Mytych w swojej twórczości bada otaczającą nas rzeczywistość społeczno-polityczną. Większość realizacji na wystawie w MOCAK-u zakorzeniona jest w historii i dziedzictwie Polski. Artystka działa w obszarze różnych mediów - malarstwa, rysunku, wideo, rzeźby, instalacji, performansu.
To także opowieść bardzo autobiograficzna
tłumaczy kuratorka wystawy Martyna Sobczyk.
Tytułowa praca zatytułowana "Z tyłu głowy" powstała specjalnie na krakowską wystawę. Jej bohaterkami są kobiety, mało znane ofiary zbrodni katyńskiej. Jak mówi Dorota Mytych, praca dojrzewała w niej bardzo długo i ma korzenie w historii rodziny:
Moi pradziadkowie zostali rozstrzelani przez sąsiadów niemieckich w Przesławicach. I już od dziecka słyszałam tę historię. Zawsze była tak "z tyłu głowy", ale nikt o niej nie bardzo chciał opowiadać. Temat jakoś był niewygodny. Kilka lat temu wrócił, przez to, co się zaczęło dziać w Ukrainie. Rozstrzelania ofiar i znowu ten tył głowy... I znowu ci ludzie rozstrzelani i zabici. Później się dowiedziałam o tych kobietach w Muzeum Katyńskim. I to są tylko 54 kobiety, które znalazłam dzięki muzeum. Ciał nigdy nie znaleziono. We wszystkich moich projektach najpierw patrzę, czy coś mnie rzeczywiście poruszy, prawdziwie poruszy. I jeśli tak jest, przestaję myśleć, czy temat jest polityczny, czy ktoś mógłby to jakoś wykorzystać. Najważniejsze jest, że to ludzkie, poruszające, prawdziwe. I tak właśnie było z tą historią
- opowiada Dorota Mytych w rozmowie z Justyną Nowicką.