Niestety, mimo świetnej oprawy wizualnej i ciekawej roli głównej, „Dzikość” nie jest serialem idealnym. Rozczarowuje przede wszystkim scenariusz – pełen naciąganych zwrotów akcji, przewidywalnych tropów i nie zawsze potrzebnych wątków. Choć intryga kryminalna potrafi wciągnąć i zaskoczyć, to wątki obyczajowe często ocierają się o melodramat i brak im autentyczności.
Kyle, w którego wciela się Eric Bana, to samotny agent federalny pracujący na terenie parku narodowego. Jego zadaniem jest rozwiązywanie zagadek śmierci i zaginięć – swoiste FBI dla służby parkowej. Już na początku trafia na tajemniczą sprawę młodej kobiety, która spada ze słynnej skały El Capitan – jednej z najbardziej znanych ścian wspinaczkowych na świecie.
Jednym z największych atutów „Dzikości” są widoki. Ujęcia z dronów nad Yosemite zapierają dech w piersiach, ale niestety kontrastują z wyraźnie sztucznymi, komputerowo generowanymi zwierzętami, które wypadają blado na tle majestatycznej przyrody. Co więcej, większość scen z udziałem aktorów nie była kręcona w samym parku Yosemite, lecz w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie, przez co widz może odnieść wrażenie, że serialowy park jest cyfrową mozaiką różnych miejsc.
(Cała rozmowa do posłuchania)