Marian Ogrodnik z Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków, że nieogrodzona przestrzeń między ekranami pod wiaduktem stwarza zagrożenie. „Jest tu szkoła i boiska dla dzieci, które po południu przychodzą. Ja sam widziałem jak przez tory w tym miejscu przechodziły dwie osoby”.

Dorota Szalacha z Polskich Linii Kolejowych odpowiada, że PKP PLK nie postawi ogrodzenia pod wiaduktem, bo nie jest to miejsce, które ma służyć do przechodzenia przez tory. "Jeżeli my nie będziemy się sami zachowywać bezpiecznie, czyli nie będziemy przestrzegać przepisów, to będzie to rzeczywiście miejsce niebezpieczne”.

PKP PLK nie zamierza też montować pod wiaduktem ekranów akustycznych, mimo że poprosił o to Zarząd Dróg i Komunikacji w Tarnowie. Dorota Szalacha wyjaśnia, że raport oddziaływania na środowisko oraz decyzja środowiskowa nie przewidywały w tych miejscu ekranów akustycznych. Mogą się one tam pojawić po obowiązkowych badaniach natężenia hałasu, które jednak zostaną wykonane nawet dopiero za dwa lata.

Nie wiadomo też, czy Polskie Linie Kolejowe przeniosą słup elektryczny, który – zgodnie z projektem – został zamontowany na środku wjazdu należącego do PKP PLK, a prowadzącego do dwóch działek. Zdaniem Doroty Szalachy słup nie ogranicza sposobu użytkowania właścicieli obu tych działek. "Natomiast wykonawca będzie ten temat jeszcze rozważał i podejmował próby znalezienia rozwiązania z użytkownikami”.

fot: B. Maziarz

Rzecznik krakowskiego oddziału Polskich Linii Kolejowych podkreśla, że wiadukt na ulicy Zbylitowskiej powstał dla poprawy bezpieczeństwa, bo zastąpił tradycyjny przejazd przez tory.

 

 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)