Główny Inspektorat Transportu Drogowego wybrała te miejsca na podstawie analizy wypadków. Pomagali w tym naukowcy z Politechniki Gdańskiej. „Pytaliśmy także o opinię Komendanta Wojewódzkiego Policji” - przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków naczelnik wydziału automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym w delegaturze południowej w Krakowie, Piotr Marzec.
Z wyboru podtarnowskich Łukanowic cieszą się mieszkańcy. „Bardzo dobry pomysł ponieważ kierowcy łamią przepisy. To jest zauważalne. Nawet jak się światła czerwone już włączą to także przejeżdżają” - mówią mieszkańcy.
Pani Ania, która mieszka niedaleko świateł w Łukanowicach podkreśla, że mimo czerwonego światła kilkanaście miesięcy temu samochód wjechał w chłopaka na skuterze, który wyjeżdżał na skrzyżowanie z bocznej drogi na zielonym świetle.
Naczelnik tarnowskiej drogówki, Władysław Szydłowski potwierdza, że w ostatnich latach na skrzyżowaniu w Łukanowicach dochodziło do potrąceń pieszych oraz zderzeń samochodów, które wyjeżdżały z drogi podporządkowanej. „Takie urządzenia pozwolą stwierdzić jednoznacznie, który z kierujących popełnił błąd. Zobaczymy jak to się będzie sprawdzało w praktyce”- podkreśla naczelnik Szydłowski. Inna sprawa, że odkąd otwarto autostradę, w Łukanowicach zrobiło się nieco spokojniej.
Szydłowski dodaje, że bez tego typu urządzeń właściwie jedną możliwością wykrycia wjeżdżania na skrzyżowania na czerwonym świetle jest zauważanie takiego zdarzenia przez policjantów. W ciągu 11 miesięcy 2014 roku tarnowscy policjanci wystawili 170 mandatów za to wykroczenie, co stanowi 1 procent wszystkich mandatów. Funkcjonariusze nie mają jednak wątpliwości, że tego typu wykroczeń jest dużo więcej.
Już za kilka miesięcy w Olkuszu oraz Łukanowicach takie zachowanie kierowców będzie wyłapywało specjalne urządzenie. „Ono jest powiązane z sygnalizacją świetlną. Robi zdjęcie pojazdu przy wjeździe na skrzyżowanie i w miejscu gdzie samochód się znajduje w momencie kiedy jest wyświetlany sygnał czerwony”.
Po zainstalowaniu podobnych kamer w takich miastach jak Krosno, Warszawa, Szczecin czy Wejherowo, internet aż huczy od opinii kierowców, którzy czują się oszukani przez urządzenia. Przekonują oni na przykład, że wjechali na skrzyżowanie na żółtym, bo było za późno żeby zahamować. Teraz boją się, że będą z góry karani mandatem od 300 do 500 złotych.
Zdaniem innych, po zainstalowaniu takich kamer może dochodzić do większej liczby kolizji, bo kierowcy bojąc się mandatu będą nagle hamowali na żółtym nie patrząc czy mają kogoś za sobą.
(Bartłomiej Maziarz/ko)