Do 8 września ma powstać rządowy projekt pomocy cudzoziemcom mieszkającym i pracującym w Krakowie, nie Ukraińcom tylko i wyłącznie, ale wszystkim cudzoziemcom. To jest odpowiedź na weto prezydenta Nawrockiego. W jaki sposób brak tych przepisów - obecne kończą się wraz z upływem września - wpłynąłby na polski rynek pracy?
- Miałoby to pewne konsekwencje na rynku pracy, ale regulacje UE mówią, że do końca marca 2027 większość tych osób miałaby uregulowany status. Weto prezydenta przyczyniło się do szerszej analizy przepisów. To pokazuje, że było to korzystne dla dobrego, obiektywnego spojrzenia na rynek pracy. Osoby zatrudnione w naszej gospodarce… W turystyce wiele osób z Ukrainy pracuje. To ważny element rynku pracy. Chcemy pomoc społeczną dedykować dla osób pracujących. To 80% Ukraińców. To jest akceptowalne przez większość społeczeństwa i znaczną część osób z Ukrainy.
Choć mogą być oczywiście takie jednostkowe przypadki, że mąż na przykład pracuje za granicą, a tutaj jest osoba wychowująca dziecko i nie dostaje...
- W takich przypadkach wojewoda ma uprawnienia do przyznania świadczeń. To ważny fakt. Różne są rodzaje losów rodzin, także ukraińskich. W wyjątkowych przypadkach wojewoda może przyznać pomoc.
Ilu obywateli Ukrainy pracuje w branży turystycznej i w branży HoReCa?
- Trudno nam to ocenić ilościowo. HoReCa to nie jest sektor, gdzie jest najwięcej osób z Ukrainy. Rolnictwo i budowlanka – tam jest ich najwięcej. Ukraińcy pracują jednak w sektorze HoReCa. Tu są inne wymagania. Przy pracy z klientem trzeba dobrze znać język polski, czasem jeszcze inny. Jest pewna rotacja pracujących osób z Ukrainy. Dlatego to uspokojenie sytuacji wskutek regulacji rządowych będzie dobre dla wszystkich pracujących w turystyce.
Rząd chce przygotować taki projekt, który obejmie wszystkich cudzoziemców, natomiast to weto obejmowało tylko i wyłącznie Ukraińców. Kreml to docenił, jak wiemy. Odbiór międzynarodowy nie był najlepszy.
- Kreml to docenił według opozycji. Oni pewnie mają takie dobre informacje z Kremla. Oni muszą mieć tam dobre wtyki.
Prezydent Karol Nawrocki zawetował już cztery ustawy, na co szef Ministerstwa Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiada, że to nie weta, ale powrót do liberum veto, które przyczyniło się do upadku Rzeczypospolitej…
- Muszę to skomentować. Bardzo mnie martwi, że wicepremier nie potrafi rozróżnić, co to znaczy liberum veto. Wtedy jedna osoba wetowała ustawę popieraną przez 90%. Co innego, gdy prezydent reprezentuje ponad 50% społeczeństwa. Pan Kosiniak-Kamysz powinien się zastanowić nad demokracją. Przy liberum veto jednostka blokowała. Prezydent ma mandat od ponad 50% społeczeństwa. To fundamentalna różnica.
Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny zakończył kilkuletni spór dotyczący opłaty miejscowej w Zakopanem i uznał, że ona jest pobierana jednak niezgodnie z prawem. Chodzi o jakość powietrza w stolicy polskich Tatr. Jak to wpłynie teraz na kondycję finansową miasta?
