Zapis rozmowy Jacka Bańki z Andrzejem Zdebskim, prezesem krakowskiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Oskładkowanie wszystkich umów to nie jest nowy pomysł. W poprzedniej kadencji podnoszony był ten temat przez związkowców. Jak pan to przyjmuje?
- To kolejna dyskusja na temat zmian, jak chodzi o pozapłacowe koszty pracy. To jest to, czyli objęcie ZUS-em kolejnej grupy osób świadczących pracę. To kontynuacja tego, co mamy od pewnego czasu w naszym systemie. To zabawa w przysłowiowych policjantów i przysłowiowych złodziei. Ani przedsiębiorcy nie są złodziejami, ani izby skarbowe nie są przysłowiowymi policjantami, ale to tak wygląda. Budujemy system, uchwalamy prawo. Prawo jest dziurawe, więc przedsiębiorcy w to wchodzą, żeby obniżyć koszty pracy. Trzeba się zastanowić, jak ma w Polsce wyglądać system podatkowy podatków bezpośrednich i pośrednich. Kolejne wprowadzanie działań uszczelniających, nawet jak one mają logikę, bo mają. Po pierwsze trzeba nakreślić nowe zasady systemu podatkowego a dopiero potem do tych zasad trzeba zacząć pisać albo poprawiać prawo.
Wpływ na rynek pracy to większa szara strefa czy koniec z wypychaniem ludzi na samozatrudnienie?
- Zarówno przedsiębiorcy i pracownicy by chcieli większych wynagrodzeń. Więcej pieniędzy to większe obroty na rynkach. Pracę należy wynagradzać w kraju rozwiniętym. Polska jest takim krajem. Patrząc na dzisiejszy system, to przedsiębiorcy mają rację. Szukają, żeby koszty zatrudnienia przy obciążeniach pozapłacowych kosztów, były jak najniższe. Trzeba utrzymać miejsca pracy kosztem różnych sztuczek. Dzisiaj znowu będziemy budowali kolejną protezę. Trzeba się zastanowić, jak ma wyglądać system, i tworzyć prawo. Wydaje się, że podatek dochodowy PIT należy zlikwidować. Jak zlikwidujemy PIT to nie ma problemu kwoty wolnej od podatku. Zostawiamy 18%, to główna grupa, ludziom w kieszeni. Nie mamy tego ambarasu ze ściąganiem tego podatku. Realna stopa tego podatku to 8-14%. To nie jest 18%. Po trzecie można powiedzieć, że jak pozbywamy się PIT, to podwyższmy ZUS. To się składa na emeryturę i dobrze. Nie ma podatku dochodowego, co nie jest wielkim dochodem do budżetu państwa.
Czyli jeśli nie kompleksowe rozwiązanie a doraźne rozwiązania i na przykład koniec z ryczałtem przy samozatrudnionych to jakie to może mieć efekty?
- Przedsiębiorcy nie chcą straszyć i mówić, że jak zaostrzą system fiskalny, to będą zwalniać ludzi. Może się tak stać. Pewnie będą branże, gdzie ze względu na kolejną podwyżkę pozapłacowych kosztów pracy jakaś ilość miejsc pracy ubędzie. Są najnowsze badania kilku organizacji, że szara strefa w Polsce to 28-32%. Największy fragment to gry losowe poza totolotkiem. To też duża część budownictwa, korepetycje. To szara strefa. Zostawmy budownictwo i korepetycje. Ja się dziwię, że mając coś takiego jak gry hazardowe, co podlega władztwu państwa, że tej szarej strefy nie możemy zlikwidować rozsądną ustawą. PiS ma olbrzymią szansę przekształcenia prawa w tej części, żeby to było modelowe prawo dla innych państw. Oni mają większość w parlamencie.
Chciałbym zapytać o kupców, którzy piszą list do prezydenta, żeby odejść od pomysłu tego podatku dla sklepów wielkopowierzchniowych. Mówią, że podatek obrotowy tak, ale nie uzależniony od powierzchni.
- To kolejny element działania ad hoc, żeby rozwiązać problem niskich dochodów. Trzeba myśleć o całym systemie. Nie wiadomo, jak wprowadzić ten podatek, żeby był w miarę sprawiedliwy. Po drugie jak popatrzeć na intencje PiS, chodziło o uszczelnienie optymalizacji podatkowej. Jak się chciało uniemożliwić wyprowadzanie zysków zagranicę, to teraz idziemy w kierunku wylewania dziecka z kąpielą. Może spowodujemy zwiększenie dochodów rekompensujące utratę z tytułu przychodów podatkowych poprzez wyprowadzanie tych przychodów zagranicę, ale uderzymy w Polskie sieci, które tu płacą podatki. One dostaną rykoszetem. Sens inny, ale odbije się na miejscach pracy. Nie mam nic przeciwko kapitałowi zagranicznemu, ale prawo powinno być równe. Tu jest intencja, żeby spróbować uszczelnić system dobrze wykorzystywany przez kapitał zagraniczny, ale uderzy się w kapitał polski. On jest słabszy i ma mniejsze możliwości rekompensaty skutków tego podatku. To będzie kosztowało naszych przedsiębiorców. Równocześnie znowu będzie problem z miejscami pracy. To najprostsze miejsca pracy do likwidacji. Jak w małych miastach zlikwiduje się parę dużych sklepów, to kilkaset osób straci pracę. Nie bardzo wiadomo też, jak skonstruować ten podatek. Może większa powierzchnia, może nie od przychodu a dochodu, może rosnący w zależności od przychodów. Już po tej dyskusji widać, że nie ma dobrego rozwiązania. Jak dołożyć do tego argumenty Komisji Europejskiej, która uważa, że to jest niezgodne z prawem europejskim, to ja się zastanawiam, czemu kontynuujemy dyskusję. Jest kolejny gorący kartofel. Wiemy, że to rozwiązanie prowizoryczne. Polska jest na tyle dobrze rozwinięta, że czas na rozwiązania na miarę naszych czasów, wiedzy i możliwości.