Zapis rozmowy Jacka Bańki z Adamem Łachem z małopolskiej Solidarności.
Wiadomo ile do tej pory udało się zebrać podpisów ws. projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę?
- Komitet złożył zawiadomienie do marszałka 23 maja. 2 czerwca Komitet uzyskał osobowość prawną. Od tego czasu zaczęliśmy zbieranie podpisów. Jak chodzi o nasz region to podpisy są zbierane cały czas. W skład Komitetu wchodzi 19 podmiotów. To stowarzyszenia czy związki. My zbieramy podpisy w zakładach pracy. Wyznaczyliśmy sobie czas do 23 sierpnia. Jesteśmy w trakcie.
100 000 podpisów – tyle trzeba zebrać, ale chodzi o efekt skali, żeby było kilka razy więcej?
- Zawsze mówiliśmy, że 100 000 to wymóg prawny. Tyle trzeba, żeby Sejm mógł się tym zająć. Nam zależy na jak największej liczbie.
Jak pan sam zbiera podpisy to co o tym mówią ludzie?
- Duża część jest za projektem. Są jednak osoby przeciwne. Może z racji tego, że nie znają projektu ustawy. Większość myśli, że sklepy będą zamknięte. To nie jest prawda. Chodzi o to, żeby małe sklepy, kioski były otwarte. Ustawa dopuszcza zmiany. Przed świętami sklepy mogłyby być czynne. Są wyłączenia. Chcemy takiej możliwości jak w Austrii, gdzie duża cześć społeczeństwa w niedzielę spędza czas z rodziną. Na to kładziemy nacisk. Z wyliczeń wynika, że dotyczy to 1,5 miliona obywateli zatrudnionych w supermarketach.
Mówimy o supermarketach, bo są wyłączenia dotyczące małych sklepów. Solidarność jest skłonna pójść na ustępstwa?
- Będą mogły pracować małe sklepy, sklepy na dworach, lotniskach czy piekarnie. Nam chodzi głównie o supermarkety i galerie.
Często posługujemy się przykładem krajów zachodu. We Francji są w niedzielę zamknięte hipermarkety, ale już w tej samej Francji w kurortach takie sklepy są otwarte. Jest możliwe takie rozwiązanie, że w Krakowie, mieście turystycznym, takie ograniczenie nie musiałoby obowiązywać?
- W tej chwili podpisujemy się pod konkretnym projektem, który wyjmuje z ograniczeń pewne sklepy, w tym pamiątki. Ustawa pójdzie do Sejmu. Może poprawki Sejm naniesie.
Czyli jakby był taki pomysł, żeby miejsca odwiedzane przez turystów wyłączyć to mógłby pan o tym dyskutować?
- Cały czas jestem skłonny dyskutować. Kładziemy nacisk na ograniczenie handlu w niedzielę w supermarketach. Wszystkie inne sklepy pamiątkarskie i tak będą wyłączone.
Pan nie robi zakupów w hipermarketach w niedzielę?
- Staram się robić je w tygodniu. W niedzielę wolę odpocząć na rowerze czy na łonie natury.
Solidarność ma to przeliczone, ale jest to argument. Chodzi o zwolnienia. Jaka może być skala zwolnień jak hipermarkety będą zamknięte w niedziele?
- Przypomnę, że swego czasu zbieraliśmy podpisy pod świętem Trzech Króli. Związek pracodawców obliczał zwolnienia. Na dziś nikogo nie zwolniono. Nie będzie zwolnień. Jak osoby będą wiedziały, że do soboty będą musiały zrobić zakupy to będzie zwiększona podaż w tygodniu. Będą przesunięcia, nie zwolnienia.
Prezes Kaczyński mówi, że jest za takim rozwiązaniem. To oznacza dla państwa zielone światło. Jest wola polityczna.
- Jest wola polityczna. Do tej pory Solidarność o wolne niedziele starała się od lat. Takiej woli politycznej do tej pory nie było. Prezes Kaczyński powiedział, że jest za. Liczymy, że ta inicjatywa znajdzie rozwiązanie w Sejmie.
Kiedy projekt mógłby trafić do Sejmu?
- Do 31 sierpnia zbieramy podpisy. 1 września będzie zamknięcie. Podpisy zostaną przekazane do Sejmu.
Czyli od początku roku mogłoby to obowiązywać?
- Myślę, że jest na to szansa. Mamy kilka miesięcy. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej.
W tym tygodniu będą państwo przekonywać mieszkańców Małopolski. Co dalej?
- Dzisiaj prowadzimy akcję w odpowiedzi na prośbę pełnomocnika, żeby wyznaczyć miasta i zbierać podpisy. Wyznaczyliśmy sobie Tarnów, Nowy Targ, Nowy Sącz i Myślenice. W przyszłym tygodniu będzie akcja w Krakowie. 31 sierpnia skończymy zbieranie i podliczymy podpisy z Małopolski.