"Zagraniczne naciski na polski rząd w sprawie Trybunału bardzo poważnie naruszają naszą suwerenność. Mimo to można sobie wyobrazić, że eksperci uznają, że można coś w naszych przepisach zmienić zgodnie z rekomendacją Komisji. Wtedy być może do Sejmu trafią nowe rozwiązania legislacyjne" - mówił Jarosław Kaczyński.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką ruchu Kukiz'15, Agnieszką Ścigaj.
W dzisiejszym wywiadzie dla Rzeczpospolitej Jarosław Kaczyński mówi, że jeśli Sejm wskaże, że któreś ze wskazań Komisji Weneckiej jest do wzięcia pod uwagę, to były premier te zmiany poprze. To może być zapowiedź kompromisu?
- Były premier stanowi część tego Sejmu. Będzie uczestniczył w debatach. Cieszę się, że jest taka intencja. Zobaczymy, czy to uzyska poparcie partii, którą prezes kieruje. Dobrze jednak, że otwiera się pole do dyskusji. To już najwyższy czas, żeby zakończyć ten spór o władzę, który męczy Polaków. Tu już nie ma spraw Polaków. Powinniśmy przestać o tym rozmawiać.
Nad opinią Komisji ma pracować zespół ekspertów powołanych przez marszałka Kuchcińskiego. Kto powinien wejść do takiego zespołu?
- Na pewno przedstawiciele wszystkich ugrupowań i specjaliści. Nie wiem kto dokładnie. Muszą być osoby potrzebne do osiągnięcia kompromisu. Może mediator? Ważne, że pracę się podejmuje. Zanim Komisja Wenecka przyjechała, trzeba było słuchać ruchu Kukiz'15. Mówiliśmy, że konstytucję trzeba pozmieniać. Jakby tak było, to nie potrzeba by było Komisji Weneckiej. Nasze słowa potwierdziła Komisja.
Zatrzymam się przy dzisiejszej Rzeczpospolitej. Chciałem zapytać o wynik śledztwa dziennikarskiego. Z niego wynika, że BOR w połowie lutego założył w prezydenckim BMW oponę wyłączoną z użycia, bo innej nie było. Potem ta opona eksplodowała. Jak pani to ocenia?
- W tym przypadku to nie śledztwo dziennikarskie powinno determinować moje oceny. Służby powinny to wyjaśnić. Nie znam się na oponach, ale sprawa wymaga wyjaśnienia. Nie jest normalne, że w Polsce ciągle są historie związane z bezpieczeństwem. Dużo tego było. Trzeba to wyjaśnić, ale nie wiem, czy w toku śledztwa dziennikarskiego.
Od rana Marcin Kędryna z Kancelarii Prezydenta pisze na Twitterze, że doniesienia Rzeczpospolitej to bzdury. Jeśli by się potwierdziło, że prezydent jedzie limuzyną z oponą ze szrotu, to Paweł Kukiz ma rację. On uwielbia powtarzać słowa Bartłomieja Sienkiewicza, że państwo istnieje tylko teoretycznie. To by była teoretyczna opona.
- Tak. To śmieszne, ale w skutkach tragiczne. Nawet nie chce się myśleć, że tak mogło być.
Teraz program 75+, który budzi opór środowisk lekarskich. Okręgowa Izba Lekarska w Krakowie krytykuje założenia programu bezpłatnych leków dla seniorów. Podstawowy zarzut jest taki – dlaczego recepty ma wypisywać lekarz POZ a nie specjalista?
- Tak jak w przypadku wielu ustaw PiS, intencje były słuszne, ale zrobione to zostało bez głowy. Ustawa ma mankamenty. Są duże kolejki do specjalistów. Ta ustawa spowoduje, że będzie przesilenie kolejek też w Podstawowej Opiece Zdrowotnej. Sprawę rozwiązałby wcześniejszy dobry system związany z e-receptą. Wtedy by nie było problemu. Skierowanie możliwości wypisywania leków wiąże się z tym, że rząd chce mieć dystrybucję pod kontrolą, natomiast zapcha to POZ-y. Wszystko jest znowu tam kierowane. Dużo mam próśb od kolegów i pielęgniarek. To się wiąże z opieką nad osobami starszymi. Znowu próbuje się odebrać im samodzielność. Te uwolnione usługi próbuje się skierować przez lekarzy POZ. Nie zakorkujmy tymi działaniami tego co jest ważne. Długo się czeka na kolejkę u lekarza POZ.
Przedstawiciele Okręgowej Izby Lekarskiej mówią to co pani, że intencje są dobre, ale wykonanie dużo gorsze. Szef Krakowskiej Izby Lekarskiej mówi, że to czysty populizm. Przy 125 milionach na bezpłatne leki to przypadnie 10 złotych na osobę. Nadal nie ma też listy darmowych leków. To populizm czy to za daleko posunięta opinia?
- Obietnice wyborcze - 500+, leki. To wszystko jest dobre w intencjach, niestety populistyczne, ale wykonanie jest marne. Nie znam kwot. Nie wiem, jakie są koszty leczenia osoby starszej. Te 10 złotych to pewnie średnio. Nie każdy to wykorzysta, ale z wykonaniem tego może być problem. Mam wątpliwości. Pewnie to poprzemy, ale trwają rozmowy w komisjach. Składamy uwagi. Może jeszcze w szczegółach zostanie to poprawione i zostaną wysłuchane opinie środowisk lekarskich.
Jeszcze jeden projekt ustawy. PiS nie przyjęło poprawek do ustawy o obrocie gruntami rolnymi. Tę ustawę trzeba przyjąć do 30 kwietnia. Wedle propozycji grunt rolny będzie mógł kupić tylko sąsiad-rolnik lub Agencja Nieruchomości Rolnej. Nie za mocno artykułujemy te ograniczenia związane z wykupem polskiej ziemi?
- Moim zdaniem to jedna z najgorszych ustaw PiS. Ona zawraca do czasów PRL. Rolnik stanie się zawodem reglamentowanym. Intencja znowu jest jednak słuszna. Też mówimy o ochronie polskiej ziemi. Mamy wątpliwości, czy w przypadku tych regulacji unijnych każda zmiana nie jest wylewaniem dziecka z kąpielą. Te restrykcje spowodują, że zahamujemy inwestycje, które są planowane i nie pomożemy rolnikom, żeby mieli zabezpieczenia w ziemi, obniżymy wartości gruntów. Kukiz'15 zgłosił pakiet poprawiający tę ustawę, ale to zostało odrzucone. Chcieliśmy, żeby prawo nabycia nie przysługiwało tylko osobie, która mieszka w danej gminie, ale w kraju. Chcieliśmy, żeby były wyłączone grunty w miastach, ale pakiet został odrzucony przez PiS. Ta ustawa może mieć daleko idące skutki. Rolnicy mają kredyty, które są zabezpieczone wartością gruntów. Ona może spaść. Skąd wezmą na doubezpieczenie tych kredytów? Skutków może być dużo. Sami rolnicy negatywnie oceniają tę ustawę.
Od 1 maja polska ziemia będzie łakomym kąskiem do wykupów spekulacyjnych?
- Nie wiem. Na pewno są tam luki związane z tym, że będzie pole do kombinowania, żeby ominąć sztywne zapisy. Zawsze gdzie są takie mocne ograniczenia, pojawia się masa kombinatorów. Zagłosujemy przeciwko tej ustawie. Ona nie jest dobra i nie pomoże polskiej wsi.