Zapis rozmowy Sławomira Wrony z wiceministrem spraw zagranicznych, Arkadiuszem Mularczykiem.
Dziś zaczyna się wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Polsce. Co Polska chce usłyszeć z ust prezydenta?
- Jasny i mocny przekaz, że USA jest z Polską i Ukrainą. Chcemy usłyszeć, że zrobią wszystko, żeby nas wspierać w trudnym czasie agresji rosyjskiej na Ukrainę. Polska ponosi wielkie koszty utrzymania wsparcia dla uchodźców i dla Ukrainy. Chcemy usłyszeć, że Ameryka zwiększa swoje zaangażowanie w Europie, w szczególności w Polsce.
Zwiększą swoje zaangażowanie? Za tym kryje się oczekiwanie konkretów. Dużo się mówiło o parasolu atomowym lub o stałych bazach wojsk USA w Polsce. Czegoś możemy się z tego spodziewać?
- To decyzje amerykańskie. Rozmowy były prowadzone. Zobaczymy, co ogłosi prezydent Biden w Warszawie. O 17:30 będzie wielkie przemówienie, które wszyscy będziemy obserwować. Poczekajmy i dowiemy się, jaki przekaz ma prezydent Biden dla Polaków i Polski.
Mówi pan, że rozmowy były, przygotowywano się, żeby wystąpienie niosło ze sobą jakąś treść, a nie tylko obietnice i poklepanie po plecach? Tak mówili sceptycy.
- Już dziś w mediach w USA można się dowiedzieć, że były rozmowy na najwyższym szczeblu przedstawicieli administracji Polski i prezydenta Bidena. Szczegółów nie ujawniono. Poczekajmy na decyzję prezydenta USA.
Wizyta Joe Bidena w Kijowie dla wszystkich była dużym zaskoczeniem. Jaki przekaz odczytuje polska dyplomacja w tej wizycie?
- Widać, że Ameryka się nie zawaha, żeby wspierać Ukrainę. Ta wizyta to potwierdza. USA wyciągnęły wnioski z wojny i czasów wcześniejszych. Oni będą wspierać Ukrainę w walce o wolność, demokrację, prawa człowieka. Nie pozwoli Rosji, żeby bezkarnie łamać światowy ład. To sygnał dla całej Europy. Prezydent Biden nie wybrał Londynu, Berlina czy Paryża, ale Kijów i Warszawę. Centrum Europy przesuwa się na wschód.
Są komentarze, że Kijów i Ukrainą są ważne dla USA, a Polska jest tylko zapleczem, które trzeba wykorzystywać jako hub pozwalający dostarczać broń na Ukrainę...
- Wszyscy mamy świadomość, także USA i Ukraina, że bez zaangażowania polskiego rządu, Ukraina by już tę wojnę przegrała. Wielkie zaangażowanie społeczne, pomoc dla uchodźców, wsparcie polskiego rządu, wysyłanie sprzętu wojskowego, czołgów, armat. Do tego mobilizacja zachodnich sojuszników. Cały świat widzi, że bez postawy rządu polskiego, Ukraina by pewnie przegrała. Miałem możliwość spotkania się niedawno w Waszyngtonie z przedstawicielami Departamentu Stanu, kongresmenami, senatorami. Wszyscy dziękowali Polsce. Podziw jest autentyczny. Spotykam się z nim w wielu krajach. Są podziękowania dla Polski, rządu, społeczeństwa. Sprawa jest oczywista. Jakby w Polsce był inny rząd, który by działał tak jak w ostatnich miesiącach Berlin, sytuacja na Ukrainie by była zupełnie inna.
Ten podziw to sfera uczuć i emocji. Dziś ważne są konkrety. Co dla Polski by było najważniejszym wsparciem ze strony USA?
- Przewartościowanie polityki, postawienie na Trójmorze. To kluczowe dla Polski. Do tego wsparcie wojskowe, większa obecność amerykańska w Polsce. Do tego inwestycje amerykańskie, tworzenie infrastruktury komunikacyjnej, transportowej w obszarze Trójmorza. Ono zostało zniszczone podczas II wojny, potem przez komunizm. Do dziś te skutki odczuwamy. Jest niższe PKB, mniejszy rozwój gospodarczy. Jest wielka szansa, że ta sytuacja, gdzie Europa Centralna i Wschodnia… Polska pokazuje, że my bronimy wartości, suwerenność, praw człowieka, demokracji, praworządności. My jesteśmy obrońcami wolnego świata.
