Zastępca prezydenta Tarnowa Dorota Krakowska przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków, że w dawnych domach dziecka oraz pogotowiu opiekuńczym jest 15 wolnych miejsc dla dzieci. "W momencie kiedy nie ma dzieci w placówkach, nie może być sztabu ludzi. Jest gros pracowników, którzy wykonują swoje obowiązku sumiennie i oni nie muszą się obawiać o pracę".

Krakowska podkreśla, że po planowanej reorganizacji wszyscy pracownicy mieli utrzymać zatrudnienie. Byłoby to jednak możliwe tylko w przypadku uruchomienia Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii. Teraz o ewentualnych zwolnieniach będzie decydował nowy dyrektor Centrum Obsługi Placówek Opiekuńczych, którego zadaniem będzie wprowadzenie programu naprawczego. Obecnemu dyrektorowi umowa kończy się 30 września.

Jak podkreśla zastępca prezydenta Tarnowa, mała liczba dzieci to nie jedyny powód planowanych przez magistrat zmian. Zdaniem urzędników centrum nie działało w sposób prawidłowy, czego dowodem mają być m.in. zarzuty prokuratorskie dla byłej księgowej, która przyznała się do przywłaszczenia darowizn lub odejście byłej dyrektorki. Miasto miało też uwagi do zbyt ubogiego jadłospisu dzieci, a także powoływało się na zmiany w prawie odnośnie funkcjonowania placówek.

Pracownicy na razie jednak nie myślą o mających nadejść zmianach i cieszą się z decyzji tarnowskich radnych. "Przede wszystkim jest to dobra decyzja dla naszych dzieci, bo nie będzie rewolucji. Ustawa daje szansę, żebyśmy wszyscy mogli pracować do 2021 roku" - podkreśla Danuta Smoła z Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej im. Janusza Korczaka w Tarnowie.