Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłem PiS, Arkadiuszem Mularczykiem.
6 bilionów 200 miliardów złotych – na tyle oszacowano w raporcie straty, jakie Polska miała ponieść po najeździe i niemieckiej okupacji w czasie II wojny światowej. Prezes PiS stwierdził, że nie tylko przygotowano raport, ale także podjęto decyzję o dalszych działaniach. Te działania to zwrócenie się do Niemiec o podjęcie rokowań ws. reparacji. Kiedy i czego można się w tej sprawie spodziewać? To będzie oficjalna nota MSZ? Propozycja powołania zespołu do negocjacji?
- Co do szczegółów, nie chciałbym się wypowiadać. Wczoraj była prezentacja raportu. Prezes zapowiedział kroki dyplomatyczne. Nie chcę wyprzedzać działań rządu. Tak się na pewno stanie. Jaka to perspektywa? Nie chcę wchodzić w kompetencję premiera. To było ważne wydarzenie. To podsumowanie II wojny światowej. To był rachunek ostrożny. Opiera się o rzetelne wyliczenia. Nie ma fantazji. To klamra, którą zamykamy skutki ekonomiczne II wojny i otwieramy nowy rozdział. To działania dyplomatyczne, których celem będzie odzyskanie od Niemiec reparacji wojennych.
Nie udało mi się jeszcze przejrzeć całości raportu, ale zauważyłem, że część opiera się na precyzyjnych dokumentach, jak na odnalezionych dokumentach dotyczących stanu kont polskich banków i pieniędzy przejętych przez stronę niemiecką. Część wyliczeń to jednak szacunki. Jest tu pole do pewnych negocjacji? Kwota 6 bilionów 200 miliardów to kwota do negocjacji, czy to kwota, której będziemy się domagać?
- To kwota minimalna, ale ona jest udokumentowana w całości. Nasz zespół ustalił, że Niemcy podczas wojny zrabowały depozyty bankowe polskich banków i obywateli. Ukradli to. Środki to złoto, dolary, złotówki. Przelali to do niemieckiego banku. Ustaliliśmy, na jakim numerze kont są te środki. To miliardy euro. To kwestia wskazania numeru konta i poproszenie o oddanie. To zwykłe złodziejstwo, nie reparacje nawet. Ten raport pokazuje rzetelne wyliczenia. Słusznie pan zauważył, że są konkretne sytuacje, gdzie możemy się domagać oddania pieniędzy zrabowanych naszym dziadkom, ojcom. Jeden z moich kolegów z parlamentu mówił, że nawet pamięta, jak jego dziadkowi skradziono depozyty bankowe.
Ta sprawa wywołuje wiele komentarzy. Pierwszy to oficjalny komentarz strony niemieckiej. Rzecznik niemieckiego MSZ stwierdził, że Polska wyrzekła się reparacji dawno temu, w 1953 roku i kilka razy to potwierdziła. „To jeden z podstawowych fundamentów dzisiejszego porządku europejskiego. Niemcy uznają, że ponoszą polityczną i moralną odpowiedzialność za II wojnę światową”. Niemcy nie chcą rozmawiać. Tak rozumiem ten komunikat.
- To standardowe wypowiedzi rzecznika Niemiec. Niemcy powołują się na szemrane zrzeczenie się reparacji przez komunistyczny rząd Bieruta. Nie było uchwały rady ministrów, Rosjanie dali kartkę Bierutowi do podpisania. Inaczej by stracił życie. Ten dokument nie został wprowadzony do obiegu, nie był opublikowany, nie został zakomunikowany stornie niemieckiej. Niemcy nie mają nic w swoich archiwach. To problem Niemców. Oni będą używali takich argumentów, ale w archiwach nie mają nic. Wiedzą to. Pójdą w zaparte. Na tym polega praworządność niemiecka. To pokazuje, jak działają Niemcy. Oni pouczają wszystkie kraje, ale wymordowali polskich obywateli, zniszczyli nasz kraj. Oni dziś powołują się na rzekome zrzeczenie się reparacji przez komunistycznego kacyka Bieruta.
Prosiłbym o odniesienie się do drugiego akapitu. „To jeden z podstawowych fundamentów dzisiejszego porządku europejskiego”. Nie ma tu ostrzeżenia, że kwestionowanie ustaleń ws. reparacji może otworzyć drogę do kwestionowania innych ustaleń? Nie chcę nawet mówić o traktatach granicznych.
