Zapis rozmowy Jacka Bańki z szefem małopolskiej PO, posłem Aleksandrem Miszalskim.

Został pan ponownie wybrany na szefa małopolskiej PO. Dlaczego w tak wielu regionach, także w Małopolsce, był tylko jeden kandydat?

- Ciężko odpowiedzieć. Widocznie kandydaci, którzy startowali, dawali sobie radę. Nikt nie był przeciw. To oznaka konsensusu wewnętrznego. W Małopolsce tak jest. Od jakiegoś czasu nie ma kłótni. Idziemy do przodu. Z każdym się rozmawia, są kompromisy. Jak wszyscy chcą porozumienia, da się to zrobić.

Ci, którzy się nie zgadzali, jak Ireneusz Raś, są już poza PO?

- To pan powiedział.

Były regiony, w których przegrywali kandydaci wspierani przez Donalda Tuska. Tak było z posłanką Pomaską. Jaki to sygnał dla PO?

- To żaden sygnał. Donald Tusk dostał 97% poparcia. Prawie wszyscy uważają, że jest liderem na te czasy. W niektórych regionach poszło inaczej. Każdy członek PO może sam wybrać. Kandydaci robili kampanie w regionach, spotykali się z członkami i ich przekonali. Tu jest demokracja. W PO liczy się każdy członek. Oni decydują.

W małopolskiej PO wzmacnia się liberalne skrzydło. Jednak z Małopolski w parlamencie mamy większość konserwatywnych polityków PO. To dobry patent na Małopolskę? Mamy bardzo konserwatywne regiony: Podhale, Sądecczyznę.

- Na czele małopolskiej PO stoję dalej ja. Nic się nie zmienia. W Krakowie kandydat, który wygrał, jest liberalny. Kraków jest w ogóle liberalny. Nie ma rewolucji. Nastroje w PO podążają za nastrojami społecznymi. Polacy zmieniają światopogląd. Widać to po podejściu do aborcji. W sondażach młodzi mają inne poglądy. Oba te podejścia – liberalne i konserwatywne – będą w PO szanowane. Jest dla nich miejsce. Mamy świadomość, jaka jest Małopolska. Dla każdego jest miejsce. W 19 powiatach wybrały się władze w małopolskiej PO. W 7 przewodniczącymi będą kobiety - w tatrzańskim, nowotarskim, suskim, myślenickim, wielickim, miechowskim. To wiele mówi o PO.

To odpowiedź na zarzuty, że wśród szefów regionów w PO nie ma żadnej kobiety?

- Spodziewałem się tego pytania. Tak wyszło. Ubolewam. W Małopolsce jednak idziemy w drugą stronę. Prawie mamy parytet 50 na 50.

W jakim bloku do wyborów parlamentarnych powinna iść PO?

- Ja sobie bym życzył, żeby w jak najszerszym, ale uwzględniając to, że musi to być jasno zadeklarowany front przeciwko PiS. Nie wyobrażam sobie koalicji z nikim, kto mógłby wejść w koalicję z PiS. Reszta to rola przewodniczącego PO, żeby składać to. Mnie się wydaje, że im większy blok, tym większa szansa na wygraną.

Czyli raczej jeden blok, niż dwa dzielone?

- To kwestia arytmetyki, nastrojów. Co do zasady system preferuje większe bloki.

Lokalni działacze PO deklarują, że już szukają kandydata na prezydenta Krakowa. Ten kandydat zrezygnuje, jeśli znowu na start zdecyduje się Jacek Majchrowski?

- To rola władz powiatowych, żeby poszukiwania i przygotowania… Potrzebne jest odświeżenie. Wizję mamy, ale trzeba ją spisać. To rola krakowskiej PO. Trzeba przedyskutować to z krakowianami i wewnętrznie. Trzeba szukać kandydata. Zobaczymy. Do wyborów jest trochę czasu.

A pan? O pana ambicjach i planach mówi się od dawna.

