Zapis rozmowy Jacka Bańki z minister ds. integracji społecznej, Agnieszką Ścigaj z koła Polskie Sprawy.
Jakie znaczenie w wymiarze polityki międzynarodowej ma wybór amerykańskiej firmy do budowy elektrowni jądrowej. To pytanie choćby w kontekście relacji Warszawa-Bruksela.
- Wybór oferty pewnie podyktowany był warunkami technicznymi i całą ofertą. Nie chcę wnikać w szczegóły, nie znam się na tym. Procedura była długo przygotowywana. W kontekście geopolityki, nasz sojusz z Amerykanami wymaga wzmacniania cały czas. To główny sojusznik, przeciwwaga dla agresora na wschodzie. Amerykanie mają doświadczenie. Z Brukselą nie ma konfliktu. Jeśli chodzi o politykę energetyczną, nie ma uwarunkowań prawnych i traktatowych, które dyskwalifikują kraje spoza UE. Nie widzę kolizji. Wiele lat w Polsce jest planowana budowa takiej elektrowni. To jest zgodne z polityką klimatyczną UE. Teraz jest taki kontekst, że warto budować. Przydałaby nam się elektrownia. Ona miała być budowana od lat. W 2011 roku był pierwszy plan, budowa miała się zakończyć w 2020 roku. Nie doczekaliśmy się. Wydaje się to społecznie i geopolitycznie uzasadnione. Większość Polaków to popiera.
W pani ocenie mogą być problemy związane z konsensusem społecznym? Chodzi o kwestię samej budowy i lokalizacji.
- Wydaje się, że jeśli chodzi o samo uzasadnienie budowy, jest akceptowalne. Pewnie będą protesty przeciwników. Oni też są i mają swoje argumenty. Jak w demokracji, trzeba brać pod uwagę plusy i minusy. Bezpieczeństwo energetyczne jest najważniejsze. Musi być dialog. Przy lokalizacji będą też uwarunkowania. Bliskość morza jest kluczowym warunkiem budowy elektrowni. Trzeba przez to przejść. To potrwa 10 lat. Będą protesty. Inwestycja jest jednak konieczna. Rozsądek i bezpieczeństwo powinno brać górę.
Wiadomo, kiedy ruszy program „Wzajemnie Potrzebni”, który ma oferować mieszanie i pracę obywatelom Ukrainy w mniejszych miejscowościach? Jest data?
- W tym momencie ruszyła procedura naboru samorządów. Wcześniej były wnikliwe rozmowy. Program jest skomplikowany. Po raz pierwszy jedno źródło finansowania łączy remont mieszkania, pracę i zapewnienie opieki nad osobami zależnymi. To było zawsze w różnych departamentach. Przygotowując to, doświadczyłam tego, jak bardzo Polska jest sektorowa. Potrzebna będzie współpraca samorządu z organizacją pozarządową, utworzenie nowej instytucji - Społecznej Agencji Najmu. To będzie projekt, który nie zakończy się na finansowaniu, ale umożliwi samofinansowanie się tych przedsięwzięć. Do tego partnerstwo międzynarodowe. Wymagało to przygotowania i zmian legislacyjnych. W listopadzie pewnie zostanie to przyjęte. To specustawa związana z obywatelami Ukrainy. To pozwoli Społecznym Agencjom Najmu poszerzać listy oczekujących. Krajowemu Zasobowi Nieruchomości da możliwość współpracy z organizacjami pozarządowymi, które aktywnie włączają się w program.
Czyli ten rok to początek programu?
- Tak.
Ile samorządów jest zainteresowanych programem? On przewiduje 100 tysięcy na urządzenie mieszkania w pustostanach lub obiektach komunalnych.
