- To macewy, których do tej pory nie udało nam się podnieść na tyle, aby odczytać znajdujące się na nich napisy. Dzięki staraniom komitetu ruszyły prace, które pozwolą na ich rozpoznanie. To 500 osób, po których śladu często nie ma nigdzie indziej. Te osoby mają często potomków, którzy do ans piszą. Piszą, że spisaliśmy cały cmentarz, a tam jest pochowana moja babcia i nie ma po niej śladu w bazie. Może teraz będzie. Może będą mieli powód, żeby przyjechać, odwiedzić nagrobek. One nie powinny stać tu same. To zerwane połączenie powinno się na nowo zbudować - mówi Witold Wrzosiński z Fundacji Dokumentacji Cmentarzy Żydowskich.

Pracownicy Fundacji, którzy prowadzą teraz prace na Cmentarzu, odczytują nazwiska umieszczone na macewach, fotografują nagrobki oraz ustalają ich współrzędne. Te dane trafią potem do bazy. Dzięki nim rodziny żydowskie z całego świata będą mogły odnaleźć miejsce pochówku swoich bliskich.

Bazę danych można znaleźć TUTAJ