Kiedyś szło się do wojska, to był powszechny obowiązek – teraz mamy służbę zawodową, ale to nie oznacza, że ochotnicy nie są rejestrowani jako potencjalni kandydaci na wypadek mobilizacji.

 

Pobór nie jest obowiązkowy, natomiast obowiązkowa jest kwalifikacja wojskowa. Taka kwalifikacja jest organizowana co roku przez wojewodę na terenie podlegającemu mu województwa, przy współpracy sztabów, WKU i starostów. W tym roku rozpoczęła się 4 lutego i potrwa do 26 kwietnia, na terenie województwa są 23 komisje. W całym kraju to ok. 200 tysięcy młodych mężczyzn, głównie urodzonych w r. 2000, choć jest też niewielka grupa starszych roczników, które wcześniej otrzymali czasową niezdolność. Do tego dochodzi także grupa kobiet wskazywanych przez władze uczelni, głównie z kierunków lekarskich, weterynarii i psychologii, która tej kwalifikacji nie może odmówić. W tym roku to 369 kobiet z naszego województwa.

 

Dostają kategorie zdrowotną – dawniej była A, czyli zdolny do służby, B – czasowo niezdolny, C i, czyli niezdolny – jak jest teraz?

Mamy jeszcze D i E. D to niezdolny w czasie pokoju i E – całkowicie niezdolny do służby wojskowej. To oczywiście jest wpisanie do ewidencji Wojskowych Komend Uzupełnień, wydanie książeczki wojskowej, to pierwszy etap uregulowania stosunku do służby wojskowej. Sam nabór jest przeprowadzany wśród chętnych. Mieliśmy spotkanie i konferencje z pułkownikiem Marcinem Żalem, młodzi ludzie mogli się zapoznać z perspektywami służby w armii –  jest kampania „Zostań żołnierzem Rzeczpospolitej”, zapoczątkowana przez ministra Mariusza Błaszczaka i realizowana w całym kraju. Miałem okazję być w takim punkcie mobilnym na lotnisku w Balicach, sam minister inaugurował akcję na jednym z narciarskich stoków. Armia na różne sposoby chce pozyskać osoby, które chcą związać swoją przyszłość z wojskiem, zapoznaje ich z ofertą.

 

Postawiliśmy na armię zawodową, cała reszta ten obowiązek spełnia w ten sposób, że zostaje „skategoryzowana”

 

Dokładnie tak jest – to wpisanie do ewidencji itd. Jest też wojewódzka komisja, do której można się odwoływać od orzeczenia. Wojewoda ogranicza się do czynności organizacyjnych, których ważnym elementem jest przygotowanie obwieszczeń przy współpracy samorządów na najniższym poziomie.

 

Obaj wiek poborowy mamy za sobą. Za czasów PRL służbę wojskową skutecznie obrzydzało to, co się tam działo, czyli np. „fala”, przemoc, przysięga na wierność ZSRR. Patrząc z perspektywy czasu – czy zniesienie obowiązkowej służby wojskowej było dobrą decyzją? Ja przyznaję, mam wątpliwości. Może wprowadzić powszechne ćwiczenia z obrony cywilnej, jakie są w Szwajcarii?

 

Jest teraz możliwość uczestniczenia w takich ćwiczeniach, bo są organizowane WOT – propozycja dla tych, którzy nie zdecydowali się wstąpić do armii, ale chcą przejść podstawowe przeszkolenie wojskowe. Kiedyś bywało tak, że stawienie się na komisji łączyło się z wręczeniem biletu do wojska i młody człowiek dowiadywał się, że na dwa, a czasem 3 lata trzeba było zostawić swoje życie. Armia zawodowa zlikwidowała ten element. Ja nie żałuję, że nie ma powszechnego poboru, to oznaczało powstanie dobrej, zwartej, ukierunkowanej armii. Choć czasem patrząc na młodych ludzi wydaje się, że takie szkolenie by się im przydało w codziennym funkcjonowaniu.

 

Do niedawna mówiło się, że nie jest się mężczyzną, jak się nie było w wojsku.

 

Rzeczywiście, ale przy okazji rozmowy z panem pułkownikiem żartowałem, że stare powiedzenie: za mundurem panny sznurem, powinno być mobilizacją dla tych, którzy stają przed komisją kwalifikacyjną i ewentualnie myślą o związaniu swojej przyszłości z armią. Trzeba też powiedzieć, że ci, którzy maja wykształcenie gimnazjalne i zostają szeregowymi, dostają wynagrodzenie 3.600, do tego dochodzą różne dodatki, jest to więc dobra propozycja. Oczywiście ci ze średnim i wyższym wykształceniem mają całkiem inne stawki. Dziś rynek pracy jest taki, że pracodawcy poszukują pracownika, takim pracodawcą jest też polska armia.

 

Zawodowstwo jest dziś powszechne, tylko Rosja stawia na ochotników, którzy niewiele potrafią.

 

A pobór do wojska za komuny był poborem do armii, która nie była suwerenna. Dziś polska armia jest zawodowa, suwerenna, funkcjonująca sprawnie w niepodległym państwie – to elementy, które pozwalają patrzeć w innej perspektywie na służbę wojskową. W młodych jest taka przekora, że coś obowiązkowego rodzi bunt, propozycja budzi uznanie. Niektórzy młodzi ludzie nie wiedzą, że armia może przyjąć i tych z wykształceniem gimnazjalnym i tych z wyższym, zaproponuje im dobre warunki płacowe, ścieżkę rozwoju, uzupełnienie wykształcenie i dodatki z tym związane.

