Prezydent Nawrocki wetuje pierwszą ustawę. Jest to ustawa wiatrakowa. Może to był błąd to zaszywanie w ustawie wiatrakowej zamrażania cen energii? Kancelaria Prezydenta od razu uznała, że to jest szantaż.
- Nie. Ta ustawa kompleksowo podchodziła do kwestii cen prądu. Było mrożenie cen do końca roku, czyli efekt na teraz. Wiatraki to tani prąd w przyszłości. Energia wiatrowa jest najtańsza ze wszystkich źródeł energii obecnie. Trzeba to wykorzystywać.
Jak pytałem ministra Motykę o ewentualne weto, mówił, że najwyżej będą dwie osobne - jedna wiatrakowa a druga o mrożeniu. Można było od razu taką wersję przygotować?
- Nie sądzę, że tak będzie. Czekam na ustawę, którą zapowiadał prezydent. To ma być projekt, który ma mrozić ceny prądu. Nie dziwię się, jak pojawią się do niego poprawki, które przywrócą część zapisów ws. wiatraków. Racją stanu jest budowa wiatraków nie na 0,3% powierzchni Polski, jak jest obecnie. Na wiatrakach powinni zarabiać właściciele gruntów i wszyscy, którzy wiatraki będą mieli w pobliżu. Ustawa dawała wielkie możliwości wsparcia rolników.
Co by pan teraz radził ministrowi Motyce? Drugie podejście z tymi samymi zapisami? Być może jakiś konsensus z propozycjami Pałacu Prezydenckiego, czy może odłożenie jej ad acta?
- Niebezpieczeństwo jest takie, że przy tym sporze kieszenie Polaków będą stratne. Mrożenie cen prądu skończy się z wrześniem.
Ja mówię tylko o tej części wiatrakowej.
- Jestem zwolennikiem budowy wiatraków. Powinniśmy to robić. Musimy wykonać kolejne ruchy. Dziś prawie połowa miksu energetycznego to coraz droższy węgiel. Nasz węgiel jest niskiej jakości, musimy go sprowadzać. PiS sprowadzał węgiel z Donbasu. To musi się skończyć. Musimy mieć zatem energię wiatrową. U nas nie będzie tylu solarów, żeby to dało dużo energii.
Prezydent Nawrocki wcale nie mówi „nie” dla energii wiatrowej. Mówi o OZE. Częścią OZE powinna być również energetyka wiatrowa. Również w miksie przynajmniej na razie powinien być i węgiel. W związku z tym to nie jest „nie” dla energetyki wiatrowej.
- To weto to „nie” dla energetyki wiatrowej.
Pytałem o to ministra Motyka i mówił, że to nie zatrzyma rozwoju energetyki wiatrowej.
- Nie zatrzyma, ale spowolni. Powstają farmy na morzu, ale ich budowa jest droższa. To podstawa dyskusji, czyli cena prądu. Najtańszym źródłem prądu jest wiatr. Trzeba iść w to. Elektrownię atomową, której budowę rozpoczęliśmy, będziemy mieli za kilka lat. Do tego czasu nie możemy płacić wielkich rachunków za prąd i ciągle dotować górnictwa. 20 miliardów rocznie to duże pieniądze. 9 miliardów dotujemy produkcję prądu z węgla, 11 miliardów to straty kopalń. Tyle dopłacamy do górnictwa.
Co teraz zrobi Koalicja 15 października? Będzie czekać na prezydencki projekt dotyczący mrożenia cen energii czy przygotuje wcześniej swój?
- Zobaczymy. To decyzja rządu. Pierwszy wariant będzie taki, że pojawi się projekt prezydencki.
Mówi prezydent, że to będzie we wrześniu.
- Do końca września mamy mrożenie cen. On musi być już. Spodziewałem się, że Karol Nawrocki, wetując ustawę, przedstawi swój projekt ustawy i od razu położy go na biurku. Widać wyraźnie, że te zapowiedzi o tych projektach, które miały zalać parlament, to jest pic na wodę.