- Tak. Do tego utworzenie Społecznej Agencji Najmu, która będzie obejmować kilka samorządów. Samorządy muszą się dogadać. Organizacja pozarządowa połączy wspólne działania kilku samorządów. Zainteresowanie jest duże. Ważne jest to, które samorządy przystąpią. Będzie duży wachlarz uwarunkowań. Przede wszystkim klucz to miejsca pracy. Samo mieszkanie nic nie daje przy integracji. Do tego dobre porozumienie z lokalnymi organizacjami pozarządowymi, które pomogą w integracji społecznej. Ważny wątek to połączenie ze Społecznymi Inicjatywami Mieszkaniowymi. W Małopolsce powstała jedna duża SIM. To możliwość kontynuacji projektu. Za 3-4 lata uda się wybudować mieszkania, które będą mogły przejść pod opiekę Społecznych Agencji Najmu. Są rozmowy, żeby ten projekt, który zaraz zaczniemy, miał kontynuację w oparciu o możliwość mieszkania na dłużej.
Które samorządy z Małopolski będą realizować program?
- Zainteresowanie jest duże. Teraz trwa nabór. Zobaczymy.
Mówiła pani o niemal 250 tysiącach pustostanów. Jest program, który by je włączył do zasobów mieszkaniowych? Co z tym można zrobić?
- Wielką szansą są Społeczne Agencje Najmu. One powstały ustawowo dwa lata temu, ale się nie upowszechniły. W Europie one działają i mają za zadanie ściągać nieruchomości w rynku w zasoby komunalne na tani wynajem długoterminowy. Są duże bonifikaty. Kto zdecyduje się oddać Społecznej Agencji Najmu mieszkanie w dzierżawę na 5 lat, nie płaci podatku. Z drugiej strony lokator, który się do takiego mieszkania wprowadzi, a jego sytuacja się pogorszy, ma gwarancję dopłaty do czynszu z budżetu państwa. To rozwiązanie dobre dla samorządów i bezpieczne dla tych, którzy najmują swoje lokale. Ktoś inny bierze odpowiedzialność za lokatora. Gdy ktoś się zadłuża, Agencja czuwa nad bieżącym procesem spłaty. Ktoś straci pracę, będą osoby, które postarają się to rozwiązać. Będziemy zachęcać. W umowie partnerstwa są środki dla gmin, które będą chciały tworzyć takie agencje. To pozwoli nam zagospodarować pustostany, które są też w rękach prywatnych. One nie są wynajmowane z powodu obaw, lub wymagają remontu. Takie Agencje Najmu będą mogły z BGK wziąć środki na przygotowanie mieszkań. To dobre. Kolejna inicjatywa to Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe, które mogą być kontynuacją dla tych lokatorów, którzy zdecydują się wynajmować, będą mieć dobrą historię. Jak poprawi się ich sytuacja życiowa, będzie ich stać, żeby w SIM na przykład kupić mieszkanie. Będzie to możliwe w dużym systemie ratalnym. Po 20 latach mieszkanie przejdzie na własność. To ciągłość, żeby postawić na wynajmowanie mieszkań. Nie zawsze musi być własność. Jest moment stworzenia sobie historii, żeby potem nabyć mieszkanie. Jest szereg programów. BGK ma środki. Gminy, które chcą zagospodarować nowe mieszkania komunalne, mogą 80% środków dostać na przygotowanie. Jest zainteresowanie. Programów jest kilka. Warto, żeby samorządy się tym interesowały i przystępowały do programów. Są takie możliwości.
Jeszcze koszty energii. Jak wyższe koszty wpłyną na sektor pomocy społecznej? Jest zamrożenie cen dla podmiotów wrażliwych. Samorządy, na barkach których spoczywa pomoc społeczna, liczą jednak każdą złotówkę.
- Tak. To są wszystko niepokojące sytuacje. Każdy, kto ogląda złotówkę dwa razy, jak jednostki pomocy społecznej, ma zapaloną czerwoną lampkę. Dobrze, że w grupie podmiotów wrażliwych jest pomoc społeczna. Na ten moment jest bezpieczne. Energia nie wzrośnie aż tyle. Są też dodatki energetyczne dla gospodarstw domowych. Ceny wzrosną, ale nie aż tak, żeby funkcjonowanie nie było możliwe. Wzrastają też subwencje. Wzrastają ceny za pobyt w domach pomocy społecznej. Być może program rządowy, który będzie wspomagał tworzenie mieszkań wspomaganych… Zawsze będzie to tańsze niż utrzymanie w dużych domach pomocy społecznej. To niepokojące, ale na razie ceny są zamrożone.