- O moich ambicjach i planach? To ciekawe. Zobaczymy. To nie jest czas decyzji. Najpierw program, konsultacje, organizacja. Powoli musimy myśleć nad rekomendacją kandydata. Ten czas się zbliża.

Czyli na razie nie oglądamy się na prezydenta Majchrowskiego i budujemy swoje?

- Na pewno PO ma własny, wyrazisty pogląd na wiele spraw. Radni miejscy dają temu wyraz w głosowaniach. Współpracują z prezydentem Majchrowskim, podzielamy wiele jego poglądów.

Wczoraj prezydent Krakowa mówił, że Kraków stał się największym beneficjentem I transzy Polskiego Ładu. 99 milionów trafi na budowę Centrum Muzyki w Cichym Kąciku. Jest pan pewien, że jak prezydent wystartuje, znowu będzie chciał budować blok z KO?

- Trzeba pytać pana prezydenta. Widziałem konferencję…

Z Małgorzatą Wassermann, posłanką PiS...
- Tak. Dostaliśmy pieniądze, które nam wcześniej zabrano. Zabiera się Krakowowi przez Polski Ład 500 milionów rocznie. Oddawanie stu kilkudziesięciu milionów, daje saldo -350 milionów w pierwszym roku. Co będzie w kolejnych latach? Nawet jakby oddawali co roku 150 milionów, będziemy stratni 350 milionów co roku. Nie cieszę się. Pewne rzeczy z Polskiego Ładu są pożądane, ale rekompensaty dla samorządów powinny być takie, jak ubytki.

Rozumiem, że krytykuje pan zmiany podatkowe zapisane w Polskim Ładzie. Trudno jednak krytykować 134 miliony złotych, które trafiają do Krakowa z Polskiego Ładu. To I transza.

- Z punktu widzenia salda – tracimy. Trzeba tracić jak najmniej. Każdy zastrzyk jest pożądany, ale trzeba patrzeć całościowo. Każdy samorządowiec musi krzyczeć, że pieniądze samorządom się zabiera.

Jeszcze samorządy nie straciły.

- Stracą w najbliższym roku podatkowym.

Prawie 2 miliardy na całą Małopolskę. To też rekord w Polsce.

- Rozumiem, ale dalej to przerzucanie z kieszeni do kieszeni. Jedną ręką PiS zabiera z samorządów, drugą oddaje. To jak z Funduszem Inwestycji Lokalnych. Najpierw są pewne zmiany podatkowe… Był też Covid. Gospodarka stanęła, wpływy z PIT spadły, rząd łaskawie oddaje w II transzy, ale tylko tym, którym się należy.

Kraków akurat dostał.

- Nie w II transzy.

W I transzy prawie 100 milionów.

- W I dostawali wszyscy, w II tylko ci godni PiS. W Myślenicach burmistrz Szlachetka dostał na budowę trzeciej niecki basenu, starosta Tomal nie dostał na szpital w czasach Covid. To sprawiedliwość według PiS. Starosta nie jest z PiS, burmistrz owszem.

Rozpędza się IV fala, decydujące dla obostrzeń mają być kolejne dni. Słyszymy o zdecydowanych działaniach. Jakie one powinny być?

- Ja już w Radiu Kraków w sierpniu mówiłem, że działania są potrzebne. One dalej są potrzebne. To paszport covidowy. Albo szczepionka, albo przechorowany Covid, albo test. Wtedy może wchodzić do centrów, restauracji, kin, hoteli… Rząd się tego boi. We Włoszech nawet nie można pracować bez szczepienia. Austria wprowadza płatne testy. Wszyscy rozumieją, że jak tak nie zmotywujemy ludzi, będą większe fale. Ona się w tym roku później zaczęła. Za 10 dni boję się jednak wyników z zeszłego roku. Na razie zakaźność jest na poziomie zeszłorocznym. W Rumunii…

Tam jest mniejszy odsetek zaszczepionych.

- Tak, ale jak ludzie zaczęli umierać, inni zaczęli się szczepić. Zróbmy to jak najszybciej, bo będzie bardzo źle.