- To takie strachy. Niemcy mają paletę argumentów od gróźb po prośby. To stały repertuar Niemców. Oni tego używają od 80 lat z dobrym skutkiem. Część Polaków boi się tych kwestii. Woli tematu nie ruszać. To wygrana potomków zbrodniarzy nad potomkami ofiar. Ja powiem, że są narody w Afryce, jak naród Namibii, który domaga się od Niemiec odszkodowania za kolonializm z 1904-1906 roku. Niemcy wymordowali 100 tysięcy Namibijczyków. Niemcy zapłacą miliard euro Namibijczykom za kolonializm. Skończmy opowiadać bajki, że sprawa reparacji doprowadzi do zmiany granic. Niemcy bronią swojego budżetu, my brońmy swojego.
Są też komentarze z Polski. Grzegorz Schetyna, jeden z liderów PO, stwierdził, że jeśli po wyborach jego formacja stworzy rząd, ten rząd wycofa roszczenia wobec Niemiec. Powiedział to dosyć stanowczo.
- To kuriozalna wypowiedź. W 2004 roku była uchwała Sejmu ws. reparacji. Tusk i Schetyna byli za. Co się wydarzyło, że zmieniają zdanie? Dziś widać, że Niemcy mają swoją partię w Polsce. To PO. O tym mówi prezes PiS. Ta partia reprezentuje interesy Niemiec w Polsce. Ta formacja bardziej reprezentuje interesy gospodarcze Niemiec, a nie polskie interesy. Polska dała się skolonizować przez niemiecki kapitał, niemieckie media. Proszę poczytać Onet i inne media. Polska dała się skolonizować. To są efekty. Dziś 40% Polaków nie popiera reparacji. To smutne zwycięstwa potomków zbrodniarzy nad potomkami ofiar. My to jednak zmienimy.
Ten temat jest szeroki. Zapytam jeszcze o słowa prezesa Kaczyńskiego. Stwierdził, że jeśli Izrael byłby zainteresowany udziałem w żądaniu reparacji od Niemiec, to jesteśmy otwarci. Co prezes Kaczyński miał na myśli? Na mocy umowy 1952 roku RFN przekazał 3 bilony marek niemieckich w formie dostaw kontynuowanych przez ponad 14 lat do państwa Izrael. Do tego 450 milionów marek otrzymał Światowy Kongres Żydów.
- To był sygnał do Izraela i Żydów, żeby rozważyli wsparcie polskich żądań reparacyjnych. Jak wytłumaczyć sytuację, w której ginie 3 miliony polskich Żydów, ale odszkodowanie dostaje Izrael i USA? To zdumiewające. Podjęcie działań z Niemcami będzie wymagało pozyskanie sojuszników. To USA i Izrael. To był jasny gest.
Co pozwala dziś myśleć, że Izrael, z którym odbudowujemy dość napięte stosunki, może stać się sojusznikiem Polski w tej sprawie?
- Czas pokaże. Wystąpienie było bardzo ważne. Prezes Kaczyński wskazał, że widzimy możliwość współpracy z Izraelem. Tylko tyle i aż tyle.
Może jest to zapowiedź do strony izraelskiej, która też wysuwa różne roszczenia wobec Polski? Jeśli Izrael kieruje takie oczekiwania, jedyną drogą jest zaangażowanie się i odzyskanie pieniędzy, ale od Niemiec, a nie od Polski? To nie jest treść ukryta w tym przekazie?
- Być może tak. Polska będzie potrzebowała sojuszników. To opinia publiczna i wsparcie dyplomatyczne innych krajów. Nacisk na Niemcy musi być z różnych stron. Inne kraje muszą mieć w tym swój interes. Niestety takie są fakty.
Rząd zdecydował o rekordowym budżecie na armię w przyszłym roku. 98 miliardów na regularną armię i dodatkowe 30-40 miliardów na zakup uzbrojenia poza granicami. Jak te zapowiedzi mają się do planów formowania nowej jednostki – 3 Batalionu Strzelców Podhalańskich w Wojnarowej na Sądecczyźnie? Ten proces teraz przyspieszy? Będą pieniądze na ten proces?
- Zdecydowanie tak. To wydatki na zbrojenia i formowanie nowych jednostek, także WOT, batalionu w Wojnarowej. Od dawna o to zabiegamy. Procedury postępują. Jestem optymistą. To przyspieszy formowanie batalionu. Widzimy, co się dzieje na Ukrainie. Polityka przyspieszyła. Musimy mieć dużo wojska, żeby bronić naszych granic. Nie możemy sobie pozwolić, żeby jakikolwiek agresor przekroczył naszą granicę. Na to nie może być naszej zgody.