Podpytam o kuchnię. Na ile polskie służby były zaangażowane w przygotowanie wizyty Joe Bidena w Kijowie? Była to ścisła tajemnica, ale chyba można nieco zdradzić szczegóły.
- Nic by się nie odbyło bez zaangażowania polskiego państwa, naszych służb specjalnych, wojska, straży granicznej. Cała komunikacja i transport odbywała się przez Polskę. Było wykorzystane nasze zaplecze, nasza logistyka i nasze zabezpieczenia. Była współpraca ze służbami USA i Ukrainy. Polska jest organizatorem całej logistyki. Jakby nie postawa Polski, tej wizyty by nie było.
Pan wiedział wcześniej o tym planie?
- Nie. To był plan utrzymywany w bardzo wąskim gremium. Wielu członków rządu było zaskoczonych wizytą prezydenta Bidena w Kijowie.
Czyli jakie grono było wtajemniczone? Premier, prezydent?
- Możemy się tylko domyślać. Na pewno było to uzgodnione ze stroną amerykańską.
To, co właśnie obserwujemy, to dowody determinacji, żeby szybko zakończyć wojnę i zmusić Rosję do rozmów na warunkach Zachodu, czy mobilizacja po roku konfliktu, bo wiemy, że wszystko może porwać jeszcze lata?
- To jasny sygnał dla Rosji i Putina. Cały Zachód jest zjednoczony. Dzisiaj USA, które są liderem, powiedziały, że będą bronić Ukrainy. To sygnał dla Putina. On liczył na słabość Zachodu, słabość USA po Afganistanie. On liczył na podziały w UE. Putin szybko chciał wygrać wojnę na Ukrainie. On się przeliczył. Dzisiaj w zasadzie wszystkie kraje Europy Zachodniej pomagają Ukrainie. To jasny sygnał dla Rosji. Muszą się liczyć z długą, wyczerpującą wojną, chyba że szybko zawrą pokój.
Są gesty i deklaracje. A konkretne sygnały jak samoloty dla Ukrainy i rakiety o większym zasięgu? To byłby znaczący komunikat.
- Ukraina wciąż potrzebuje uzbrojenia. Żywotność czołgów i sprzętu jest krótka przy ostrym konflikcie wojennym. Ukraina potrzebuje wciąż nowego sprzętu. Sprzęt musi też być remontowany, zwykle w krajach sąsiednich, także w Polsce. Dostawy muszą być realizowane. Gospodarka wielu krajów musi być przestawiona na tryb wojenny, jak to jest w Rosji.
Nawiążę jeszcze do wątków lokalnych. Zbliżają się wybory. W okręgu nowosądeckim pojawiła się ciekawa informacja. Czy Ryszard Terlecki, jako jedynka listy PiS w wyborach parlamentarnych w okręgu nowosądeckim, to dobre rozwiązanie?
- Nie mam takiej wiedzy. Nie ma rozmów o jedynkach na listach. To dywagacje polityczne. Bardzo bym się zdziwił, jakby tak znany polityk startował z Nowego Sącza, a nie z Krakowa. Byłoby to dla nie duże zaskoczenie.
Zaskoczenie z punktu widzenia krakowskich czy sądeckich wyborców?
- I tych, i tych. Powinniśmy stratować z własnych okręgów, w których mieszkamy, gdzie pracujemy, gdzie od lat budujemy rozpoznawalność. Marszałek Terlecki jest znany i popularny w Krakowie. Bez problemu uzyska tam mandat.
Politycy zwykle niezbyt poważnie traktują sondaże, gdy te im nie sprzyjają, ale jednak się odwołam. W nich widać, że PiS-owi trudno będzie utrzymać stan posiadania na Sądecczyźnie, czyli 8 mandatów sejmowych. Mówi się o utracie dwóch mandatów na rzecz KO i Konfederacji. Takie zabiegi przy listach mogą pomóc PiS-owi? Może przeciwnie? Może by zadziałały demobilizująco na elektorat?
- Ostatnie wybory pokazały, że lista osiągnęła znakomity wynik ośmiu mandatów. Tylko 300 głosów brakło do dziewiątego mandatu. Eksperymenty nie są potrzebne. Dziś powinniśmy powalczyć o utrzymanie ośmiu mandatów. Przy dobrej liście jest szansa na dziewiąty mandat.