Bez kontuzjowanego Romana Stepankova, z Andrzejem Sobieszczykiem między słupkami i bez klasycznego napastnika - tak rozpoczęła mecz z Olimpią drużyna z podkrakowskich Niepołomic. Rolę najbardziej wysuniętego zawodnika pełnił Maciej Domański grający zwykle na pozycji numer „10”, ale w strzelaniu bramek wyręczył go Wojciech Reiman. Piłkarz, który rundę jesienną spędził w pierwszoligowej Olimpii Grudziądz przedstawił się kibicom w Niepołomicach w najlepszy z możliwych sposobów.
Praktycznie od pierwszego gwizdka sędziego na boisku dominowała Puszcza, raz po raz stwarzając sobie okazje do otwarcia wyniku. Swoje szanse zmarnowali Maciej Domański czy Filip Wójcik, a w 18. minucie w polu karnym sfaulowany został Longinus Uwakwe. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Wojciech Reiman i pewnym strzałem pokonał Piotra Czaplińskiego. W kolejnych minutach Puszcza stwarzała następne zagrożenia pod bramką gości i wydawało się, że kwestią czasu jest podwyższenie prowadzenia. Dopiero w końcówce pierwszej połowy do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni, a początek drugiej części spotkania był dla nich wręcz wymarzony.
W 47. minucie podopieczni Piotra Zajączkowskiego wykonywali rzut rożny - po dośrodkowaniu na krótki słupek piłka została jeszcze zgrana głową i w zamieszaniu podbramkowym do siatki wepchnął ją Mariusz Gogol. Goście z Zambrowa zdobyli więc bramkę na samym początku drugiej połowy, po jednym z pierwszych wypadów pod pole karne gospodarzy. Z drobnego szoku zawodnicy Puszczy wyszli dopiero po kilku minutach, a w 68. minucie ręką we własnym polu karnym zagrał Wojciech Dziemidowicz. Po raz kolejny presję wykonywania rzutu karnego wziął na siebie Wojciech Reiman i - tym razem bardzo szczęśliwie - znów dał drużynie trenera Tułacza prowadzenie.
– Przyznam szczerze, że w mojej przygodzie z piłką to pierwsza sytuacja, kiedy wykonuję w jednym meczu dwa rzuty karne. Przy drugim karnym zmieniłem decyzję przed samym strzałem, ale dopisało szczęście i, co najważniejsze, piłka wylądowała w sieci – zdradził po końcowym gwizdku Wojciech Reiman. Po bramce na 2:1 zawodnicy Puszczy starali się kontrolować grę i nie dopuszczać rywali w okolice własnego pola karnego. Ta sztuka im się udała, a prowadzenia zdobytego na 20 minut przed końcem gospodarze nie wypuścili do samego końca.
– Zwycięstwo cieszy, zwłaszcza, że nie było o nie łatwo. Mam nadzieję, że to pozytywnie podziała na chłopaków i scementuje zespół. Przez cały czas nakręcaliśmy się, chcieliśmy tego zwycięstwa, a remis nas nie satysfakcjonował – podkreślał trener gospodarzy, Tomasz Tułacz. W następnej kolejce drużynę Puszczy czeka wyjazd na jeden z najpiękniejszych obiektów II ligi. W sobotę o godzinie 12:30 Niepołomiczanie zagrają w Tychach z miejscowym GKS-em.
Adam Delimat