"Małe" problemy dla dorosłych, "wielkie" dla dziecka
Nastolatki często nie zwracają się do rodziców z problemami. Mama ma za dużo na głowie, ojciec jest nieobecny, a czasem dziecko uznaje, że rodzic "nie uniesie" kolejnej troski. W efekcie młody człowiek zostaje sam ze swoim ciężarem.
Wielokrotnie słyszę w gabinecie od nastolatek czy od starszych dzieci, że oni nie chcą o swoich problemach rozmawiać przy rodzicach, nie chcą, aby się dodatkowo martwili. Często kończy się to tak, że idą np. porozmawiać z nauczycielem WF-u albo z panią od chemii. W tym momencie pojawia się duży problem, ponieważ te osoby mogą pomóc, ale nie muszą. A jeśli dziecko "wyleje" swoje emocje przed jedną osobą, to często nie chce powtarzać tego wszystkiego kolejny raz – mówi Katarzyna Wnęk-Jonec.
Dorośli często bagatelizują trudności młodzieży: "Co ty możesz wiedzieć o problemach w wieku 13 lat?". Tymczasem dla dziecka presja rówieśnicza, hejt w sieci, poczucie osamotnienia czy konflikty rodzinne mogą być obciążeniem porównywalnym do dorosłych dramatów. Ustawa dotyczyła jedynie wstępnej pomocy – rozmowy, diagnozy, a w razie potrzeby także włączenia rodzica.
(cała rozmowa do posłuchania)