Częścią Koalicji 15 Października jest jeszcze Polska 2050? Jak pan w ogóle odbiera to głosowanie ugrupowania Szymona Hołowni w sprawie prezydenckiego projektu CPK?
- O ile wiem, nic się nie zmieniło i dalej mamy większość w Sejmie i koalicję. Mówiąc poważnie...
A to było niepoważnie?
- Do meritum. Zabrakło komunikacji. Sam pomysł, żeby wpuścić do komisji i do drugiego czytania projekt prezydencki ws. CPK nie był głupi. Na komisji można pokazać absurdy tego projektu, ale to musi być uzgodnione z resztą liderów. Ja tu nie wyciągam głębokich wniosków. Polska 2050 miała ostatnio radę krajową, ogarnęli się i dalej będą funkcjonować.
Jeden z posłów przekonywał całkiem niedawno, że wyobraża sobie współpracę z Prawem i Sprawiedliwością po 2027 roku.
- To po 2027 roku. Zobaczymy, czy w ogóle ci posłowie będą mieli, co sobie wyobrażać. Ich notowania na to teraz nie wskazują, ale są dwa lata do wyborów. Polska 2050 powinna skupić się na pracy u podstaw, rozmowie z elektoratem, odświeżeniu programowym. Nie powinna odcinać się od rządu i takimi wrzutkami przypominać o swoim istnieniu.
Dekompozycję tego ugrupowania widzimy na co dzień. Kogo przyjąłby pan chętnie do Koalicji Obywatelskiej, a kogo niekoniecznie, gdyby rzeczywiście do takiej głębokiej dekompozycji doszło?
- O tym nie powinniśmy dziś rozmawiać. Wolałbym, żeby w środku sceny politycznej było ugrupowanie prodemokratyczne, które by nie stanowiło zagrożenia skrajnym radykalizmem, byłoby antyrosyjskie i podkreślało fakt, że polskim interesem jest wspieranie Ukrainy, czyli taka rozsądna centroprawica. Ten PSL, który tam się lokuje, jest za słaby sondażowo, ale widać pracę polityków PSL, żeby swoje ugrupowanie wzmocnić. Wolałbym, żeby Polska 2050 wróciła do współpracy z PSL. To moje zdanie.
Myślałem, że pan powie kilka słów o tych krakowskich przedstawicielach Polski 2050, że tych to akurat by pan widział u siebie - Pawła Śliza albo Rafała Komarewicza.
- Cenię Pawła Sliza. Współpracujemy w komisji sprawiedliwości. To merytoryczny, poukładany polityk. Oby takich więcej w naszym kraju. Tu pochwała. Nie można patrzeć tylko na pojedynczych ludzi, ale na ogół. Potrzebne jest centroprawicowe ugrupowanie, które zrównoważy radykalizm na prawicy. Nie może być tego prawicowego szaleństwa, które mocno wybrzmiewa.
Nie wspomniał pan tutaj nic o Rafale Komarewiczu? Rozumiem, że te urazy dawne...
- Ostatnio rozmawialiśmy w Sejmie. Nie ma uraz. Rafał Komarewicz ma swoje miejsce, pracuje w komisjach gospodarczych. To dobry poseł. Trochę za mało jest aktywny w Krakowie, ale zaczął się zajmować innymi rzeczami. Nie da się zająć się wszystkim. Trzeba wybrać pewne obszary. On wybrał takie.
Ale sprawą metra wszyscy krakowscy parlamentarzyści się będą zajmować? 29 kilometrów, 29 stacji. Padły jakieś choćby wstępne deklaracje co do finansowania tej inwestycji z budżetu państwa?
- Miasto - ustami prezydenta Mazura - podkreśla, że pieniądze zewnętrzne będą potrzebne po roku 2027. W grze są duże pieniądze na metro w Krakowie z ostatnich dużych pieniędzy z Unii dla Polski na lata 2028-2034. To się wstrzeli w plany budowy metra w Krakowie. Władze Krakwa mają pieniądze na przygotowanie inwestycji, potrzebują środków na realizację. Perspektywa unijna jest tu dostępna.
