Pozwoli pan, że rozpocznę od Zabrza. Tam w drugiej turze wyborów po odwołaniu w referendum prezydentki miasta, przegrała kandydatka związana z Koalicją Obywatelską. Nie brakuje komentarzy, że wygrała w ten sposób koalicja anty-KO. Mateusz Morawiecki napisał, że to dopiero początek. Jak myśli pan, że Zabrze może być początkiem takiej fali referendalnej, o której już działacze Prawa i Sprawiedliwości mówili?
- Ciężko przewidzieć. Niewiele jest referendów, które były w Polsce zakończone odwołaniami. To duże ryzyko dla partii, która chce to stosować. To oczywiście jednak dozwolone, demokratyczne. Najważniejsze, żeby były powody. Z tego co wiem, w Zabrzu nieco powodów się nazbierało. Było to uzasadnione. Tak się skończyło. 100 głosów różnicy było. To dane ostateczne? Mogą być protesty, ale zobaczymy.
Czyli nie ma w Krakowie takiego momentu referendalnego? Nie czuje pan, żeby był?
- Nie mnie trzeba pytać. Ciężko będąc w centrum zainteresowania, obiektywnie oceniać nastroje. Trzeba pytać mieszkańców. Jaki miałby być jednak powód takiego referendum w Krakowie?
Mówiło już o tym Prawo i Sprawiedliwość. Na pewno by to ucieszyło Łukasza Gibałę.
- Pytam o powód. Dlaczego referendum?
To samo, co w Zakopanem. Też były zbierane podpisy. Jakiegoś większego powodu nie było. Po prostu rozczarowanie.
- Każdy może zbierać podpisy. Jakby ktoś chciał to zrobić, co by mówił? Co się wydarzyło? Nie mówię, że nie ma wpadek i błędów i wszystko idzie w dobrym tempie. Sam wiem, że ten proces reformowania jest trudniejszy i wolniejszy, niż mi się wydawało. Pytam o powód. PiS i Konfederacja chcą mnie odwołać. To jasne. Pytam o powód dla mieszkańców.
Na pewno Łukasza Gibałę by to ucieszyło, choć sam pewnie już nie będzie więcej zbierał podpisów, bo to już od dziewięciu lat prokuratura bada te sfałszowane podpisy...
- On sam wie, że nie jest łatwo zebrać.
Ponad 60 tysięcy by trzeba było zebrać w Krakowie.
- Jemu wtedy nie wyszło i prokuratura faktycznie długo bada tę sprawę.
Początkowo jeszcze przed wakacjami mieliśmy poznać trzy przebiegi nowej S7 Kraków-Myślenice. Potem, jak pan mówił, po interwencji również władz Krakowa przesunięto to na czas już po wakacjach. Teraz słyszymy, że stanie się to do końca roku. Czy pan wie, co dzieje się z tymi przebiegami?
- Wiem, że zostały koncepcje opracowane. W GDDKiA jest świadomość tego, że to nie jest akceptowalne społecznie. Tak im wyszło, bo tak to było rozpisane. Miał na to wpływ poprzedni minister Adamczyk. On zlecił stworzenie takich nieakceptowalnych wariantów. Pewnie GDDKiA czeka i się zastanawia. Raczej świadomość protestów społecznych jest duża. Pewnie opublikują wyniki tych koncepcji. Zostało za to w końcu zapłacone. Jak to się dalej potoczy? Pewnie dobrze.
Co to znaczy dobrze? Czy to znaczy, że wśród tych trzech nie będzie krakowskiego przebiegu?
- Tego nie powiedziałem. Jak tak im wyszło, pewnie to pokażą. Na końcu będzie dobrze. Nie powstanie żaden z tych wariantów. Obszar, który badano, był ograniczony sztucznie i bez sensu, politycznie.
Rozmawia pan z ministrem infrastruktury. Który wariant dzisiaj jest najbardziej prawdopodobny?
- Żaden z tych trzech.
Żaden z tych trzech?
- Tak myślę.
Nie będzie Planety Lem, na którą miasto wydało już sześć milionów złotych, bo po prostu miasta nie stać na budowę tego typu instytucji. Wiadomo, ile będzie kosztować teraz remont Składu Solnego?
- Powiem więcej. Jakbyśmy chcieli zrealizować wszystkie inwestycje, na które wydaliśmy na projektowanie, zbankrutowalibyśmy w rok. Mamy takich projektów na półkach za ponad 2 miliardy złotych. Nawet chyba więcej. To wielkie ilości. Jakaś mania zapanowała. Na wszystko robi się projekt, a potem nie ma na to pieniędzy. 6 milionów stracone, niestety. Nie ja podejmowałem te decyzje. Trzeba by wydać jeszcze 200 milionów. Podobnie Centrum Sportów Zimowych, siedziba ZZM-u 50 milionów, hala na Monte Cassino, basen olimpijski. Kto by nie chciał basenu olimpijskiego? 200 milionów. Budżet w stanie złym, dług wielki i pytają, dlaczego z czegoś rezygnujemy.
