Sprawa zaczęła się od wypowiedzi wiceprezydenta, a zarazem przewodniczącego rady nadzorczej TKP. Piotr Augstyński postanowił udowodnić, że w budynku szykowanym dla Call Center jest coś więcej niż tylko wykładziny i kable, jak uważali niektórzy radni. Wiceprezydent zaczął wymieniać, co zrobiono w budynku przy ulicy Kochanowskiego i jakie były tego koszty. Burzę w szklance wody rozpętała informacja, że za instalacje sanitarne zapłacono 672 tysiące 310 złotych i 45 groszy.

Radny Jacek Łabno z klubu radnych PiS pytał, kto zgodził się na montaż toalet z „fajansu, złota czy platyny”. Jego klubowy kolega Ryszard Pagacz, podkreślał, że jest zbulwersowany, bo widział toalety w budynku przy ulicy Kochanowskiego „i nie ma ludzkiej możliwości, żeby wydać na to 600 tysięcy. To są kwoty astronomiczne”.

Głos w sprawie zabrał także prezydent. Roman Ciepiela, podkreślał, że nie zna szczegółów finansowych, ale podkreślał, „że nie widzi nic złego w tym, że toalety są w stanie właściwym. Nie chcemy stosować wzorców z innych krajów, gdzie toalety nie zachęcają do skorzystania".

Dopiero we wtorek prezes TKP Magdalena Gadecka-Bukało przekonywała Radio Kraków, że nikt nie zapłacił za toalety 672 tysięcy złotych.  Bo pod pojęciem instalacje sanitarne, kryje się także chociażby system wentylacji mechanicznej, instalacja ciepła technologiczna oraz instalacja freonowa.

Zresztą powiedział to także wiecprezydent Augustyński podczas sesji, a właściwie odczytał, że na instalacje wodno kanalizacyjne wydano 30 tysięcy 268 złotych. Ale chyba nikt, włącznie z samym wiceprezydentem, tego nie wyłapał i nie rozumiał. I tak powstała „afera toaletowa”, której najwyraźniej nie było. Tyle, że podczas sesji nikt nie umiał tego jednoznacznie wyjaśnić.

Tymczasem każda informacja związana z wydanymi pieniędzmi na budynek przy ulicy Kochanowskiego, który zamiast przynieść obiecane przez TKP prace mieszkańcom Tarnowa - stoi pusty, wywołuje oburzenie wśród radnych.

Napiętą atmosferę podgrzało jeszcze wystąpienie Magdaleny Gadeckiej-Bukało podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miasta. Na prośbę radnego Marka Ciesielczyka, żeby się przedstawiła, nowa prezes TKP odpowiedziała: "matka, żona, pasjonatka sportów ekstremalnych". Nie udzieliła też odpowiedzi na temat koncepcji działalności Tarnowskiego Klastra Przemysłowego, bo jak przekonywała radnych, z powodu sytuacji, którą została w spółce, jej koncepcja będzie musiała ulec zmianie.

Jak już informowaliśmy kontrowersje, które narosły wokół działalności Tarnowskiego Klastra Przemysłowego, mają wyjaśnić kontrole komisji rewizyjnej, a może nawet NIKu. Oraz audyt finansowo-śledczy zlecony przez Magdalenę Gadecką Bukało. Prezes TKP prosiła radnych, żeby dali jej czas na wyjaśnienie sytuacji w spółce.

Przeczytaj: Tarnowski Klaster Przemysłowy może trafić pod lupę Najwyższej Izby Kontroli