Co się dzieje? Oszuści włamują się na konta prawdziwych hoteli i uwaga, korzystają z oficjalnego systemu wiadomości Booking.com. Mają Twoje dane, imię, nazwisko, datę pobytu, numer rezerwacji, więc wygląda to całkiem legalnie. W efekcie jesteś przekonany, że rozmawiasz z recepcją, a w rzeczywistości z jakimś gościem, który siedzi w piwnicy i śmieje się, licząc Twoje pieniądze. Belgijska organizacja Test & Coop dostała już ponad 100 takich zgłoszeń.
I co gorsza, często nie da się odzyskać pieniędzy. No chyba, że płaciłeś kartą kredytową i masz szczęście z tzw. reklamacją transakcji.
Ale nie zawsze się to udaje. Więc zanim klikniesz cokolwiek z wiadomości, która niby pochodzi od hotelu, zadzwoń bezpośrednio do obiektu. Albo lepiej sprawdź wszystko w aplikacji lub na oficjalnej stronie booking, nie przez podejrzane linki.
I uwaga na oferty, które wyglądają zbyt pięknie, żeby były prawdziwe. Często to przeklejone ogłoszenia z Airbnb, tylko z nową nazwą, z wyłudzającym linkiem. To nie jest wakacyjna przygoda, to cyberpułapka.
A więc głowa na karku i karta kredytowa w pogotowiu. Ale najlepiej zero klikania w linki z wiadomości.