Planeta Lem została ścięta. A Skład Solny?
- Tak. Skład Solny przechodzi pod ZBK. Sprawdzimy stan techniczny budynku, ile trzeba wydać, żeby był w dobrym stanie. Na razie jest zdatny do użytkowania. W budżecie obywatelskim mieszańcy zgłosili temat parku.
Można jednocześnie to zrobić wraz z remontem?
- Z Planetą Lem by się nie dało, z remontem tak. Planeta Lem zajmowała dużą część tej zieleni. Dwa, nie mamy pieniędzy na tą Planetę Lem. Nie mamy ich w budżecie. Przez rok wszystkim osobom, które mówiły, że to jest dobry pomysł, mówiłem, to powiedzcie skąd wziąć pieniądze. Było kilka, ale tylko w sferze marzeń. Trzeba podejmować ciężkie decyzje. Tyle.
Wraz z remontem park?
- Park, jak wygra w BO, na pewno tak. Jak nie, poszukamy środków. Na wiele parków szukamy środków.
Czyli jeśli nie wygra, to nie będzie?
- Nie powiedziałem tak. Czekam na dochody z ministerstwa, oszczędności z wydziałów. Żadnych takich danych nie mam. Będę miał do połowy października. 11 listopada przedstawiamy budżet. Zobaczymy.
Co pan zrobi z uchwałą antyhałasową, unieważnioną przez Wojewódzki Sąd Administracyjny? Co dalej z cywilizowaniem życia nocnego w Krakowie po tej decyzji?
- Przeanalizujemy, czy się nie odwołać. Bez znaczenia na bieg sprawy, jak będzie trzeba coś poprawić, zrobimy to. Uchwała, uchwałą. Nie tylko uchwałą możemy działać. Działa burmistrz nocny i straż miejska. Liczba patroli została zwiększona na terenie Starego Miasta. Są efekty. Jest więcej interwencji i jest ciszej. Mówią to nawet mieszkańcy. Nie mówię, że problem jest rozwiązany, ale nasze akcje, negocjacje z klubami, przynoszą efekt. Niektórzy się uczą. Jak jest jednak turysta lub Polak, który wypije za dużo… Nie da się wszędzie postawić strażnika. Są jednak inne…
Jakieś nowe narzędzia, które by cywilizowały nocne życie w Krakowie?
- Niedługo będziemy mieli ciekawy projekt ws. hałasu. Nie zdradzę tajemnicy, ale w ciągu 2-3 tygodni pochwalimy się czymś, pokażemy dobry proces zmierzający, żeby hałas w mieście ograniczyć.
Ale cokolwiek, panie prezydencie.
- Nic.
Jakieś narzędzie prawne?
- Nic nie powiem w tej chwili. Mam powód, żeby przyjść za miesiąc.
Burmistrz Nocny chciałby przedłużenia prohibicji do 8 rano. Tu parlament musiałby się nad tym pochylić, ale oprócz tej nocnej prohibicji potrzebujemy porannej?
- Jeżeli jestem w stanie zrozumieć argument, że ktoś wieczorem ma imprezę, zabrakło mu alkoholu i potrzebuje wyjść do sklepu nocnego, bo sobie nie kupił. Nie rozumiem jednak argumentu, że ktoś o 6-7 rano… To ze względu na zdrowie Polaków. Często pan tak...?
Rano? W ogóle. To po co to robić?
- A jednak sprzedaż idzie. Przed pracą? Naprawdę?
Może też po pracy?
- Po pracy każdy robi, co chce, ale przed?
Ilu uczniów z tych 1200, które na początku rekrutacji byli bez wybranej szkoły podstawowej, nadal nie wie, gdzie się będzie uczyć?
- Kilkadziesiąt osób z 500. Jak ktoś wybiera trzy najlepsze szkoły, punktacja może się nie zgadzać. Miejsca w szkołach były. 2000 więcej niż uczniów krakowskich. To kilkadziesiąt osób.
Co trzeba zmienić tej rekrutacji? Za tydzień uczniowie rozpoczną naukę.
- Nie wiem. Trzeba znaleźć uczniom szkoły. Proces dojdzie do końca i każdy będzie miał się gdzie uczyć.
To pytanie o to, co w przyszłym roku, żeby się to nie powtórzyło.
- Trzeba zmienić to, że jak ktoś wybiera trzy szkoły, niech weźmie dwie wymarzone, trzecią z nieco niższej półki. Trzeba racjonalnie do tego podejść.
Czyli informacja, innymi słowy?
- Może trzeba faktycznie poprawić informację.