło rękę, a wśród nich była dziewczyna, którą dopiero co poznałem i która już mi się zaczynała podobać. Pomyślałem, że fajnie by było, gdybym ja też grał w brydża, więc po chwili wahania podniosłem rękę, choć tak naprawdę nic nie umiałem. Dwa dni później miał odbyć się pierwszy turniej, a ja nie miałem pojęcia jak grać, więc po prostu otworzyłem każdy istniejący kurs brydża, jaki znalazłem – wspomina Łukasz Baniak.
Brydż to gra niezwykle złożona i pełna emocji. Składa się z dwóch etapów: licytacji oraz właściwej rozgrywki. Rozmówca Sylwii Paszkowskiej przyznaje, że na początku nie szło mu najlepiej – zajął ostatnie miejsce w pierwszych dwóch turniejach. Jednak już po miesiącu udało mu się wygrać, co pokazuje, że sukcesy w brydżu mogą przyjść szybko. Warto jednak pamiętać, że kluczowa jest regularność, doskonalenie umiejętności i współpraca.
Relacja między partnerami w brydżu jest dużo głębsza, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Im więcej razem gramy, tym bardziej ta druga osoba staje się naszą ostoją – jedynym sojusznikiem przy stole – mówi Łukasz Baniak.