Jeśli sprzedajesz auto i słyszysz: jestem za granicą, nie oglądam samochodu na żywo, pełna cena, bez negocjacji, wyślę lawetę, poproszę o dowód, no to w 99 przypadkach na 100 ktoś właśnie chce zrobić z ciebie bankomat. Pomyślmy tak na chłodno: ktoś kupuje używany samochód za kilkadziesiąt tysięcy złotych nie widząc go na oczy, nie dopytując choćby o wgniecenia, nie negocjując i od razu wysyłając lawetę z drugiego końca Europy. No nikt, chyba że oszust, który ma gotowy skrypt takiej rozmowy.
Prawda czy fake - posłuchaj podcastu
O co im chodzi? W wariancie, o którym wspomniał pan Paweł najważniejszy jest dla nich ten kawałek plastiku, skan dowodu osobistego. Oni wysyłają albo jakiś rozmazany skan, albo skradziony dowód, żeby wzbudzić zaufanie, a potem grają na emocjach. "Muszę być pewny, proszę o rewanż, laweta musi mieć komplet dokumentów do umowy" i tak dalej.
Kiedy dostaną skan z adresem i numerem PESEL, no to mają komplet. Mogą wziąć na przykład pożyczkę online na twoje nazwisko w firmach pożyczkowych, mogą założyć na Twoje dane konto do fikcyjnego słupa i dalej oszukiwać. To jest kradzież Twojego życia finansowego.
W ten sposób tracisz kontrolę nad tym, co się dzieje z twoimi danymi. A jeśli nie dowód osobisty, to co? Wtedy ten kupiec z lawetą przechodzi do ataku na twój portfel. Jeśli nie uda się z dowodem, to wysyłają na przykład link do fałszywej strony.
Niby bank, niby kurier, niby odbierz płatność. Klikasz, wpisujesz dane, a oni w tym momencie już logują się na twoje prawdziwe konto i je opróżniają. Cała ta otoczka z lawetą, zakupem samochodu dla syna czy córki i brakiem negocjacji to tylko zasłona dymna, żeby szybko kliknąć w ten link, bo przecież jest taka super transakcja, a oni operują na presji czasu i chęci szybkiego zarobku.
Rada jest prosta. Auta sprzedajemy i kupujemy tylko twarzą w twarz. Oględziny, jazda próbna, umowa, a kluczyki oddajesz dopiero, gdy pieniądze naprawdę widzisz na swoim koncie.
Także, panie Pawle, brawa za czujność, a wszystkim innym mówimy jasno, laweta bez oglądania to bajka dla naiwnych. Skan dowodu osobistego to nie selfie. Nigdy, przenigdy i absolutnie nikomu nie wysyłamy, zwłaszcza obcemu kupcowi z lawetą.
Nie dajcie się nabrać na ten stary, ale wciąż skuteczny numer.