- Chcę spotkać się pracownikami urzędu i motywować ich do działania - przyznaje, ale jednocześnie nie wyklucza zmian w strukturach tarnowskiego magistratu. "Nie nazwałbym tego rewolucją, ale moje tempo jest raczej szybkie. Nie każdy wytrzyma. Ja chcę jednak motywować pozytywnie. Tak się udało z komitetem Nasze Miasto Tarnów. To jest grupa niesamowicie aktywnych społeczników. Większość z tych ludzi ma zajęcie, ale liczę, że niektórzy przyjmą zaproszenie i będą mi towarzyszyć" - dodaje.
Jakub Kwaśny, przyznaje, że rozważa już, kto powinien zająć fotel wiceprezydenta Tarnowa. Nie chce jednak zdradzać żadnych nazwisk.
Fotel Przewodniczącego Rady Miejskiej dla Henryka Łabędzia?
W Radzie Miejskiej zasiądzie jego polityczny konkurent Henryk Łabędź, który przegrał z nim w drugiej turze. Łabędź sugeruje, że otwartość do współpracy w radzie miejskiej Tarnowa powinna zakładać oddanie Prawu i Sprawiedliwości stanowiska Przewodniczącego Rady Miejskiej.
- Wynik, który osiągnąłem w II turze wyborów samorządowych, pokazuje, że tarnowianie chcą współpracy - tak przekonywał na antenie Radia Kraków Łabędź. Jak dodaje, niemal 44% głosów, które zdobył, daje mu mandat do ubiegania się o urząd Przewodniczącego Rady Miejskiej w Tarnowie.
- Przez całą kampanię przekonywałem tarnowian, że jestem człowiekiem dialogu i to nie zmieniło się po ogłoszeniu wyniku wyborów. To nie jest święta wojna. W trakcie wyborów walczymy, potem jesteśmy mieszkańcami Tarnowa. Wszystkie dobre pomysły nie będą blokowane. Dlatego dla mnie nie będzie to przeszkodą. Jak padnie propozycja - a wtedy jest realny wpływ i jest poważnie traktowany partner - współodpowiedzialności za miasto, to tak - mówi Henryk Łabędź.
Jakub Kwaśny uważa jednak, że o tym kto zostanie desygnowany na to stanowisko, powinna zdecydować większość w tarnowskiej Radzie Miejskiej. Pierwsza sesja zaplanowana jest na 6 maja.
Co z ewentualnym unieważnieniem wyborów?
W rozmowie z Radiem Kraków nowy prezydent odniósł się także do protestu wyborczego złożonego tuż przed drugą turą wyborów w Tarnowie. Protest dotyczy tego, że jako kandydat startował z dwóch komitetów. W jego ocenie, nie ma obaw, że w związku z tym wybory w mieście zostaną unieważnione.
- Protestować może każdy. Nie wolno się jednak obrażać na wynik wyborów. Protest złożył kandydat, który nie zdobył zaufania mieszkańców. Taka jest kolej rzeczy i tak wygląda demokracja. Każdy może protestować, decyzję podejmą niezawisłe sądy. Tutaj obawy nie mam - powiedział Kwaśny.