Historia zna kilka bitew określanych nazwą "polskich Termopili". Ostatnia z nich, to bitwa pod Wizną. Ale były też "Warszawskie Termopile" - trzydniowa bitwa, która rozegrała się pomiędzy 19 a 21 września w okolicach Wólki Węglowej na warszawskich Młocinach. Z bitwą nierozerwalnie związany jest 30 pułk Strzelców Kaniowskich i dowódca I batalionu tegoż pułku, major piechoty - Bronisław Czesław Kamiński.

Kiedy dogorywało nawiększe starcie polskiego września - Bitwa nad Bzurą, dla ocalałych żołnierzy generała Kutrzeby dotarcie do Warszawy stało się kwestia życia lub śmierci. Droga prowadziła przez Puszczę Kampinoską - w kierunku Młocin. Obrońcy Warszawy doskonale słyszeli kanonadę dział znad Bzury, wiedzieli, że bitwa trwa - a potem dogasa. Oczywiste było, że ci, którzy przeżyli będą się przebijać do Stolicy, równie oczywiste było w tej sytuacji aby wyjść im na przeciw. Niestety taki rozkaz nie został wydany. Zastępca Szefa Sztabu Dowództwa Obrony Warszawy, Stefan Koeb powtarzał tylko: "Historia nam tego nie zapomni, żesmy nie poszli na huk dział".

W rejonie Młocin, do przodu wysunięto tylko jeden batalion. Był to I batalion 30 pułku Strzelców Kaniowskich. Dowodził nim Bronisław Kamiński. Przez 3 dni stawiali opór natarciu niemieckiej 23 DP, ułatwiając tym samym nieco przedostanie się do Warszawy przedzierającym się przez Puszczę Kampinoską żołnierzom znad Bzury. Niestety, trzeciego dnia walk, batalion otrzymał rozkaz przejscia na nową pozycję obronną. Zmiana stanowisk przez Polaków, zbiegła się w czasie z niemiecką decyzją o walnym uderzeniu na linie komunikacyjne z Warszawy do Modlina. W ten sposób, na nieprzygotowanych do obrony żołnierzy, spadło niemieckie przygotowanie artyleryjskie, a po nim natarcie. Kamiński z kompanią odwodową ruszył na pomoc pierwszej linii - niestety nie doszedł... Obrona pozycji w okolicach Wólki Węglowej kosztowała życie 500 żołnierzy, którzy chcieli choć trochę pomóc pobitym nad Bzurom kolegom.

Dowódcą Odcinka Zachodniego Obrony Warszawy, pułkownik Marian Porwitt napisał potem:

"W ten sposób w obszarze, którego bronił w 1794 roku generał Henryk Dąbrowski, poległ dowódca I baonu 30 pułku, major Bronisław Kamiński, jego adiutant, wielu oficerów, podoficerów i strzelców. Przystoi im to historyczne zestawienie. Batalion 1/30 pp spłacił część długu armii "Warszawa" wobec armii "Pomorze" i " Poznań".

Niestety, z Warszawą do dziś bardziej kojarzy się inny Bronisław Kamiński - rosyjski bandyta z oddziałów RONA, który pięć lat później bestialsko tłumił Powstanie. Widać zło ma lepszy PR. Dlatego przypominam dziś postać tego pierwszego Bronisława Kamińskiego, kawalera orderu Virtuti Militari, bo to człowiek, o którym warto pamiętać.