Mistrzynie Polski przegrały w pierwszym meczu w Turcji 70:79 i aby myśleć o awansie do turnieju finałowego Euroligi musiały w piątek wygrać we własnej hali. Okazało to się jednak niewykonalne. Biała Gwiazda mimoszalonego dopingu kibiców przegrała 63:79 (23:23, 9:22, 21:15, 10:19).
Krakowianki zagrały w tym meczu mocno osłabione. Zabrakło nie tylko Kateriny Zohnovej, która nie wystąpiła w Stambule, ale także nieoczekiwanie Laury Nicholls Gonzalez. „Nie wiem czy jej uraz jest poważny. Jutro czekają ją badania” - powiedział po meczu krakowianek trener Jose Hernandez.
Wiślaczki prowadziły tylko w pierwszej kwarcie. Ostatni raz miało to miejsce w 10. minucie po rzucie Justyny Żurowskiej-Cegielskiej (23:21). W drugiej odsłonie zaczęła bardzo szwankować skuteczność u krakowianek. W efekcie w 16. min było 27:35, dwie minuty później 30:43.
Do drugiej połowy drużyny przystąpiły przy wyniku 32:45. Nadzieję w serca licznie zgromadzonych w hali kibiców „Białej Gwiazdy” (ok. dwa tysiące) krakowianki wlały w pierwszych minutach trzeciej kwarty. Justyna Żurowska-Cegielska i Cristina Ouvina dobrze wykonały rzuty za trzy (38:45).
Trener tureckiej ekipy wziął czas, aby uporządkować grę swojego zespołu. Jednak po "trójkowej" akcji Yvonne Turner (rzut za dwa plus celny rzut wolny za faul) w 23. min było 41:45. Po chwili DeNasha Rachell Stallworth zakończyła kontrę umieszczeniem piłki w koszu, ale sędziowie odgwizdali jej szkolny błąd (kroki). Wisła nie zdołała doprowadzić nawet na remisu.
Przez ponad trzy minuty po rozpoczęciu czwartej kwarty wiślaczki ani razu nie trafiły do kosza. W tym czasie uczyniła to Olcay Cakir, Anastazja Wieramiejenka, Jantel Lavender i było 53:66. W 25. min na tablicy świetlnej widniał wynik 55:71. Tej straty krakowski zespół nie odrobił.
Rywalki za dwa punkty trafiały z 76-procentową skutecznością (28/37), zespół z Krakowa miał 51 procentową celność (18/35).
Jose Hernandez (trener Wisły Can-Pack Kraków): "Na początku chciałbym bardzo podziękować kibicom. Bardzo nas dziś wspierali i stworzyli fantastyczną atmosferę. Mieliśmy trochę problemów kadrowych związanych z kontuzjami. Jednak i tak walczyliśmy dzielnie. Za tę postawę dziękuję zawodniczkom. Fenerbahce to jeden z najlepszych europejskich zespołów. Dwukrotnie okazał się od nas lepszy. Jednak my na tle tej drużyny pokazaliśmy się z dobrej strony, szczególnie w defensywie. Dla nas awans do najlepszej ósemki obecnego sezonu, to i tak sukces. Przecież nie typowano, że dojdziemy tak daleko. Wracając jeszcze do dzisiejszego spotkania, ciężko było nam pilnować wysokich koszykarek rywala, szczególnie Jantel Lavender czy Quanitry Hollingsworth. Walczyliśmy na tyle, na ile mogliśmy”.
Cristina Ouvina (koszykarka Wisły Can-Pack Kraków): "Jestem dumna z mojej drużyny i naszych fanów. Wspierali nas wspaniale nie tylko dziś, ale także w każdym meczu Euroligi. Dlatego tak to podkreślam. Dziękuje im bardzo. Teraz musimy skupić się na polskiej lidze”.
Wisła Can-Pack Kraków - Fenerbahce Stambuł 63:79 (23:23, 9:22, 21:15, 10:19)
Wisła Can-Pack Kraków: DeNasha Rachell Stallworth 17, Cristina Ouvina 16, Yvonne Turner 13, Małgorzata Misiuk 5, Agnieszka Szott-Hejmej 5, Justyna Żurowska-Cegielska 5, Magdalena Ziętara 2.
Fenerbahce Stambuł: Jantel Lavender 15, Allie Quigley 15, Marissa Coleman 13, Quanitra Hollingsworth 13, Birsel Vardarli Demirmen 7, Olcay Cakir 6, Kamile Nacickaite 5, Anastazja Wieramiejenka 5, Tugce Canitez 0.
PAP/MS/RK