Deepfake w polityce: Gdy Bond staje się Scholzem
Wyobraźmy sobie taką scenę: oglądamy film akcji, w którym James Bond wbiega do katedry Notre Dame, by powstrzymać złoczyńcę. Nie byłoby w tym nic zaskakującego… gdyby nie to, że ten Bond to Olaf Scholz w peruce klauna.
Na pierwszy rzut oka — zabawne. Ale gdy przyjrzymy się bliżej, śmiech szybko zamienia się w dreszcz niepokoju.
Bo co dostajemy? Z jednej strony — Donald Trump i Joe Biden w scenkach rodem z Monty Pythona.
Z drugiej — podrasowane przemówienie polityka, które może wywołać kryzys międzynarodowy.
Deepfake w sieci: Przykład fałszywego orędzia Zełenskiego
Przykład? Choćby fałszywe orędzie prezydenta Zełenskiego na początku wojny w Ukrainie.
Wtedy Rosjanie chcieli zasiać panikę, sugerując, że Ukraina się poddaje. To, co widzimy dziś, to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Algorytmy stają się coraz doskonalsze, a takie materiały — coraz trudniejsze do wykrycia. Czasem wystarczy jedno kliknięcie na telefonie — i zanim zdążymy się zorientować, że coś tu nie gra, już zdążymy wysłać ten filmik dalej.
Posłuchaj także: Uwaga na fejki w newsowym przebraniu
Jak walczyć z deepfake’ami? Technologia i czujność
Są jednak i dobre wiadomości. Trwają prace nad technologią, która ma automatycznie oznaczać takie materiały jako manipulacje.To trochę jak znak wodny na banknocie. Ale kluczowe pozostaje jedno: nasza czujność.
Czy to na pewno prawdziwe? Kto to wrzucił? I po co?
Odpowiadając więc na pytanie, czy to zabawa, czy problem, mówimy tak: niech nas to rozśmieszy, ale niech nie uśpi naszej czujności. Bo z deepfake’ami jest jak z ogniem. Można nim ogrzać dom… ale można też go spalić.
Polecamy podcast: Prawda czy fake?