- Ten horror i serial z opłatą miejscową w Zakopanem i kraju trwa od lat. Na całym świecie opłata miejscowa… Samorządy pobierają opłaty na doposażenie turystyki, promocję, walkę z overtourismem. To jest normalne. To od 2 do 8 euro. To akceptowalne. Polacy jadą i płacą takie opłaty poza granicami. Składają się na turystykę lokalną. Polskie przepisy są tak niefortunne, że pozwalają na zablokowanie tego. Wiem, że trwa dyskusja o zmianie przepisów. To trwa od 1,5 roku. Wiele samorządów turystycznych większych i mniejszych oczekuje zmian w przepisach, żeby można było pobierać skutecznie opłatę miejscową. Samorządy muszą mieć finanse na rozwój turystyki. Nie wiem, jak będzie w Zakopanem, czy będzie miasto mogło dalej pobierać opłatę. Nie znam analiz tego orzeczenia. Jednak dziesiątki samorządów apelują o zmianę przepisów. One są proste do zmodyfikowania. W ministerstwie sportu i turystyki już za moich czasów opracowaliśmy taki projekt. Wystarczy modyfikacja istniejących przepisów.
Dlaczego tak to opornie idzie? Nie udało się wtedy, gdy pan był wiceministrem, no i teraz jakoś też nie widać szczęśliwego końca tej sprawy.
- Nie chcę jako polityk opozycji komentować, dlaczego to tak wolno idzie. Będzie to odczytane, jako polityczny akt. Fakt faktem przez dwa lata nic nie zrobiono.
W jakim modelu byłoby to optymalne? Całość dla gmin górskich, czy dla Krakowa, czy jednak podział z ministerstwem?
- W większości analiz europejskich 100% opłaty jest dla samorządów pobierających je. To najskuteczniejsze. Nie ma elementu podziału i przesyłania środków. To skomplikowane. Samorządy regionalne i ministerstwo potrafią znaleźć środki na turystykę, ale włodarz danego miejsca, który chce poprawić informację turystyczną, zbudować ścieżkę rowerową, zbierać śmieci na szlakach… To poprawi jakość dla turysty. Polska turystyka ma wielką konkurencję. Polski turysta i zagraniczny wybierają. Polska turystyka potrzebuje monitorowania i poprawiania swojej oferty.
Nie udało się zebrać podpisów pod inicjatywą referendalną w sprawie odwołania burmistrza Zakopanego. Jest w ogóle w Zakopanem ten moment referendalny dzisiaj?
- Zabrakło chyba 100 głosów. Ja byłem neutralny wobec tej inicjatywy. Jako poseł z Podhala współpracuję z samorządami. Nie chcę bezpośrednio krytykować nikogo. To za krótki czas, żeby był takie drastyczne wotum. Skończyło się to. Byłoby to jednak nowe rozdanie. W Zabrzu jest całkowita zmiana władz. Kandydat popierany przez KO przegrał w średnim mieście. Pewne trendy się zmieniają w kraju. Takie referenda w Polsce zaczną być szerzej propagowane. Przykład Zabrza jest wyraźnie odczytany.
Pan należy do tych posłów, polityków prawicy, którzy namawiają rodziców, by rezygnowali z edukacji zdrowotnej? Pan jako były wiceminister sportu i turystyki.
- Ja apeluję, żeby zostawić rodzicom możliwość kształtowania poglądów swoich dzieci. Inaczej jest na Podhalu, gdzie rodzie są bardziej konserwatywni, inaczej w Warszawie. Prezydent sam ściągał tam krzyże, żona nie posyła dzieci na religię.
Nie zdejmował Rafał Trzaskowski krzyży sam.
- Sam nie zdejmował.
Słyszymy, że w jednej ze szkół w gminie Czarny Dunajec wszyscy rodzice zrezygnowali z edukacji zdrowotnej.
- To pokazuje, jakie jest zróżnicowanie poglądów rodziców w kraju. Zostawmy pełną władzę rodzicom do kształtowania modelu wychowania i modelu szkoły. Politycy nie powinni narzucać światopoglądowych modeli wychowania. To jest zróżnicowane w kraju.
Nie martwi to pana, jako byłego wiceministra sportu, że „nie” dla edukacji zdrowotnej mówi cała szkoła?
- Ja jestem za tym, żeby edukacja w Polsce nie podlegała decyzjom obecnego ministra. Powinna być specjalna rada, która by opiniowała za mocne zmiany tak w lewo, jak i w prawo.