W piątek Kamil Stoch triumfował w kwalifikacjach w naprawdę świetnym stylu, natomiast jego udział w sobotnich zawodach stanął na chwilę pod znakiem zapytania. W sobotnie przedpołudnie media obiegła informacja o urazie kolana polskiego skoczka, który jednak nie okazał się na tyle poważny, by wyeliminować Stocha z zawodów.

Podczas sobotnich zawodów najsłabiej spośród Polaków był Aleksander Zniszczoł. Skok na dystans 118,5 metra nie dał mu niestety kwalifikacji do drugiej serii, choć było naprawdę blisko. Zniszczoł zakończył pierwszą serię na 31. pozycji. Więcej szczęścia miał Klemens Murańka. On poleciał na dystans 123,5 metra i zakwalifikował się do finałowej części konkursu. Jeszcze wyżej w klasyfikacji byli Hula (126,5 metra) i Żyła (124,5 metra). Ten pierwszy na półmetku jest 21., zaś drugi plasuje się na lokacie 18.

Aż trzech Polaków zakończyło pierwszą serię w czołowej dziesiątce. Dawid Kubacki skoczył 129,5 metra i po swoim skoku był czwarty, a serię skończył na 9. lokacie. Kamil Stoch przeskoczył z kolei barierę 130 metrów i po swoim skoku był liderem. Zwycięzca kwalifikacji osiągnął 134,5 metra, wylądował pięknym telemarkiem i przez jakiś czas prowadził. Kilka chwil później skakał Maciej Kot - on poleciał z kolei na 132,5 metra. W tym momencie czub rankingu wyglądał dla Polaków doskonale. Stoch był pierwszy, Kot za jego plecami. Kolejne loty wyłoniły jednak nowych liderów. Najpierw Kraft, później Tande i wreszcie Domen Prevc. Ta trójka zepchnęła Polaków na niższe lokaty. Pierwszą serię Kamil Stoch zakończył więc na miejscu czwartym, wyprzedzając o nieco ponad 5 punktów Kota. Do drugiej serii zakwalifikowali się również Kubacki, Hula, Żyła i Murańka. Na półmetku prowadził Domen Prevc.

Murańka w drugiej serii skoczył na odległość 119 metrów. Lepiej poradził sobie Hula, który po swoim skoku na 125 metrów uplasował się na czele stawki. Daleko skoczył też Wellinger, ale lot Piotra Żyły, który wylądował dopiero na 130. metrze, pozwolił mu wyprzedzić niemieckiego skoczka. Zaraz po Żyle daleko poleciał Eisenbichler, wskakując na miejsce dla lidera. Skoki czołowej dziesiątki rozpoczął Freund, a zaraz po nim ruszył Dawid Kubacki. 128,5 metra pozwoliło mu jednak po swojej próbie zajmować dopiero szóste miejsce, a koniec końców Kubacki wyleciał z czołowej dziesiątki. 

Swoje zadanie lepiej wykonali natomiast kolejni Polacy. Kot poleciał na 132 metry, Stoch o pół metra mniej. Obaj po swoich skokach byli liderami i patrzyli z nadziejami na próby czołowej trójki. Stefan Kraft poleciał znakomicie - osiągnął aż 135,5 metra i wyprzedził Polaków. To samo zrobił Daniel Andre Tande, który skokiem na 137,5 metra stał się liderem i postawił Domenowi Prevcowi poprzeczkę niezwykle wysoko. Dla Prevca nie istnieje jednak coś takiego, jak niemożliwe. Lot na 141,5 metra zagwarantował mu w pełni zasłużone zwycięstwo w konkursie w Lillehammer.

Polacy znów zakończyli niestety zawody poza podium, ale tym razem utrzymali swoje lokaty z pierwszej serii. Stoch zakończył na czwartym miejscu, zaraz za jego plecami uplasował się Kot. Spadek zaliczył Kubacki, który był ostatecznie 13. Żyła zajął 16. lokatę, Hula był 18., natomiast Murańka - 27.

AD