To nie jest niebezpieczne, że ani złotówka nie popłynie z budżetu państwa do 2027? Jeśli się zmieni władza po wyborach parlamentarnych, no to być może niezbyt chętnie na ten Kraków rządzony przez szefa małopolskich struktur Platformy Obywatelskiej będą rządzący spoglądać?
- Jak jakakolwiek władza w Warszawie zacznie źle spoglądać na społeczności lokalne, bo one inaczej wybierają, byłoby to niefajne. Nie ma co kopiować wzorców PiS. Środki na pewno będą wcześniej zapisane. Nie działa to tak, że przychodzi dany rok i one są wpisywane do dokumentów. Rok 2027 to będzie ten rok, gdy środki pojawią się w planach finansowych. Tak duży wydatek ze środków UE trzeba uzgodnić z Komisją Europejską. Mówimy o miliardzie euro. Komisja zdecyduje, nie polski rząd, nie miasto. To tak duże środki.
W ocenie polityków Koalicji Obywatelskiej ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu w Krakowie się udało, czy może niekoniecznie?
- Ja uważam, że to był wypracowany kompromis, który się generalnie sprawdza. Byłem zwolennikiem prohibicji od 23 do 6 rano. Jest inne rozwiązanie – od 00:30 do 5:30. To logiczne i sensowne.
Pytam o to dlatego, że w zeszłym tygodniu minister Kierwiński w TVN pokazywał dane z Krakowa i starał się udowodnić, że to nie wyszło i jest jeszcze gorzej niż było. Kto zbriefował szefa MSWiA? Jaki krakowski polityk?
- Nie mam pojęcia. Ja patrzę na to, co mówią mieszkańcy, jak wygląda kwestia bezpieczeństwa. Statystyki wskazują, że liczba incydentów się zmniejszyła. Jest bezpieczniej, nie ma zagrożenia naruszeń ciszy nocnej. Czy na nocną prohibicję patrzymy przez pryzmat bezpieczeństwa, czy jak na walkę z alkoholizmem? W drugim przypadku się to nie sprawdza.
Minister Kierwiński dostrzegł, że w połowie pusta jest ta szklanka?
- Nocna prohibicja pokazuje, że to nie przekłada się na walkę z problemem alkoholizmu, ale noce są spokojne.
Jest takie badanie, które pokazuje, że krakowianie chcieliby wydłużenia tego nocnego ograniczenia, być może o 23, być może o 22. Z kolei słyszymy, że lepiej byłoby wydłużyć te godziny poranne, ale tutaj konieczna byłaby zmiana już na tym poziomie parlamentarnym. Czy pan by za taką zmianą zagłosował, żeby do 8 rano to było na przykład?
- To trzeba zostawić samorządom. Może być ustawa, która da możliwość wydłużenia takich godzin zakazu sprzedaży alkoholu, ale decydować powinny samorządy. Mnie się nie podoba pomysł, gdzie do 22 do 6 centralnie ustawą zabronimy sprzedaży. Stacje benzynowe to kwestia dyskusyjna. Oryginalnym pomysłem jest sprzedaż alkoholu z paliwem... To jednak musi być decyzja rad gmin, rad miast. One powinny to ustalać.
Szczęsny Filipiak, szef krakowskich struktur Platformy Obywatelskiej, trafił do Krakowskiego Holdingu Komunalnego. Jakie ma kwalifikacje?
- Trzeba pytać szefa Holdingu – Bogusława Kośmidera. Nie mnie.
Pan zna Bogusława Kośmidera i Szczęsnego Filipiaka.
- Ja nie jestem od tego, żeby się zajmować, kto zatrudnia w miejskiej spółce. Pewnie pan Kośmider chętnie przyjdzie do Radia i opowie. Nie wgłębiam się w te sprawy. Polityka kadrowa w mieście powinna być kreowana przez prezydenta Krakowa. Jemu mieszkańcy dają władzę. Obsada pewnych stanowisk wywołuje emocje w blogerach Łukasza Gibały... Chodzi o wygraną w wyborach i budowę zaplecza, które będzie kierować miastem. To kwestia kompetencji organu wykonawczego samorządu. Nie moja, jako posła.