Wszyscy wiemy, w jakiej sytuacji organizacyjnej znalazła się aktualnie Wisła Kraków. Czy można mówić o jakimś światełku w tunelu?
Ta sytuacja musi się uspokoić. Podjęliśmy heroiczną decyzję o wyrwaniu drużyny z rąk poprzedniego właściciela, ale to był dla niej jedyny ratunek. Teraz czynimy wszystko co w naszej mocy dla uporządkowania struktury w Wiśle SA - stąd zupełnie nowy zarząd, który, tak jak i zarząd Towarzystwa Sportowego, jest świadom wszystkich celów. Odbywają się liczne rozmowy z wieloma potencjalnymi sponsorami, mamy nadzieję w najbliższym czasie sfinalizować umowę ze sponsorem tytularnym. Jeżeli te cele zostaną zrealizowane, mam nadzieję, że krok po kroku będziemy wychodzić z tej trudnej sytuacji. Bardzo ważna jest również atmosfera wokół drużyny. Prosimy o przychylność, kreowanie pozytywnej atmosfery. Zła atmosfera, którą część mediów stwarza, utrudnia w znaczącym stopniu pozyskiwanie nowych sponsorów. Chętniej przychodzi się sponsorować klub, o którym opinie są pozytywne.
Ciężko w obecnej sytuacji mówić o klubie w samych pozytywach.
Zdajemy sobie z tego sprawę, sytuacja jest bardzo trudna. Chodzi jednak o to, żeby oceniać ją realnie - nie kolorować rzeczywistości, ale powstrzymać się od dużej ilości jadu, który pojawia się w niektórych publikacjach. To nie leży ani w interesie Wisły Kraków, ani krakowskiej piłki, ani całego miasta.
Jak wygląda sytuacja finansowa klubu? Mówiło się o sporych długach w stosunku do wielu podmiotów, ale również zawodników.
Z przyczyn oczywistych nie mogę rozmawiać o konkretnych kwotach. Oczywiście, to ciągle są milionowe długi, które przez jakiś czas na pewno będą jeszcze występować. Zaległości wobec piłkarzy w tej chwili nie są naszym największym problemem. Ciągle mieszczą się one w okresie dopuszczalnym przez regulaminy rozgrywek, nieprzekraczającym dwóch miesięcy. Staramy się robić wszystko, żeby na razie tych terminów nie przekroczyć, a dążymy do tego, żeby wypłaty były regularne. Nie chcemy, żeby zawodnicy zaprzątali sobie głowy tym, kiedy i czy dostaną pieniądze.
Mówił Pan o sponsorze tytularnym - to taki "za kilka milionów"?
Tak, to będzie sponsor za kilka milionów. Mamy nadzieję, że wszystko wyjaśni się jak najszybciej, ale wszelkie negocjacje lubią ciszę. Rozmowy ciągle trwają. Czekamy na decyzje, które muszą zapaść po drugiej stronie. Liczymy na to, że jest to kwestia najbliższej przyszłości.
Jesteście skłonni sprzedać Wisłę SA w dobre ręce?
Poproszę o następne pytanie.
Niektóre scenariusze zakładają, że zima może być dla klubu straszna, a na wiosnę drużyny może już nie być w ekstraklasie.
W życiu wiele scenariuszy może się spełnić, ale nie sądzę, żeby miało to wyglądać aż tak źle. Oczywiście, mamy w tej chwili nadzór finansowy, co przy zmianach właścicielskich jest rzeczą zupełnie naturalną. Wszystko zależy tak naprawdę od wielu czynników. Od pozyskania sponsorów, w tym sponsora tytularnego, ale również od naszych kibiców, którzy swoją obecnością na stadionie zwiększają wpływy od budżetu. Wszystko uzależnione jest od środków, jakie będziemy pozyskiwać. Mam nadzieję, że ten scenariusz, o którym Pan wspomniał, się nie sprawdzi - póki co nic na to nie wskazuje.
Rozmawiał Kuba Niziński