Pani Barbara mieszka na jednym z tarnowskich osiedli i na taki adres dostała korespondencję z Pierwszego Urzędu Skarbowego w Tarnowie. Dowiedziała się z niej, że nie płaciła abonamentu i dlatego razem z odsetkami musi zapłacić 1351 złotych i 12 groszy oraz koszty egzekucyjne. Dane się zgadzały oprócz jednej informacji o adresie. Był podany inny niż ten, na który wysłano list.

Urzędników skarbówki nie interesowały jednak tłumaczenia naszej słuchaczki ani też dowody wpłat. "Usiłowałam to pokazać, niemniej jednak panią w urzędzie skarbowym to nie interesowało. Powiedziała, że dla niej ważniejsza jest egzekucja niż moje "kwitki". - mówiła w rozmowie z Radiem Kraków rozżalona i zdenerwowana pani Barbara.

Jak wyjaśnia rzecznik Izby Skarbowej w Krakowie Konrad Zawada, Urząd Skarbowy jest tylko wykonawcą "polecenia" Poczty Polskiej i nie analizuje spraw merytorycznie tylko pobiera pieniądze. Jak też jednak podkreśla Zawada, od podobnego postępowania egzekucyjnego można się odwołać poprzez wniesienie w terminie 7 dni od otrzymania wezwania tzw. zarzutów do urzędu skarbowego, który prowadzi postępowanie egzekucyjne. "Powody mogą być różne. Ktoś może uważać, że zapłacił taki abonament albo nie powinien go płacić z jakiegoś tytułu np. ze względu na wiek".  

Co bardzo ważne, takie odwołanie wstrzymuje egzekucje. "Czyli urząd przestaje "ścigać" taką osobę i przekazuje te zarzuty do wierzycieli. W tym przypadku nie trzeba się kontaktować z Pocztą Polską tylko dokumenty są przekazywane do wierzyciela". - podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków rzecznik Izby Skarbowej Konrad Zawada.

Na szczęście pani Barbara nie dała się zbyć skarbówce i urzędniczka w końcu powiedziała jej, że może napisać takie odwołanie. "Jednak wydaje mi się to krzywdzące. Bo urząd skarbowy jest raczej stanowczy i nie wiem, czy nie potraktuje mnie jako przestępcę. Boję się, żebym nie płaciła za kogoś tym bardziej, że kwota nie jest dla mnie obojętna". Jak twierdzi nasza słuchaczka nie poinformowano ją, że odwołanie wstrzymuje egzekucje do czasu wyjaśnienia sprawy.

Pani Barbara nie dała jednak za wygraną. Sprawdziła, że pod adresem, który pojawił się na piśmie do niej, kiedyś mieszkała osoba o takim samym imieniu i nazwisku jak ona. I to prawdopodobnie do tamtej osoby, a nie do naszej słuchaczki, powinny trafić pisma. W przesłanej korespondencji widnieje jednak PESEL pani Barbary. Dlaczego?

Tego nie wiadomo, bo jak napisał Radiu Kraków rzecznik Poczty Polskiej Zbigniew Baranowski, "zgodnie z przepisami, nie komentujemy indywidualnych spraw abonentów w środkach masowego przekazu". Rzecznik przyznał jednak, że "informacje zostały wysłane bezpośrednio do obu pań". Czyli poniekąd przyznał, że doszło do pomyłki. Dlaczego? Tego nie wiadomo, bo rzecznik Poczty Polskiej odmówił nagrania.

Zbigniew Baranowski napisał: "Słuchaczkę przepraszamy za niedogodności i prosimy o oczekiwanie na odpowiedź. Jednocześnie chciałbym podkreślić, że to wszystkie informacje w sprawie, które chcielibyśmy poruszyć na łamach mediów".

 

Bartek Maziarz, jgk