„Incydent i prowokacja jednocześnie”
Ekspert podkreślił, że choć sytuacja była bezprecedensowa, nie należy jej określać mianem ataku.
Był to incydent i prowokacja jednocześnie, celowa. Bez precedensu, jeśli chodzi o skalę. Wcześniej różne obiekty latające naruszały polską przestrzeń powietrzną, ale atak z reguły ma też konkretny, większy cel. Tutaj raczej chodziło o przetestowanie naszej zdolności militarnej, politycznej i społecznej odporności
- zaznaczył dr Michnik.
Kierunek z Białorusi i kontekst ćwiczeń Zapad
Nowością było to, że drony nadleciały bezpośrednio z terytorium Białorusi.
To ma logiczną łączność z tym, co ma nastąpić za dwa dni, czyli początkiem ćwiczeń Zapad rosyjsko-białoruskich. To daje sporo do myślenia, zwłaszcza polskim politykom i wojskowym
- ocenił ekspert.
Ćwiczenia Zapad, podczas których testowane są m.in. scenariusze ataku nuklearnego na Polskę, powinny być traktowane poważnie.
One nie tylko sprawdzają gotowość połączonych sił rosyjsko-białoruskich, ale też sygnalizują celowo adwersarzom, czyli Polsce i NATO. To nie są żarty. Trzeba je monitorować i być na nie przygotowanym - zarówno psychicznie, jak i logistycznie
- stwierdził Michnik.
Reakcja wojska i polityków
Według rozmówcy Radia Kraków reakcja sojuszniczych sił zbrojnych - polskich, holenderskich czy norweskich - była właściwa.
Z ogólnego poziomu ten test zdały bardzo dobrze. To są operacje sojusznicze, więc zadanie zostało odrobione
- powiedział dr Michnik.
Ekspert pozytywnie ocenił także współdziałanie na szczeblu politycznym:
Na razie współpraca prezydenta i premiera przebiega wzorowo jak na nasz klimat polityczny. Sądząc po wypowiedziach obu, ten element został dobrze odrobiony.
Społeczna odporność i zagrożenie dezinformacją
Największym wyzwaniem może okazać się reakcja społeczeństwa.
Jesteśmy podatni na emocjonalne reakcje i dezinformację. Dlatego nie można siać paniki, podawać niesprawdzonych informacji. To dopiero zobaczymy w ciągu 24-48 godzin, czy zdaliśmy ten test
- ostrzegł ekspert.
Co dalej?
Dr Michnik podkreślił, że trudno przewidywać kolejne działania Rosji, ale można się spodziewać „machania szabelką”.
To jest modus operandi Moskwy: próba zastraszania, sprawdzania, jak daleko można się posunąć. Raczej nie będzie drastycznych akcji militarnych, ale to nowa normalność - podobne incydenty będą się powtarzać, tak jak w Rumunii
- powiedział.
Ekspert zaapelował o rozwagę i spokój:
Nie jesteśmy w stanie wojny. Nie należy ustawiać się w kolejkach po żywność czy paliwo. To testowanie naszych możliwości politycznych i społecznych. Najlepszą receptą jest spokojne obserwowanie sytuacji, słuchanie komunikatów władz i nie reagowanie nadmiarowo.