- To zdecydowanie działanie osób trzecich. Nie był to samozapłon. Ktoś podłożył łatwopalny materiał. Samochód został zapalony przez podlanie cieczą, wybicie szyby i wrzucenie łatwopalnego materiału do środka - mówi rzecznik tarnowskiej policji, Paweł Klimek. Tymczasem radna Barbara Raczak spekuluje w rozmowie z dziennikarzami, że ma przypuszczenia, iż mogła to zrobić nawet sama osoba zainteresowana. Asystentka wójta podkreśla, że podobne insynuacje to szczyt nienawiści, bezczelności i chamstwa.

- Podpalenie mojego samochodu to zemsta za nieudane referendum w sprawie odwołania wójta Wierzchosławic - tak uważa Izabela Zwoleń. Niektórzy radni od dawna uważają, że asystentka steruje wójtem oraz urzędnikami. Izabela Zwoleń podkreśla jednak w rozmowie z Radiem Kraków, że się nie podda.

- Miałam zrezygnować 1 lutego, ale w tej sytuacji powiem tak. Najpierw wyrządzili mi krzywdę, oczerniając mnie. Następnie próbowali siać nienawiść w stosunku do mnie. Teraz przyszli podpalić mój samochód. Koniec. Na draństwo jest tylko jedna metoda - nie dać się zastraszyć. Mogę ich zapewnić, że dalej będę walczyła o gminę Wierzchosławice - powiedziała Zwoleń.

Zdaniem asystentki wójta Wierzchosławic, niektórzy radni nie byli zaskoczeni pożarem jej samochodu. Podobnym insynuacjom stanowczo zaprzecza między innymi radna Barbara Raczak. "Na pewno nie popieram czegoś takiego, bo to są drastyczne sprawy. To nie powinno mieć miejsca, bez względu na to jakie układy panują między nami" - mówi.

Radna Raczak przyznaje jednak, że nie ma dobrego zdania o asystentce wójta. "To nie chodzi o to, że ona jest nielubiana. Izabela Zwoleń na pewno chce być osobą dominującą nad wójtem, nad radnymi czy urzędnikami. Gdyby zaczęła z nami współpracować od samego początku i chciałaby z nami pracować, układałoby się na pewno normalnie wszystko". Chociaż jak stanowczo zaznacza, nie ma nic wspólnego z podpaleniem samochodu asystentki wójta i potępia podobne zachowania. Tymczasem pożar auta Izabeli Zwoleń mógł się skończyć tragiczne. Na parkingu Centrum Kultury Wsi Polskiej było dużo aut, a w budynku około 100 osób.

Mimo tego incydentu sesja rady gminy Wierzchosławice nie została przerwana, co zdziwiło Izabelę Zwoleń. "W czasie wojny przerywa się nawet igrzyska sportowe" - powiedziała. Jednak przewodniczący Artur Jasiński podkreśla, że nie było takiej potrzeby. Tym bardziej, że policja miała sugerować, żeby nie wychodzić z budynku. "Mieliśmy stać i patrzeć?" - pyta Jasiński.

fot: B. Maziarz


Zdaniem przeciwników wójta, Zbigniew Drąg nie radzi sobie z zarządzaniem ogromnie zadłużoną przez poprzednika gminą. Ten odpowiada, że na wyciągnięcie Wierzchosławic z kryzysu może zająć co najmniej 10 lat. Podczas niedawnego referendum w sprawie jego odwołania nie osiągnięto wymaganej frekwencji. Do urn poszło niemal 1600 osób, a do wymaganej frekwencji potrzebnych było co najmniej 2 749 głosów. Za odwołaniem Zbigniewa Drąga ze stanowiska wójta Wierzchosławic zagłosowało 1487 osób spośród 1574, które oddały ważny głos. 87 osób zagłosowało przeciwko odwołaniu. 

 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)