Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Adam Koc

Adam Koc - fot: Wikipedia

Dziś, bohaterów naszej opowieści będzie trzech: Adam Koc - legionista, pułkownik piechoty, a także były prezes Banku Polskiego, Ignacy Matuszewski - związany z wojskowym wywiadem, dyplomacją, kierował równiez Ministerstwem Skarbu, oraz Henryk Floyar-Rajchman - były minister skarbu i major w stanie spoczynku. Ci właśnie panowie opracowali plan brawurowego wywiezienia z Warszawy i z kraju rezerw złota Banku Polskiego. "Opracowali", to może za dużo powiedziane - zaimprowizowali go niemal pod niemieckimi bombami, Ponieważ wcześniej nikt nie pomyslał, o kompleksowym zabezpieczeniu rezerw finansowych państwa.

Przed wojną, polskie rezerwy stanowiło 95 ton złota, z czego 80 ton znajdowało się w kraju. W Warszawie, Zamościu, Siedlcach, Lublinie i Brześciu. Warszawskie zapasy kruszcu wynosiły około 36 ton, ale do tego trzeba było wywieźć też kosztowności i całą dokumentację banku. Tu powstało pytanie, skąd w ogarniętym wojną kraju, wziąć odpowiednio dużo ciężarówek? Skoro nie było planu ewakuacji - nie zabezpieczono dla niej środków. Mózgiem operacji, w Warszawie, był Adam Koc, a jedyny transport jaki znalazł, to stare warszawskie autobusy, które musiały wystarczyć do przewiezienia całego skarbu.

Jako punkt zborny wyznaczono Lublin i dalej Łuck - kolumna poruszała się nocą, ale 40 autobusów trudno utrzymać w tajemnicy, dlatego konwój nieustannie był śledzony i atakowany przez Luftwaffe i dywersantów, którym informacji dostarczał wywiad sowiecki. W Łucku złoto znalazło się 9 września. Tu ustalono trasę ewakuacji przez Rumunię i podzielono zadania - Koc miał wyjechać na Zachód inną drogą, Rajchman miał pokierować transportem do granicy, zaś Matuszewski przez Rumunię do Francji. Tak więc, nastepnym punktem na trasie stała się stacja Śniatyń, gdzie 13 września przeładowano złoto do pociągu, który wyruszył na krótko przed zbombardowaniem stacji przez Niemców.

Przekazując opiekę nad transportem Matuszewskiemu, Rajchman wyjechał do Horodenki, aby przejąć następne kosztowności - tym razem chodziło o Fundusz Obrony Narodowej, czyli ogólnie mówiąc - dary ludności polskiej na zakup uzbrojenia dla wojska. Matuszewski wyjechał ze skarbem z Horodenki w ostatniej chwili przed wkroczeniem Rosjan, i zdążył jeszcze dołączyć do transportu głównego.

Ostatecznie, całość złota przekroczyła granicę, ale tu pojawił się kolejny problem - Rumuni, pod naciskiem Niemców i Sowietów którzy domagali się zatrzymania skarbu, zażądali od strony polskiej aby depozyt w ciągu 48 godzin opuścił terytorium ich kraju. Ostatecznie złoto odpłynęło z portu w Konstancy nie całkiem za zgodą rumuńskiej Straży Przybrzeżnej, ale też Rumuni nie byli przy tym zbyt drobiazgowi.

Warto powiedzieć o jeszcze jednej osobie zaangażowanej w całą eskapadę - to Halina Konopacka, dyskobolka, pierwsza polska złota medalistka olimpijska, a prywatnie żona pułkownika Matuszewskiego, która wyjechała razem z transportem i w drodze prowadziła jeden z pojazdów.

Jeśli chodzi o naszych bohaterów - żaden z trójki konspiratorów nie wrócił do Polski - nie doczekali się uznania ani od władz emigracyjnych, ani tym bardziej od PRL. Wszyscy do końca życia mieszkali w Nowym Jorku.

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię