Pani Magdo, jak dotrzeć na Różaną?
- W książce są wskazówki na ten temat. Jedna jednak konkretna wskazówka mówi, że to jest w lewo, za zniszczonym od pioruna drzewem. Potem ukazuje się polna dróżka, następnie ona przechodzi w bardziej wyraźną już drogę i potem zmienia się w ulicę. I tak trafiamy na Różaną.
Pozwolę sobie zacytować fragment pani książki: "Trudno trafić na Różaną, nie ma jej na nowych mapach, a wyszukiwaniem starych zajmuje się Helena. Mimo to wciąż zdarzają nam się nieproszeni goście, czasami przez przypadek, a czasami właśnie z powodu mapy ukrytej w jakiejś starej książce z bajkami." Więc tam państwa odsyłamy. Dlaczego musieliśmy czekać sześć lat na kolejną pani książkę?
- Plik w komputerze z opowieścią o czarodzieju Marcelim powstał nawet wcześniej, niż zaczęłam zajmować się pisaniem mojej pierwszej książki, która ukazała się w 2019 roku. Tylko mnie się wydawało, że pomysł pisania o czarach jest już na rynku literackim całkowicie wyczerpany. Ona gotowa była już wcześniej, ale ten proces wydawniczy po prostu trochę trwał. A ja mam takie poczucie, że kiedy się na coś długo czeka, to wtedy z jeszcze większym apetytem zjada się daną rzecz.
Wspomniała pani o czarach. Czy ta książka jest o czarach właśnie, czy być może jest o marzeniach, o przyjaźni albo o pechu?
- O tym wszystkim, o czym pani wspomniała po trochu. Dla jednych jest to książka o przyjaźni, dla jednych jest to książka o marzeniach, o sile marzeń, o spełnianiu marzeń, o determinacji w spełnianiu tych marzeń. Dla jeszcze innych odbiorców jest to książka o czarach. Jeśli chodzi o mnie, to zamierzałam stworzyć książkę o jednym dniu, bo ta książka dzieje się w trakcie jednego dnia, nawet niepełnego. I ja sobie to tak wyobraziłam, że jest to książka o niezwykle intensywnym dniu pewnego czarodzieja, czarodzieja Marcelego, który próbuje pójść do pracy, jednocześnie na coś też bardzo intensywnie czeka. Próbowałam właśnie utkać tutaj jak najwięcej zabawnych, trochę może takich przewrotnych, czasami właśnie pechowych sytuacji, które wypełnią ten dzień i sprawią, że czytelnik odczuje ten pośpiech.
Czuć ten pośpiech, bo wartka akcja absolutnie nie pozwala odejść czytelnikowi od książki. Powiedzmy słów kilka o bohaterach, bo już pierwszego pani do tablicy wywołała, czyli czarodzieja Marcelego. Czarodziej Marceli to nie jest taki zwykły czarodziej,którego pamiętamy z lat dziecięcych. Czarodziej Marceli jest wyjątkowy, bo jest fontannikiem. Kim jest fonntannik i czy fontanna stała się inspiracją?
- Rzeczywiście, zastanawiałam się, jaką profesją może parać się czarodziej. Chciałam, by był zwykłym człowiekiem, którego zajęcie jest magiczne. On jest czarodziejem, jest fontannikiem. Fontannikiem, czyli opiekunem fontanny. Do napisania książki skłoniła mnie refleksja nad fontanną. Przyglądałam się tłumowi przed fontanną di Trevi w Rzymie, była tam tablica informacyjna. Znalazłam tam informację o ogromnej sumie pieniędzy, którą turyści co roku wrzucają do fontanny. Te pieniądze są potem co jakiś czas odławiane i przeznaczane na jakiś charytatywny cel. No i wtedy to wydawało się takie niesamowite, że ta suma pieniędzy przełożyła mi się natychmiast w mojej głowie na ogrom marzeń, które zostają tam. Pieniądze wyławiamy, ale co się dzieje z tymi marzeniami? To marzenie w książce "Którędy na Różaną" ma taką drogę, że odrywa się od pieniążka wrzuconego do fontanny. W każdej fontannie jest jeden jedyny konkretny odpływ o charakterze magicznym. I jeśli życzenie odnajdzie do niego drogę, a później ma na tyle dużo siły, tę siłę bierze z naszej determinacji, że przedostanie się połączeniami do fontanny siewcy marzeń, która mieści się na Różanej, to wtedy Marceli, fontannik, kilka razy dziennie otrzymuje takie alarmy. Alarm zgłasza mu fontanna, że należy wyłowić marzenia, które dotarły na Różaną i przekazać do maszyny spełniającej. I wtedy ono się spełnia.
- A
- A
- A
"Chciałabym, żeby moje książki były przygodą czytelniczą"
"Którędy na Różaną?" Magdaleny Kiełbowicz to książka o czarach, marzeniach, przyjaźni i pechu. Czarodziej Marceli jest fonntannikiem, który wyławia marzenia wypowiedziane przy fontannie, by przekazać je maszynie spełniającej marzenia. Poznaje Pecha, który co krok mu przeszkadza oraz Mrówkę, która raczy go życiowymi mądrościami. Akcja toczy się na ulicy Różanej, na której mieszkają czarodzieje. Jak tam trafić? Pyta autorkę Wioletta Gawlik.
Autor:
Wioletta Gawlik-Janusz
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
09:32
Tatry przyciągają coraz większe rzesze turystów. W 2024 roku padł rekord
-
09:24
"Zagrać dobre spotkanie." Dziś klasyk Cracovia - Legia. TRANSMISJA
-
09:05
"Chciałabym, żeby moje książki były przygodą czytelniczą"
-
08:41
105 lat temu w Wadowicach urodził się Karol Wojtyła
-
07:58
Ponad 150 delegacji na inauguracji pontyfikatu Leona XIV
-
07:35
Pięć osób odniosło obrażenia w wypadku w Woli Rzędzińskiej
-
07:21
Pochmurna i chłodna niedziela w Małopolsce. Możliwy deszcz, a w górach śnieg
-
07:00
Polacy wybierają prezydenta. RELACJA NA ŻYWO
-
21:53
Bruk-Bet Termalica wraca do ekstraklasy! Awans dzięki remisowi Wisły Płock
-
21:24
Tarnów idzie do muzeum
-
19:13
Czar Nocy Muzeów 2025 w Galerii Marii Ritter w Nowym Sączu
-
18:12
Cisza wyborcza na szczęście cicha. W Małopolsce bez poważnych incydentów
-
17:50
Próba porwania dziecka w Czyrnej pod Krynicą-Zdrój. Są patrole policji