Szef tarnowskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Andrzeja Cetera przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków, że mur przy ulicy Bernardyńskiej, przed którym powstaje budynek wcale nie jest zabytkowy. „To nie jest żaden oryginalny mur obronny, ale ściana oporowa obłożona cegłą. Oczywiście jej przebieg jest w tym samym miejscu co przebieg pierwotnego muru obronnego. Natomiast wartości zabytkowej sam w sobie nie ma”.
Cetera przypomina, że po nieudolnie przeprowadzonych w tym miejscu pracach pod koniec lat 90., „nastąpiły wręcz potworne wysolenia na elewacji tego muru. Dlatego może i dobrze, że ktoś osłonił działkę blaszanym płotem i nie było tego tak wyraźnie widać. To, że w tej chwili pojawia się tam nowy budynek to dobrze, bo ta niedobra dziura, mówiąc w cudzysłowie, w pierzei ulicy Bernardyńskiej zostanie zabudowana”.
Innego zdania jest jednak Stanisław Siekierski, miłośnik historii Tarnowa i fotografii. „Budynek zupełnie nie pasuje do otoczenia. Jest wiele miejsc w Tarnowie, w których można byłoby taki obiekt usadowić, ale niekoniecznie tam. Zupełnie nie rozumiem dlaczego wydano na to zgodę, a szczególnie nie rozumiem postępowania konserwatora”.
Andrzej Cetera odpowiada w rozmowie z Radiem Kraków, że budynek zostanie wprawdzie wykonany z nowoczesnych materiałów, ale będzie „o tradycyjnej formie, który nawiązuje do sąsiedniej zabudowy. Na przykładzie innych miast uważamy, że uzupełnienie zabudowy plombowej, w takim nowoczesnym wydaniu kompletnie nie kłóci się z zabytkową” - podkreśla konserwator zabytków.
Ale Stanisław Siekierski zwraca uwagę jeszcze na to, że budynek zasłoni nie tylko mur, ale także południową ścianę rynku.