Podaje datę że 24 września będzie można przyjąć.
- Ok, ale prezydent nie jest marszałkiem Sejmu. Nie będziemy w nocy pracować nad byle jakimi projektami. Muszą być wysłuchania publiczne, konsultacje.
Swój, czy czekają państwo?
- Są dwie drogi. Zdecyduje rząd. Ja uważam, że jak projekt prezydencki byłby szybko, można nad nim pracować. Jak będzie późno, rząd powinien mieć swój projekt. W obu przypadkach pojawią się tam jednak też zapisy ws. wiatraków. One muszą być.
Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z obecności rosyjskiego bezzałogowca, który rozbił się na Lubelszczyźnie? Co to mówi w ogóle o naszym systemie obrony przeciwpowietrznej?
- Żadne państwo, jak mówią eksperci, nie jest w stanie zabezpieczyć całej granicy. Mamy długą granicę z Rosją, Białorusią i Ukrainą. Wojna też nas dotyczy. Interes wygranej Ukrainy jest nam potrzebny. Rosjanie nam to pokazali. Wojna na Ukrainie jest naszą wojną w jakimś stopniu. Musimy Ukrainę dalej wspierać. Jak Ukraina upadnie, zagrożenie się do nas przybliży.
Podziela pan opinię, że to kompromitacja MON-u?
- Nie. Bazując na opinii ekspertów, wiem, że to może się zdarzyć. Nie znaczy to, że nie musimy temu przeciwdziałać. Program „Barbara” jest kluczowy. To pozwoli na rozpoznanie do 300 km w głąb państw sąsiednich. To poprawi nasze bezpieczeństwo. To jednak skomplikowane urządzenia, które będziemy mieli dopiero w 2027 roku. Ten system jednak nigdy nie będzie w 100% szczelny. Oby takie incydenty były rzadkie. Wojna jednak trwa obok.
W październiku nastąpi koniec historii Platformy Obywatelskiej. Będzie nowa partia - Koalicja Obywatelska. Wewnątrz są jakieś głosy oporu, żeby zostać przy dawnej nazwie?
- Nie spotkałem się z głosami oporu. To naturalna ewolucja i integracja sił politycznych. To nowe otwarcie programowe. Będą zmiany przedstawione, nowe postulaty. To ważne wydarzenie. Na dziś pozwala to odświeżyć funkcjonowanie KO i Platformy.
Władze województwa planują kupno budynków Biznes Parku w Zabierzowie, by ostatecznie przenieść tam Urząd Marszałkowski. Jaki byłby efekt wyprowadzki Urzędu Marszałkowskiego z Krakowa?
- Przypomnę, że w 2018 roku, gdy KO kończyła swoje urzędowanie, były przygotowane trzy inwestycje dla Małopolski i Krakowa. Cogiteon, który ostateczne powstał, koncepcja nowego Urzędu Marszałkowskiego przy rondzie Grzegórzeckim i Centrum Muzyki. Jakby PiS to zrealizował, nie byłoby takiego problemu.
Centrum Muzyki nie powstało głównie za sprawą prezydenta Majchrowskiego.
- Nie. Głownie za sprawą rządu, który zawalił kwestie dotacyjne. Też województwo się wycofało.
Kraków by stracił na takiej wyprowadzce?
- Straciliby mieszkańcy korzystający z usług urzędu. PiS chciał przenosić urząd do Nowego Sącza, potem do Tarnowa. Kiedyś była koncepcja przeniesienia go do Myślenic. To ciągle się powtarza. To nie jest dobre. Stolicą regionu jest Kraków.
Mieszkaniec nie jest jakby klientem Urzędu...
- Tak, ale urzędy marszałkowskie świadczą specjalistyczne usługi dla firm, które w większości siedziby mają w Krakowie. To komplikowanie stref biznesu i instytucji. To nie jest dobry pomysł. Park w Zabierzowie nie jest tak dobrze skomunikowany jak okolice ronda Grzegórzeckiego.