 

Nie bez powodu tytułuje się Pan wojewodą małopolskim, nie krakowskim – tu zmierzam w stronę Jodłownika, piękna malownicza miejscowość w rejonie Limanowej i otwarcia drogi Jodłownik – Tymbark – Wilkowisko...

 

...to przebudowa drogi, która została wykonana przy współfinansowaniu w wysokości 50% ze środków ministra infrastruktury, duża inwestycja na kwotę 7 milionów złotych. Mogliśmy przy rondzie w centrum Jodłownika spotkać się ze starostą limanowskim i zobaczyć nową inwestycję, to poprawa drożności, bezpieczeństwo, komfort, co podkreślają i mieszkańcy i przyjezdni. To przebudowa kompleksowa z chodnikami, odwodnieniem, przejściami dla pieszych, oświetleniem, wszystko by droga była drogą z prawdziwego zdarzenia. To przykład inwestycji, które za kilkadziesiąt milionów, a dodając środki samorządów, kilkaset milionów, zostały zrealizowane w wielu gminach naszego województwa. Ale ta wizyta na Limanowszczyźnie była też związana z innym, miłym wydarzeniem obecności na moście na granicy miasta i gminy Limanowa, który został kiedyś zamknięty z powodu nawalnych opadów i uszkodzenia przez rzekę. Teraz w ramach funduszy usuwania skutków powodzi został naprawiony. W zeszłym roku miałem przyjemność przekazać mieszkańcom, którzy pojawili się na tym zamkniętym jeszcze moście, promesę od ministra Joachima Brudzińskiego w wysokości 2 milionów. Przy dofinansowaniu 700 tys, z miasta Limanowa i 300 z gminy udało się most wyremontować i przebudować. Teraz droga do Limanowej zajmuje mieszkańcom kilka minut, już nie muszą korzystać z kilkukilometrowego objazdu. To przykład, który pokazuje, jak możemy wspólnie – strona rządowa i samorządowa – pracować na rzecz mieszkańców, bo Małopolska to nasze wspólne zadanie i wspólny cel. Musimy razem realizować cele dla dobra mieszkańców.

 

Małopolska przez rząd jest traktowana równo, nie ma znaczenia czy to Kraków, Limanowa, Gorlice czy Zakopane.

 

To realizowanie polityki zrównoważonego rozwoju. To wiele obszarów, ale jednym z zasadniczych to dbanie, by drogi przede wszystkim były. Ale też były bezpieczne z dobrą siecią komunikacyjną, która daje szanse rozwoju nawet małym miejscowościom. Uczestniczyłem też w konwencie wójtów i burmistrzów z terenu powiatu limanowskiego, rozmawialiśmy o sprawach drogowych , ale też o stanie własności działek zajętych pod drogi. Trzeba to rozwiązywać, jeśli chce się pozyskiwać środki na remonty. Samorządowcy zgłaszali też wiele lokalnych spraw ważnych dla ich małych społeczności.

 

I na koniec uhonorowanie działaczy harcerskich. Trochę cicho, a niesłusznie jest na temat harcerstwa. Jest to wspaniała alternatywa dla dzieci i młodzieży, żeby ich wychowywać, zająć im czas w sposób wartościowy i ciekawy.

 

To już szósta gala , którą ZHP Chorągwi Krakowskiej wręczając tzw. Tadki, bo Chorągiew nosi imię Tadeusza Kościuszki, stąd nazwa tych wyróżnień. Trzeba powiedzieć, że Chorągiew Krakowska jest prężna, aktywna i działa w wielu obszarach. To duża praca wychowawcza, wykonywana przez instruktorów i wszystkich, którzy pracują od poziomu zuchów do starszych harcerzy. Gala świetnie zorganizowana, jak zawsze profesjonalnie przez komendanta Mariusza Siudka, ale też cały zarząd Chorągwi odbyła się w NCK. Później był bal, gdzie można było zobaczyć harcerzy nie w mundurach, ale strojach wieczorowych, kilkanaście osób nominowanych w poszczególnych kategoriach i wręczanie Tadków. To docenienie wszystkich instruktorów, bo widać było żywiołową reakcję na widowni. Cieszę się, że mogłem w gali wziąć udział, bo udało się nam zrobic dużo dobrych rzeczy z harcerzami w 2018 roku z okazji stulecia niepodległości. Byłem bardzo zaskoczony, bo jest taka kategoria Super Tadka, którego właśnie otrzymałem, za co bardzo serdecznie dziękuję.

 

Pozostaje się cieszyć, że to ta grupa społeczna, która cieszy się wyjątkowym prestiżem.

 

I to grupa, na którą bardzo można liczyć, o czym się przekonałem, zapraszając do współpracy. Oni się nie pytają dlaczego, tylko zapraszani do wykonania zadania, zastanawiają się jak je zrobić. Przedstawiają też swoje pomysły. To dobra propozycja dla młodych, którzy szukają swojego miejsca w grupie. Można zdobyć ciekawe doświadczenia, przyjaźnie, przejść cały cykl od zucha do harcerza starszego, a są tacy, którzy pozostają instruktorami, choć już realizują swoje życie zawodowe. Świetna sprawa i świetne efekty działania.

 

Jesteśmy częścią światowego skautingu – przy okazji Betlejemskiego Światełka Pokoju mówią, że są skautami, ale w Polsce słowo harcerz ma specjalną estymę i nie ma powodu, by to zmieniać.

 

A ten ruch skautingu jest powszechny, bo – wracając do wspomnień – do roku 2016 i ŚDM, uczestniczyłem w inauguracji w Podgórzu, gdzie w kamieniołomie było spotkanie skautów z całego świata i zobaczyłem jak potężny to ruch i zjednoczony wokół tej samej idei. Dają piękne świadectwo działania poprzez podejmowanie inicjatyw.