W 11. kolejce siatkarskiej I ligi kobiet Proxima Kraków powróciła po dłuższej przerwie na własną halę. Na parkiecie Suchych Stawów popularne Proximki podejmowały ekipę, która zgromadziła jak dotąd dokładnie tyle samo oczek - SMS PZPS Szczyrk. Po porażce w Węgrowie Proxima zamierzała w sobotę wrócić na ścieżkę zwycięstw i wypracować sobie przewagę nad rywalkami ze Szczyrku.
Pierwsza partia zakończyła się wygraną SMS-u. Przyjezdne utrzymały do końca seta bezpieczną przewagę i wygrały do 18. Więcej emocji przyniósł drugi set. Tam do końca było bardzo wyrównanie, a SMS wygrał na przewagi - 27:25. W tym momencie położenie Proximy było naprawdę kiepskie i wydawało się, że punkty pojadą do Szczyrku. Kolejny set był jednak dużo lepszy w wykonaniu drużyny z Krakowa. Proxima wygrała 25:17 i przedłużyła swoje nadzieje. Takim samym rezultatem zakończył się czwarty set, co oznaczało, że o wszystkim zadecydował tie-break.
Zgodnie z siatkarskim porzekadłem, kiedy nie wygrywa się 3:0, ostatecznie przegrywa się 2:3. To powiedzenie znalazło potwierdzenie w sobotę w Krakowie. Tie-break był niezwykle emocjonujący i wyrównany, a dopiero w siódmym matchballu Proximie udało się dopiąć swego. Arcyciekawy tie-break zakończył się wygraną miejscowych w stosunku 21:19.
Proxima Kraków - SMS PZPS Szczyrk 3:2
AD